wtorek, 31 października 2017

wyprostować...

zdj:flickr/Angie Muldowney/Lic CC
(Łk 13,10-17)
Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: Jest sześć dni, w których należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu! Pan mu odpowiedział: Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu? Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.

Mili Moi…
Wczoraj wróciłem z weekendowych rekolekcji, które prowadziłem w Veronie, NJ. Były one adresowane do kobiet, których czternaście wzięło w nich udział. Przyglądaliśmy się Maryi, a w Jej kontekście – tajemnicom kobiecości. Muszę przyznać, że za każdym razem, kiedy prowadzę rekolekcje, dostaje konkretny, duchowy sygnał, że właśnie tym powinienem się zajmować. Nie mówię oczywiście o kwestiach zewnętrznych. Najgłębiej w sercu czuję, że to jest właśnie moje „powołanie w powołaniu”. Niestety również z każdym dniem bardziej przekonuję się, że podjęcie tego powołania jest absolutnie niemożliwe w perspektywie pełnienia urzędu proboszcza. Coraz częściej dociera do mnie, że zbliżają się jakieś kolejne, ważne wybory w moim życiu, które przecież nie stoi w miejscu…

Doświadczenie podwójnie piękne. Bo oprócz radości z głoszenia, miałem również okazję spotkać grono kobiet, którym chce się szukać Pana Boga w codzienności i są skłonne włożyć w to całkiem sporo wysiłku. Niektóre z nich jechały sześć godzin, żeby być na tych rekolekcjach. To bardzo ciekawe, że dominowały osoby z daleka. Te z bliska nie znalazły czasu… Może w odległych stanach on płynie nieco inaczej. Tak, czy owak, piękne grono. Dobre rozmowy, dobre spowiedzi, nocna adoracja, a nade wszystko maryjny klimat domu i wspólnoty zjednoczonej wokół Jezusa.

A w Słowie dziś widzę Jezusa prawdziwego człowieka… Całe piękno człowieczeństwa z jego wrażliwością, łagodnością, czy wręcz czułością dziś w Nim objawione. Kobieta pochylona, wpatrzona w ziemię… A On przywraca jej perspektywę nieba! Ale nie odsyłając jej w duchowe rejony… On nie mówi – módl się do Boga i cierp w pokoju. On kładzie na nią ręce i przywraca zdrowie jej ciału. Bo człowiek to nie tylko duch. To również ciało. A On przyszedł zbawić CAŁEGO człowieka… Przyszedł go wyprostować…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz