środa, 4 października 2017

wciąż za nim...

zdj:flickr/Thomas Hawk/Lic CC
25 W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. 26 Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. 27 Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.28 Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. 29 Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. 30 Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie". Mt 11,25-30

Mili Moi…
Wiele się działo w dniach minionych… Ale mnie złapała choroba, która zniechęciła mnie skutecznie do wszelkich działań. Powoli kończę kurację antybiotykową, czuję się już znacznie lepiej i wracam powoli do zawieszonych na jakiś czas aktywności.

Muszę Wam powiedzieć, że uczestniczymy tu w Bridgeport w czymś, czego nie waham się nazwać „cudem różańcowym”. Postanowiliśmy stworzyć Różę Żywego Różańca jako prezent dla Matki Bożej z okazji 100 rocznicy Jej objawień w Fatimie. Wiemy jednak, że Żywy Różaniec w świadomości ludzi wiąże się zwykle z osobami starszymi i wydaje się być właśnie dla nich stosowną propozycją. Żeby to zmienić i odmłodzić ten ruch w naszej parafii zaproponowaliśmy jako główną intencję modlitwę rodziców za ich dzieci. I co się stało? Właśnie domykamy… trzecią Różę. Zgłosiło się bardzo wiele osób, co jest niewątpliwie bardzo dużej radości dla nas, duszpasterzy. Wygląda więc na to, że 13 października zainicjujemy trzy nowe Róże. Czyli będzie ich dokładnie o 100 procent więcej w naszej parafii, niż dotychczas.

A dziś Uroczystość św. Franciszka… Dla mnie to doroczny dzień „wielkiej tęsknoty”. Zawsze bowiem staje mi przed oczami ideał, dla którego wybrałem tę rodzinę zakonną. Trafiłem do niej zachwyciwszy się św. Franciszkiem. Nade wszystko wolnością, ubóstwem i prostotą jego życia. Nie bez znaczenia był również jego ewangelizacyjny zapał i pełen radości i entuzjazmu styl życia.

Z całą pewnością mogę powiedzieć, że żyłem właśnie tak przez pierwsze lata mojego zakonnego wzrastania. Ale później… Zadania, obowiązki, odpowiedzialności, miejsca sprawiły, że mój ideał uległ rozproszeniu. Oczywiście nadal wierzę głęboko, że tym ideałem da się żyć i zależy to przede wszystkim ode mnie samego, ale cała zewnętrzność, w której się obracam, zdecydowanie mi to utrudnia. Tego, co ważne mi brakuje, tego zaś, co przeszkadza, mam aż w nadmiarze. I tu piętrzą się moje osobiste trudności…

Dlatego dziś staję przed Ojcem Franciszkiem z dużym zawstydzeniem. Mam 38 lat, prawie 19 lat żyje w zakonie, a czuję się trochę tak, jakbym jeszcze nie zaczął, jakbym ciągle był w progu, jakbym nie wykonał istotnego kroku. Powierzchowność i brak konsekwentnego zgłębiania naszej duchowości. To moje prezenty na dzień jego święta? Nie, tak nie chcę… Mam szczerą nadzieję, że poza moimi niedoskonałościami widzi on również moje pragnienia, które wcale nie są mniejsze, niż były u początku. Nie pozostaje nic innego, jak ciągle zaczynać od nowa…

Prostota, pokora, ubóstwo… ciągle czekają na odkrycie i przyjęcie ich w progi mojego życia… Wierzę, że to nastąpi… I mam głęboką nadzieję, że wkrótce…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz