zdj:flickr/Thomas Hawk/Lic CC
25 W owym
czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i
ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je
prostaczkom. 26 Tak, Ojcze, gdyż takie było
Twoje upodobanie. 27 Wszystko przekazał Mi
Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko
Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.28 Przyjdźcie
do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was
pokrzepię. 29 Weźcie moje jarzmo na siebie
i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie
dla dusz waszych. 30 Albowiem jarzmo moje
jest słodkie, a moje brzemię lekkie". Mt 11,25-30
Mili Moi…
Wiele się działo w dniach
minionych… Ale mnie złapała choroba, która zniechęciła mnie skutecznie do
wszelkich działań. Powoli kończę kurację antybiotykową, czuję się już znacznie
lepiej i wracam powoli do zawieszonych na jakiś czas aktywności.
Muszę Wam powiedzieć, że
uczestniczymy tu w Bridgeport w czymś, czego nie waham się nazwać „cudem
różańcowym”. Postanowiliśmy stworzyć Różę Żywego Różańca jako prezent dla Matki
Bożej z okazji 100 rocznicy Jej objawień w Fatimie. Wiemy jednak, że Żywy
Różaniec w świadomości ludzi wiąże się zwykle z osobami starszymi i wydaje się
być właśnie dla nich stosowną propozycją. Żeby to zmienić i odmłodzić ten ruch
w naszej parafii zaproponowaliśmy jako główną intencję modlitwę rodziców za ich
dzieci. I co się stało? Właśnie domykamy… trzecią Różę. Zgłosiło się bardzo
wiele osób, co jest niewątpliwie bardzo dużej radości dla nas, duszpasterzy.
Wygląda więc na to, że 13 października zainicjujemy trzy nowe Róże. Czyli
będzie ich dokładnie o 100 procent więcej w naszej parafii, niż dotychczas.
A dziś Uroczystość św. Franciszka…
Dla mnie to doroczny dzień „wielkiej tęsknoty”. Zawsze bowiem staje mi przed
oczami ideał, dla którego wybrałem tę rodzinę zakonną. Trafiłem
do niej zachwyciwszy się św. Franciszkiem. Nade wszystko wolnością, ubóstwem i
prostotą jego życia. Nie bez znaczenia był również jego ewangelizacyjny zapał i
pełen radości i entuzjazmu styl życia.
Z całą pewnością mogę powiedzieć,
że żyłem właśnie tak przez pierwsze lata mojego zakonnego wzrastania. Ale
później… Zadania, obowiązki, odpowiedzialności, miejsca sprawiły, że mój ideał
uległ rozproszeniu. Oczywiście nadal wierzę głęboko, że tym ideałem da się żyć
i zależy to przede wszystkim ode mnie samego, ale cała zewnętrzność, w której
się obracam, zdecydowanie mi to utrudnia. Tego, co ważne mi brakuje, tego zaś,
co przeszkadza, mam aż w nadmiarze. I tu piętrzą się moje osobiste trudności…
Dlatego dziś staję przed
Ojcem Franciszkiem z dużym zawstydzeniem. Mam 38 lat, prawie 19 lat żyje w
zakonie, a czuję się trochę tak, jakbym jeszcze nie zaczął, jakbym ciągle był w
progu, jakbym nie wykonał istotnego kroku. Powierzchowność i brak
konsekwentnego zgłębiania naszej duchowości. To moje prezenty na dzień jego
święta? Nie, tak nie chcę… Mam szczerą nadzieję, że poza moimi
niedoskonałościami widzi on również moje pragnienia, które wcale nie są mniejsze,
niż były u początku. Nie pozostaje nic innego, jak ciągle zaczynać od nowa…
Prostota, pokora, ubóstwo…
ciągle czekają na odkrycie i przyjęcie ich w progi mojego życia… Wierzę, że to
nastąpi… I mam głęboką nadzieję, że wkrótce…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz