zdj:flickr/Vic/Lic CC
(Mt 9,1-8)
Jezus wsiadł do łodzi,
przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. I oto przynieśli Mu
paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka:
Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy. Na to pomyśleli sobie niektórzy z
uczonych w Piśmie: On bluźni. A Jezus, znając ich myśli, rzekł: Dlaczego złe
myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć:
Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań i chodź! Otóż
żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów
- rzekł do paralityka: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu! On wstał i poszedł
do domu. A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga, który takiej mocy
udzielił ludziom.
Mili Moi…
Kolejny tydzień minął
niepostrzeżenie. Tak niepostrzeżenie, że to aż przerażające. Dziś jest 4058
dzień mojego kapłaństwa i 1031 dzień pracy w Ameryce. Jest to także „nasty”
dzień od mojego powrotu z Polski. Przez te ponad dwa tygodnie robiłem tu z
pewnością wiele ważnych rzeczy, ale nawet palcem nie tknąłem tego, co miało
wypełnić czas po moim powrocie, czyli pisania pracy doktorskiej. Mój nastrój
pogarszał się z każdym dniem, bo coraz wyraźniej odczuwam, że tych dni do
dyspozycji codziennie jakby mniej… Mój serdeczny przyjaciel Maciej,
przedostatni z naszego rocznika, złożył właśnie swoją prace doktorską w
dziekanacie, co oznacza, że czeka tylko na termin obrony. A ja… Ostatni z
ostatnich… Czekam na przełom? A może sam nie wiem na co…
Podejrzewałem, że
dzisiejszy dzień będzie podobny do wszystkich poprzednich… Upewniał mnie o tym
rozkład spotkań i obowiązków w kalendarzu pod dzisiejszą datą… Ale… Stało się
coś niezwykłego…
Wczoraj wieczorem
gościliśmy księdza Pawła, koordynatora Odnowy w Duchu Świętym diecezji
siedleckiej, który przemawiał do nas głownie na temat tego, czym różnią się
wspólnoty Odnowy od wszystkich innych wspólnot w Kościele, co miało pomóc nam
odnaleźć na nowo naszą tożsamość wspólnotową. Oczywiście nie mogło zabraknąć
tematu uwielbienia, o którego mocy usłyszeliśmy wczoraj sporo. Jakoś
szczególnie we mnie utkwiło przesłanie, że uwielbiając przywracam Bogu pierwsze
miejsce w moim życiu i niejako „pozwalam” Mu objawiać Jego chwałę. A to wpływa
na wszystko…
Wróciwszy do domu…
postanowiłem spróbować. Tym bardziej, że mam takie poczucie, że moja osobista
modlitwa znalazła się w dokładnie takiej samej ślepej uliczce, co mój doktorat.
Wieczorem niewiele byłem już w stanie zrobić – uwielbiłem Boga tylko we
wszystkich trudnych dla mnie ludziach. Ale dziś od rana wszedłem w modlitwę
uwielbienia ze zdwojoną energią. I stała się rzecz niezwykła… Nie mogłem
przestać! A treści do tej modlitwy po prostu same pchały mi się do głowy. Nie
mogłem wprost nadążyć, żeby je wszystkie wyrazić. Uwielbiałem Boga we wszystkim
– w zakupach, które musiałem zrobić, w sprzedawcach w sklepie, w ludziach
jadących obok mnie samochodami, w panu w okienku bankowym, w przyrodzie, i w
milionie innych rzeczy… Błogosławiłem Go za Jego dobroć i ogłaszałem Jego
chwałę, Jego zwycięstwo nad tym światem…
Efekt? Wiele ostatnich
dni, to zmęczenie, przygnębienie, rozczarowanie… Dziś? Zrobiłem wszystko, co
kalendarz przewidywał, napisałem pięć stron doktoratu, czasu i energii
wystarczyło nawet na siłownię, a entuzjazmem mógłbym obdzielić pewnie kilka
osób… A uwielbienie trwa… Nucę, mamrocze pod nosem, uśmiecham się… Dobrze, że
mnie nikt nie widzi… Zaraz zamierzam zakończyć dzień przed Najświętszym Sakramentem,
bo to zdecydowanie najlepsze miejsce…
I kiedy dziś rano
spojrzałem w Słowo i zakończyłem lekturę widokiem tłumów, które wielbiły Boga,
to zdałem sobie sprawę, że Biblia pełna jest podobnych opisów, sytuacji, w
których podkreśla się uwielbienie Najwyższego w dziełach, których dokonuje
wobec tego świata. Gdzie ja jestem wobec tego wszystkiego? Jak to możliwe, że w
codzienności tak niesłychanie ważne wskazówki, które Duch szepcze mi do ucha,
tak często nie trafiają do mojego serca…? No więc chwała Najwyższemu za
dzisiejszy dzień, pierwszy dzień całej reszty mojego życia… Zupełnie nowy dzień…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz