zdj:flickr/Daniela Carvajal/Lic CC
(Mt 11,2-11)
Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z
zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?
Jezus im odpowiedział: Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co
patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają
oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię.
A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi. Gdy oni odchodzili, Jezus
zaczął mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę
kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty
ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście
więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On
jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci
przygotował drogę. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie
powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim
większy jest niż on.
Mili Moi…
Zdążyłem wrócić z Chicago
po przeprowadzonych tam rekolekcjach adwentowych. Mam szczerą nadzieję, że Pan
Bóg dotykał ludzkich serc tak, jak tylko On to potrafi. Do głoszenia dołożyłem
małą ofiarkę – nie znoszę latać samolotami. A Pan Bóg posyłając mnie do tego
rozległego kraju zaprasza mnie do tego, żebym od czasu do czasu pokonał te
swoją niechęć. I dobrze. Niech i to posłuży rozszerzaniu się jego miłosierdzia.
Zdążyliśmy również
zakończyć nasze rekolekcje adwentowe w Bridgeport. W tym roku prowadził nas
ksiądz Michał Olszewski. Wiele ważnych słow o Bożym Miłosierdziu padło z naszej
ambony. Wiele dobrych książek rozeszło się pośród naszych ludzi. Wierzę głęboko,
że to nauczanie wyda swoje owoce przede wszystkim w coraz większej fascynacji Jezusem
i Jego miłością.
Wczoraj zaś Wieczór
Wigilijny dla uczniów i rodziców naszej polskiej szkoły. Zawsze mnie to
nieodmiennie wzrusza, kiedy dzieci usiłują po polsku przekazać dorosłym piękno duchowe
tego świętego czasu. Dla wszystkich nas jest to czas zbierania owoców. Widzimy,
że ten wysiłek, który dla wielu jest męczący, na który zdarza nam się czasem
narzekać, ma głęboki sens i przynosi zamierzone owoce. Cele, które sobie
stawiamy, aby dzieci nie zapomniały „skąd ich ród” w takich chwilach rysują się
jeszcze wyraźniej, a takie uroczystości są znakomitymi motywatorami do jeszcze
większego wysiłku.
Kiedy dziś słucham Słowa,
a tam Jezus chwali Jana Chrzciciela, to myślę sobie, że Pan znów jest jakoś „w
poprzek” ludzkich oczekiwań. Wszak Jan nie głosi słów łatwych, lekkich i
przyjemnych. Te można usłyszeć od ludzi odzianych w miękkie szaty i
mieszkających w pałacach. Słowa, które usypiają… A Jan wręcz przeciwnie. To ten
człowiek, który mówi – siekiera do korzeni drzew jest przyłożona; kto wam
pokazał jak uciec przed gniewem Boga? Słowa, które bolą, ranią i niszczą
ugładzony świat świętego spokoju. Słowa, które mają tylko jeden cel –
popatrzcie w górę. Nie ograniczajcie się do tego, co ziemskie…
Od razu przychodzi mi na
myśl to, do czego wzywał również święty Paweł - 13 Bracia, ja nie sądzę o sobie
samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o tym, co za mną, a
wytężając siły ku temu, co przede mną, 14 pędzę ku wyznaczonej mecie, ku
nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie. Flp 3, 13-14.
1 Jeśliście więc razem z
Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa
Chrystus zasiadając po prawicy Boga*. 2 Dążcie do tego, co w górze, nie do
tego, co na ziemi. Kol 3, 1-2.
W górę… W górę… I myślę
sobie, że gdybym zaczął mówić – jest dobrze, nie martwcie się, doszliście już w
wierze i tak daleko, odpocznijcie sobie – zdradziłbym powierzoną mi misję,
sprzeniewierzyłbym się swojemu powołaniu. Przygotowywanie drogi Panu od zawsze
i na zawsze polega na tym, żeby budzić, a wraz z budzeniem wskazywać natychmiast
na Tego, który przychodzi, a który jest miłosierdziem samym…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz