środa, 24 września 2014

tak samo trudno....


zdj:flickr/moyerphotos/Lic CC
(Łk 8,19-21)
Przyszli do Jezusa Jego Matka i bracia, lecz nie mogli dostać się do Niego z powodu tłumu. Oznajmiono Mu: Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą. Lecz On im odpowiedział: Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je.

Mili Moi...
No zanurzyłem się dziś w kolejnym pokoju wyrzucając, wyrzucając, wyrzucając... Tysiące gratów. Zbierane przez kilka franciszkańskich pokoleń... Wczoraj ciekawa przygoda... I wielce pouczająca. Wycieczka do sklepu z materacami. Konieczność nabycia takiego sprzętu sie pojawiła. Wybraliśmy się z proboszczem. Sympatyczna pani w sklepie, jakaś gawęda, okazuje się, że my księża, a pani na to - a dlaczego nie jesteście ubrani jak księża? No właśnie, dlaczego? Odpowiedź nie satysfakcjonowała nikogo... Pani przy okazji podzieliła się uwagą, że kiedyś siostry zakonne nosiły habity - były ubrane gustownie i budziły szacunek. Dziś zdjęły habity, ubierają się beznadziejnie i szacunek straciły... Ale dla mnie to lekcja... Bo choć dziś wybrałem się na spacer w habicie i kilka razy zostałem zapytany - dlaczego tak dziwnie wyglądam? - to jednak jest jakieś grono osób, także tu, które oczekują tego znaku i wiedzą co on oznacza...

A dziś pan Tadeusz, lat 77, przyjechał po mnie w południe, zakupił trochę pożywienia, wziął dwa krzesła i składany stolik, pojechaliśmy nad morze, rozłożyliśmy się na trawce i spożyliśmy miły posiłek. Pogawędziliśmy nieco. A potem usiadłem nad dziełem dnia, czyli nad zestawem modlitw franciszkańskich, które chcemy wdrożyć w naszej parafii. Trzeba było je wybrać, przygotować, a potem wysłać do kogoś, kto zrobi z nich takie małe, laminowane modlitewniki, żeby każdy mógł śledzić tekst. No zajęło mi to nieco czasu, bo każdy dzień jest z innym świętym. I tak to dzień powoli zmierza ku szczęsnemu końcowi...

Ucieszyła mnie dzisiejsza Ewangelia, bo przypomniałem sobie zasłyszany niedawno komentarz, że Słowo jest tylko jedną z dróg poznania Boga. Nie mogłem się nań wówczas wewnętrznie zgodzić, bo choć prawdziwy w swej istocie, został wypowiedziany z intencją - nie przesadzajcie tak z tym czytaniem Pisma... Na co dzisiejsze Słowo jakoś mocno odpowiada. Moi bracia i moja matka, to ci, którzy słuchają i wypełniają... Trudno wyobrazić sobie większą bliskość, niż więzy krwi. Tak wysoki jest status tych obcujących ze Słowem.

Rzecz jasna samo czytanie to za mało. Nawet jeśli jest prowadzone w jakimś duchowym klimacie. W ślad za nim musi iść wypełnianie, które nie zawsze jest łatwe. To truizm. Wszyscy to wiemy. Ale może wciąż niektórzy są przekonani, że jednak jest taka grupa, której powinno przychodzić to bez kłopotu. Tą grupą są księża, zakonnicy, siostry zakonne. No bo skoro uczą innych, wskazują kierunki i sugerują rozwiązania, to sami z pewnością są ekspertami. Otóż powiem to jeszcze raz (nie pierwszy już zresztą) - chciałbym, żeby tak było, niestety tak nie jest. Życie Ewangelią jest dla nas tak samo trudne i wymagające, jak dla wszystkich innych, którzy chcą nią żyć. Wiem, że moje stwierdzenia budzą w niektórych Czytelnikach bezbrzeżne zdumienie, przekonują mnie o tym niektóre komentarze, ale z drugiej strony bardzo mnie cieszy, że to, co dla mnie jest tak strasznie trudne, dla wielu innych jest tak proste i łatwe. To daje nadzieję, że może i ja jeszcze czegoś się nauczę, bo wszyscy dla siebie w jakiejś mierze jesteśmy nauczycielami.

Cieszę się więc, że Jezus dziś po raz kolejny potwierdził mi, że intuicja, którą mam od wielu lat, od Niego pochodzi. Słuchać i być posłusznym... Tak jak Maryję z Nazaretu, tak jak Józefa, tak jak świętego Franciszka i świętego Ojca Pio, tak i Michała Nowaka obowiązuje ta sama zasada... A Słowo jest wobec wszystkich tak samo nośne i we wszystkich może zrodzić wiarę i wynikające z niej umiejętności. Różnorodne umiejętności...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz