piątek, 12 września 2014

starzy wrogowie - nowi przyjaciele...


zdj:Glyn Lowe Photoworks./Lic CC
(Łk 6,27-38)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.

Mili Moi...
Nic dziś nie zrobiłem pożytecznego... chociaż nie - wyspowiadałem człowieka. Szkoda, że tylko jednego. Ale z jednego też można mieć radość. I była. No i żelazko sobie kupiłem, wraz z deską do prasowania. A, no i wieczorem odbyło się spotkanie rady parafialnej. Choć swoją rolę oceniłbym jako całkowicie marginalną (bo przecież sześć dni obecności nie daje mi żadnego oglądu sytuacji), to jednak samo spotkanie było z pewnością ważne. Tak to upłynął szósty dzień mojego "amerykańskiego snu".

Dziś dotknęło mnie takie doświadczenie nierzeczywistości mojego pobytu w USA... Wyszedłem na ulicę, pojechałem do sklepu. Kolorowe twarze, barwne stroje... Dziwne to wszystko. A ja w samym środku tego zdziwienia. Kilka dni temu spacerowałem po ulicach Gdyni i minąłem jednego czarnoskórego człeka. Wówczas pomyślałem sobie, że za chwilę będę ich spotykał często. I w istocie tak jest... Kilka godzin w samolocie i wszystko wygląda inaczej... Nierzeczywistość jakaś :)

Choć człowiek zostaje człowiekiem... W trzech odmianach :) Dwie zwykle są mniejsze, jedna ogromna... Te małe to wrogowie i przyjaciele. Wielka - to cała rzesza znajomych - nieznajomych... O wrogach dzisiaj Pan postanowił mi przypomnieć... Wszak miłość do nich jest tym, co wyróżnia chrześcijan spośród wszelkich innych religii. A nieprzyjaciele czasem są bardzo blisko... Moi zostali w Polsce. Przestali mi doskwierać. Ale z pewnością niedługo złapię sobie nowych. Nie da się tego uniknąć. Zbyt duże zróżnicowanie między nami - ziemianami... Może to wszystko po to, żeby naprawdę nauczyć się kochać? Może bez wrogów nie zaznalibyśmy tej najtrudniejszej formy miłości - całkowicie darmowej, a właściwie nawet należałoby powiedzieć - miłości pomimo...

Chwilowo więc oddycham. Cieszy mnie również fakt, że moją przygodę z Ameryką rozpoczynam raczej od przyjaciół, niż wrogów. Otacza mnie wielka życzliwość, na którą sobie w żaden sposób nie zapracowałem. To duży kredyt zaufania ze strony ludzi. Skąd się to bierze? Naiwność? Desperacja? Nie sądzę... Może to po prostu w nas jest, że raczej chcemy wierzyć w dobro drugiego człowieka; raczej chcemy mu okazać serdeczność; raczej chcemy postrzegać nasze relacje pozytywnie... Nie wiem... Jedno wiem. Pan wzywa do miłości nieprzyjaciół, bo miłość przyjaciół jest czymś oczywistym...

Dlatego wszystkim starym i nowym przyjaciołom chcę powiedzieć, że moja miłość jest do waszej dyspozycji. A moim dawnym i przyszłym wrogom - że Jezus, mój Pan, jest jedynym, który może mnie uzdolnić do tego, czego ode mnie wymaga. Więc z Nim o was rozmawiam... A dziś wszystkim chcę błogosławić...

PS. Czytelnictwo bloga wzrasta :) Dzień zakończony 293 wejściami, z czego 103 odbiorców w USA :) Arcymiło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz