wtorek, 4 czerwca 2024

Holandia zdobywana dla Niepokalanej...


(Mk 12, 13-17)
Uczeni w Piśmie i starsi posłali do Jezusa kilku faryzeuszów i zwolenników Heroda, którzy mieli podchwycić Go w mowie. Ci przyszli i rzekli do Niego: "Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i na nikim ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?" Lecz On poznał ich obłudę i rzekł do nich: "Czemu wystawiacie Mnie na próbę? Przynieście mi denara; chcę zobaczyć". Przynieśli, a On ich zapytał: "Czyj jest ten obraz i napis?" Odpowiedzieli Mu: "Cezara". Wówczas Jezus rzekł do nich: "Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga". I byli pełni podziwu dla Niego.

 

Mili Moi…
Mamy płacić czy nie płacić? Pod „płacić” można podstawić dowolną czynność i zaadoptować pytanie do swoich własnych okoliczności życia. Coraz częściej je słyszę i to mnie nieco martwi. Bo bywa stawiane najczęściej w taki sposób, że bez wątpienia autorowi chodzi o ucieczkę od odpowiedzialności. Ty za mnie zdecyduj. Ty mi powiedz co mam robić, a ja to zrobię. Bo nawet jeśli nie wyjdzie, to przecież nie moja wina… Inną wersją tego pytania jest – a co ojciec by zrobił na moim miejscu? Czasem mam pokusę, żeby odpowiedzieć, ale wiem, że mi nie wolno. Zwłaszcza jeśli kwestia dotyczy ważnych wyborów czy życiowych zmian.

Wszędzie wokół krzyczą – głosuj, wybieraj, nie pozwól, żeby wybrano za ciebie, twój głos ma znaczenie… A tu począwszy od wyboru spodni w sklepie, a skończywszy na wyborze kierunku na przyszłość, jakaś duża doza bezradności. A w ślad za bezradnością idzie podatność na manipulację. Ilu jest wokół nas takich, którym rzeczywiście zależy na nas, a ilu takich, którym zależy wyłącznie na naszym głosie, tudzież innych wartościach, które w ich oczach stanowimy? Ilu takich, którzy po prostu chcą nas użyć dla swoich własnych celów. Bo oni już zdecydowali – nie liczyć się z nikim poza samymi sobą. I w takich chwilach życie jawi się jako coraz trudniejsze…

A jeszcze na to wszystko Pan mówi zagadkami… Ale przecież to Jego wychowanie – przemyśl, dostrzeż, zrozum… I na tej podstawie decyduj. Ani emocje, ani media, ani rozwrzeszczane tłumy nie pomogą ci mądrze żyć. Mądrość jest ukryta w ciszy twojego wnętrza. Tam jej szukaj…

Właśnie wróciłem z Holandii. W weekend zawierzyłem tam Niepokalanej 260 osób. Najpierw dzieciaki pierwszokomunijne, a potem, w niedzielę, niemal całą resztę wspólnoty polonijnej. Dużo z tego radości, ale i niemały wysiłek. W Holandii w niedzielę Boże Ciało, a my sprawowaliśmy Eucharystię w czterech miejscach (w dwóch z nich z krótką procesją). A do przejechania ponad 300 kilometrów. Przy tej okazji umówiłem z kolejnym księdzem maryjny weekend u niego w parafii w Eindhoven. A zatem będziemy powolutku ten pogański kraj przywracać Bogu przez Niepokalaną.

Wczoraj krótka wizyta w Amsterdamie. Miasto grzechu. Cała masa ludzi o pustych obliczach. Młodych playboyów z całego świata, którzy przyjechali się zabawić. Wszędobylski zapach palonej marihuany. Doświadczyłem tam „wieży Babel”. Ludzi, których nie łączy nic poza buntem wobec Boga, ich Stwórcy. Podobnie jak w Montrealu, w Kanadzie, otaczała mnie absolutna obojętność. Byłem dla nich całkowicie niewidzialny. Współczesne pustynie miast… Czyżby dlatego właśnie do nich mnie ciągnęło…?

Z dużym opóźnieniem, ale mogę już publicznie napisać, że kolejne lata życia Pan zaplanował dla mnie w Ostródzie. Z dużym spokojem przyjąłem tę zmianę, choć nie jest to, przyznacie, metropolia. Wspominałem o wychowawczym wymiarze tego przeniesienia… Otóż Pan dotyka jednego z moich dużych lęków – przed powrotem do małego miasta. Nie lubię i nie czuję się dobrze w takich miejscach. Ale On wie lepiej co robi i dlaczego. Więc, jeśli Pan pozwoli, za dwa tygodnie rozpocznę moją przygodę w Ostródzie.

A na razie czas się przygotowywać do rekolekcji przed jubileuszem 75-lecia naszej gdyńskiej parafii. Mam przygotować jej członków do uroczystych obchodów, a zaczynamy już w najbliższą niedzielę. Do tego pakowanie, więc znów nuda mi nie grozi…

4 komentarze:

  1. A więc witamy w Ostródzie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Może Ostroda to nie metropolią,ale są też tu ludzie glodni Słowa gloszonego z mocą...
    Pan powolał do metropolii (Gdańska) o.Mateusza ..ale też dał nam Ciebie Ojcze łatwiej bedzię nam "pogodzić się "z decyzją kapituły.
    Witam w Ostródzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szoda , że nie „ nielubiany Poznań

    OdpowiedzUsuń