czwartek, 5 maja 2022

wierzyć w cuda...


(J 6,44-51)
Jezus powiedział do ludu: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.

 

Mili Moi…
Rzadkie to doświadczenie – przebywam w klasztorze w Gdyni. Ale mam z tego dużo radości… Trudno powiedzieć, że to oddech, bo obowiązków lokalnych tez jest sporo i kiedyś trzeba się nimi zająć, ale to zawsze swoje łóżko, swoje książki, swój porządek (a czasem bałagan).

W minioną niedzielę głosiłem kazania na temat Rycerstwa Niepokalanej w Szczytnie. Bardzo gościnnie przyjęty, doświadczyłem po raz kolejny „cudów Niepokalanej”. Dwieście osób w tę niedziele przystąpiło do Rycerstwa, innymi słowy, oddało swoje życie Niepokalanej. Ależ mnie to cieszy… I te piękne obrazki – rodzice z dwójką dorastających dzieci, którzy podchodzą wspólnie… Ale kiedy zapraszam do podejścia po wyjaśnieniu szczegółów, zawsze przezywam chwile grozy – bo przez dłuższą chwilę zwykle nie podnosi się nikt. I tysiąc myśli w głowie – może ja coś powiedziałem nie tak, może nie wyjaśniłem wszystkiego, może coś spłyciłem… I nagle wstaje jedna osoba… A po chwili jest ich pod ołtarzem pięćdziesiąt… Cuda Matki Bożej…

Mały smuteczek jednak… Wracając ze Szczytna, bardzo chciałem uczestniczyć w Apelu Jasnogórskim w Gietrzwałdzie. Od 1 maja do października są sprawowane… Maj rozpoczął się właśnie w niedziele – mówię więc sobie – cudownie, będę na pierwszym Apelu… Gnałem na niego, na ile tylko pozwalały przepisy drogowe… Zdążyłem i… Jak wielkie było moje rozczarowanie, kiedy odśpiewaliśmy Apel i… nic więcej nie było. Ani żadnego rozważania, ani modlitwy różańcowej… Przy pełnym kościele pielgrzymów… Smutny obrazek.

A teraz powoli przygotowuje nauczanie na pierwszą sobotę miesiąca. Zaraz po niej natomiast rozpoczynamy rekolekcje maryjne w Gdyni. Mam szczerą nadzieję, że i tu Maryja zapuści swoje sieci i przybędzie Jej oddanych czcicieli. A jaki komfort dla mnie – wychodzić na rekolekcje ze swojego pokoju i po minucie być już w kościele. Nigdzie nie trzeba jechać. Cały przyszły tydzień będę się jeszcze cieszył Gdynią. A później Gniezno i rekolekcje maryjne przed jubileuszem koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Pocieszenia, w naszym, franciszkańskim kościele.

Dziś dziękowałem Bogu za dar wiary… Pojęcie daru skłania wielu do myślenia, że ten dar staje się udziałem tylko niektórych, tych których Bóg z sobie wiadomych względów zechciał nim obdarować. Ale to jest dar, który Bóg chce dawać wszystkim. Gdyby tak nie było, to wymóg ponawiany nieustannie przez Jezusa – wymóg wiary w Niego, byłby zupełnie absurdalny. Ona jest darem w tym sensie, że nikt sam sobie jej nie daje, nikt nie wykrzesa jej ze swojego serca sam – Bóg jest jej źródłem. Ale jest hojny i daje każdemu, kto tylko chce wziąć.

W moim życiu ten dar zaczął istnieć bardzo wcześnie… Wspominam z niedowierzaniem moją dziecięcą gorliwość w angażowaniu się we wszystkie możliwe sprawy mojego parafialnego kościoła. Wszędzie mnie było pełno i czerpałem z tego ogromną przyjemność. Dziś jest podobnie, choć może z tą różnicą, że niektóre rzeczy robię już wolniej i rozważniej. Tak czy owak, od zawsze czuje się pociągany ku Jezusowi przez Ojca i nie chciałbym tego zamienić na nic innego. Nie miałem żadnej chwili tęsknoty za stanem „niewiary”, a jeśli pojawiały się myśli na ten temat, to napawały mnie one raczej przerażeniem. A przecież mógłbym być niewierzącym. Nic nie jest oczywiste w naszym życiu… Być może odnalezienie Boga kosztowałoby mnie znacznie więcej wysiłku. Tymczasem Bóg skrócił dystans… I za to jestem Mu bezgranicznie wdzięczny…

PS. A powyżej załączam plakat, który ostatnio otrzymałem… Szalenie miłe zaproszenie do przemawiania na Kongresie Młodych Konsekrowanych. Już dziś powierzam to wydarzenie Waszej pamięci modlitewnej…

1 komentarz:

  1. Ojcze, dziękuję za każde słowo i komentarze. Jakże się ucieszyłam na wieść o rekolekcjach w Gnieźnie.. Dojadę nawet po nocnej zmianie:) Bo na ostatnie wielkopostne się spóźniłam :(Z Bogiem.

    OdpowiedzUsuń