piątek, 20 maja 2022

w parku...


(J 15,12-17)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.

 

Mili Moi…
Kolejny tydzień minął, nawet nie wiem kiedy… Odhaczam piątki. Bo od dawna liczę czas nie godzinami czy dniami, ale tygodniami. Ten miniony był dobry… Rekolekcje maryjne w Gnieźnie… Mam wielki sentyment do tego miasta, spędziłem tam pierwszy rok życia zakonnego, u tronu Matki Bożej Pocieszenia, Pani Gniezna. Rekolekcje spokojne, dwa spotkania dziennie, sporo czasu dla siebie. Frekwencja lichutka, jak to w Gnieźnie. Ale Maryja pięćdziesiąt pięć kolejnych osób zaprosiła do oddania Jej  życia. Chwała Niepokalanej!

Ja natomiast łaziłem… Wiecie, sa takie chwile w życiu, które zapisują się bardzo głęboko – miejsca, zapachy, widoki. Pamiętam, kiedy podczas rekolekcji przed pierwszymi ślubami, pod koniec nowicjatu, prowadzący zaproponował nam dzień pustyni. Mieliśmy wyjść „gdzie nas oczy poniosą” i dać się prowadzić Duchowi w refleksji podczas całego dnia. Poszedłem do Parku Miejskiego. Był ciepły, wrześniowy dzień, wokół parku szkoła, przedszkole, grupy wędrujących dzieciaków, cisza, błogość, przyroda… Pamiętam to jak dziś, bo wówczas miałem taką entuzjastyczną myśl w sobie, że jestem w jakimś sensie częścią tego świata, ale jednocześnie zupełnie do niego nie należę, bo Bóg bierze mnie tylko dla siebie… To było cudowne doświadczenie… Tak cudowne, że kiedy przed ślubami wieczystymi przeżywaliśmy rekolekcje w Rychwałdzie i został nam zaproponowany dzień pustyni, to wielu braci poszło w góry, a ja… Do Żywca, do Parku Miejskiego. I przeżyłem tam dokładnie to samo. Niby ze świata, a jednocześnie zupełnie poza nim.

Dziś, kiedy siedzę na Słowem, w którym Jezus mówi – ja was wybrałem i przeznaczyłem, abyście szli – przypominam sobie te chwile. Wciąż czuję się bardzo podobnie. Może bardziej zmęczony, niż dawniej. Trochę poobijany przez życie. Ale z pełną świadomością, że nie należę do tego świata, choć w jakimś sensie jestem wciąż jego częścią. I lubię go. I lubię ludzi. I dziękuję dziś Bogu, że mnie zaprosił do takiej służby. Żadnej innej nigdy nie chciałem. Nigdy. Ani przez moment. Popatrzcie na to Słowo dziś i… ucieszcie się Waszym powołaniem.

Jutro ruszam do Kwidzyna. Tam niedziela maryjna. Po niej wycieczka do Warszawy i wspominane już nagrania dla Wydawnictwa Esprit. Cóż, nie jest to najlepsza książka, którą w życiu czytałem, no ale zadeklarowałem, że powiem o niej kilka ciepłych słów, więc tak będzie. A zaraz po tych nagraniach, nagrania w Radio Niepokalanów, których nie zdołaliśmy zrealizować w tym tygodniu, ale mając pewien bufor czasowy, przełożyliśmy je na tydzień przyszły. A zatem kolejna wyprawa i kolejne pół tygodnia spędzone na próbie „przynoszenia owocu”. Oby on był obfity i trwały… Ale to możliwe jest tylko dzięki Bożej łasce…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz