Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz,
którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta
posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś
wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi
nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku. Na to rzekł
Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który miał Go wydać: Czemu to nie
sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim? Powiedział
zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i
mając trzos wykradał to, co składano. Na to Jezus powiedział: Zostaw ją!
Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze
macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie. Wielki tłum żydów dowiedział się, że
tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć
Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili stracić
również Łazarza, Gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od żydów i uwierzyło w
Jezusa.
Mili Moi…
Wczoraj rozpocząłem
ostatnie wielkopostne rekolekcje, tym razem w Gnieźnie. Ekipa duszpasterzy
świetna. Bardzo im zależy na parafii i starają się ją ożywiać na wiele różnych
sposobów. Ja natomiast przypomniałem sobie po pół roku od przeniesienia mnie z
Poznania do Gdyni, dlaczego nie bardzo lubię głosić w Wielkopolsce. Otóż
słuchacz w tym rejonie jest zupełnie niereaktywny. Być może zaangażowany w
słuchanie, ale nie okazujący tego nawet drgnieniem powieki. Próżno liczyć na
jakiś uśmiech, pokiwanie z aprobatą głową, czy jakikolwiek inny gest
sugerujący, że w tych ciałach jest w ogóle życie. To bardzo utrudnia głoszenie,
ale przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Jak wspominałem, trzy lata w
Poznaniu pozwoliły mi się już jakoś oswoić z takim stanem. Ale nieodmiennie
mnie on zadziwia…
Wczoraj poszedłem na spacer
w poszukiwaniu mojej młodości… Jestem w takiej części miasta, gdzie często w
dzieciństwie spędzałem wakacje. Mam w Gnieźnie rodzinę, choć dziś w zasadzie
nie utrzymujemy kontaktu, bo różnią nas całe światy, w których żyjemy. Niemniej
z tamtych czasów wiele pamiętam. Miejsca dziecięcych zabaw, park z karuzelą i
specyficznymi huśtawkami… Chodziłem wczoraj tymi ścieżkami i zastanawiałem się –
kiedy to minęło? Jak bardzo wszystko się zmieniło… I ja już nie przypominam
tego małego chłopca…
Dziś rozpoczynamy „triduum
z Judaszem”. On ma swoje miejsce w liturgii Kościoła. Smutne i wyjątkowo
nieszlachetne, ale to konsekwencja jego wyborów. Zawsze, gdy o nim myślę, zastanawiam
się co z niego odnajduję we własnym życiu. Przeraża mnie bowiem fakt, że można być
tak blisko Jezusa, a jednocześnie tak bardzo od Niego daleko. Klerykalizm? Postawa
nauczyciela, który wszystko wie najlepiej. Przyzwyczajonego do przewodzenia
ludziom, ale niepodlegającego żadnemu kierownictwu? Pobłażliwie traktującego
małe gesty innych, oczekując rzeczy wielkich i wzniosłych? Człowieka, który ma
swoje sprawy, swoje życie, a w jego centrum na pewno nie stoi Jezus? Kogoś,
komu się wydaje, że może poprawiać samego Pana?
Wiele pytań we mnie…
Niepokojący tydzień się właśnie rozpoczyna. Modlę się dziś, żebym mógł stanąć
naprawdę blisko. Żebym przeżył go w obecności Jezusa. To niby oczywiste, a jednak
wcale nie. Domaga się poważnego wysiłku i zaangażowania. Bo choć nie piekę
mazurków i nie trzepię dywanów, to jednak i ja muszę zawalczyć o rzeczywiste
przebywanie z Nim… Godziny spowiedzi. Kolejne rekolekcje, które same się nie
napiszą. Chwila odpoczynku z książka w ręku, której jestem spragniony jak kania
dżdżu… To wszystko musi zostać „stłuczone”, żeby olejek miłości wylał się na
stopy Tego, który rzeczywiście jest tego godzien…
Niech sie tak stanie. Amen.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szukam Ojca. Ciągle szukam Ojca. Do Gniezna nie udało mi się dojechać tak więc czekam na kolejną możliwość dotarcia do miejsca gdzie ojciec będzie głosił Słowo Boże. Jestem cierpliwa wiem że ojca znajdę. Z Panem Bogiem dobry i mądry przewodniku.
OdpowiedzUsuń