sobota, 5 marca 2022

zjeść ciastko...


(Łk 5, 27-32)
Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego na komorze celnej. Rzekł do niego: "Pójdź za Mną!" On zostawił wszystko, wstał i z Nim poszedł. Potem Lewi wydał dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a był spory tłum celników oraz innych ludzi, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie, mówiąc do Jego uczniów: "Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?" Lecz Jezus im odpowiedział: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać do nawrócenia się sprawiedliwych, lecz grzeszników".

 

Mili Moi…
Dziś o 11.15 domknąłem czterdziesty drugi rok mojego życia i wszedłem w kolejny. Stali czytelnicy wiedza, że każdego roku w tym dniu nieco dramatyzuję… :) Dziś nie będę, choć uczucia zbliżone… :) Na wszystko coraz mniej czasu, a zwłaszcza na nawrócenie. Wypadałoby więc nie zwlekać… Dziś sobie uświadomiłem, że moja mama była zaledwie trzy lata starsza ode mnie, kiedy odchodziła do wieczności… Z pewnością nie powinienem z niczym zwlekać…

Dziś już dotarłem do Bolszewa, gdzie rozpoczynam rekolekcje za godzinkę. To arcyciekawe doświadczenie. Byłem tu z rekolekcjami 11 lat temu. Co ciekawe jest tu nadal ówczesny proboszcz, choć nie pełni już tej funkcji. A ówczesny wikariusz jest teraz proboszczem i to on mnie zaprosił. Piękne miejsce od lat prowadzone przez księży pijarów. Przed południem zaś świętowaliśmy Pierwszą Sobotę w gronie czcicieli Niepokalanego Serca Maryi. Lubię te momenty. Z Maryją jest tak spokojnie – bez cienia zamieszania i chaosu. Łagodna modlitwa płynąca z serc Jej oddanych. Ze zdumieniem zauważam, że Pan wprowadza mnie znów w takie zwyczajne, proste, może w jakimś sensie tradycyjne formy. Nie bronię się… Odpoczywam tam… Choć kosztuje mnie to zwykle dużo – przygotować nauczanie , wziąć odpowiedzialność za całość.

I takie to dziś świętowanie. Może choć wieczorem się uda odrobinę…

Ale wracam do nawracania, które powinno się zacząć dziś… Wszak Pan właśnie do tego zaprasza i pokazuje jasno, że wobec Jego propozycji należy dokonać swoistej reorientacji swojego życia. Muszę przyznać, że mocno mówi do mnie „metoda teologiczna” sugerowana przez Jana od Krzyża, który mówi – zajmij się Bogiem, a stracisz ochotę na grzech… Mniej walcz, a bardziej kochaj. Noszę w sobie takie ogromne pragnienie zanurzenia się w Nim. Ustawiczny głód, który nazywam „więcej”. Tak, chcę więcej Boga, więcej Jego obecności, więcej światła… Chcę, żeby mnie całkowicie pochłonął. A mam wrażenie, że jestem wciąż na progu, że nie mam do końca odwagi go przekroczyć, że stoję i… marzę…

Lewi mi bardzo imponuje… Pożegnalna uczta i od jutra zmiana wszystkiego. Podwójna trudność. Bo nie tylko zostawia za sobą zajęcia i dotychczasowy model życia, ale również środowisko – swoich dotychczasowych przyjaciół. Odczuwa żal? Wszak byli to jakoś mu bliscy ludzie, których dziś opuszcza i wchodzi w zupełnie inna grupę społeczną – o innych zasadach, innym etosie. Ale nie waha się. Robi ten krok odważne. Podejmuje ryzyko. Nie da się bowiem żyć według zasady – mieć ciastko i zjeść ciastko… Może moje uda mi się wreszcie zjeść… Oby w czterdziestym trzecim roku mojego żywota…

1 komentarz:

  1. Wszelkich lask Bożych Ojcze Michale, niech Pan prowadzi dalej i obdarza zdrowiem i siłą do głoszenia słowa Bożego. Bardzo mi ono pomaga i pokrzepia. Uwielbiam rekolekcje prowadzone przez Ojca, audycję w radiu to takie ważne w tych trudnych czasach. Szczęść Boże.

    OdpowiedzUsuń