piątek, 28 stycznia 2022

no to powtórka...


(Mk 4,26-34)
Jezus mówił do tłumów: „Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo”. Mówił jeszcze: „Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu”. W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją zrozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.

 

Mili Moi…
Wróciłem dziś z rekolekcji od sióstr służebniczek… Powinienem wrócić jutro, ale musiałem je przerwać przed końcem… Otóż złapałem znowu Covid. Niemal po roku od poprzedniego zachorowania. Nie wiem kto kogo zainfekował. W każdym razie dziś okazało się, że część sióstr przyjechała już „przeziębiona”, a niektóre nawet legły podczas rekolekcji. No tak, czy owak, nie mam żadnych uciążliwych objawów poza gorączką 38 stopni. Była już u mnie moja niezawodna lekarka przyjaciółka Kasia, która wymazała mnie jeszcze raz fachowo, przyniosła leki. Czuwa nade maną, a ja dzięki niej czuje się nieco bezpieczniej. Choć obaw mi nie brakuje… Pamiętam jako żywo moje dziewięć dni w szpitalu w Poznaniu. Mam nadzieje, że tym razem się to tak nie skończy. Ale dziesięć dni izolacji dostałem właśnie w prezencie…

Swoją drogą, nie rozpaczam… Wspominałem, że przeprowadziłem się do nowego pokoju, w którym nie miałem jeszcze okazji pomieszkać. Teraz będę miał, aż mi „bokiem wyjdzie”. A poza tym naprawdę potrzebuję kilka dni na nadrobienie pisaniny. Mam nadzieję, że mój stan na to pozwoli… Msza w pokoju – będzie okazja odprawić intencje przyjaciół z Ameryki. Wydaje się, że same plusy… Choć znając siebie – po czterech dniach będę tu dostawał szału. Nic jednak poradzić na to nie mogę…

Martwi mnie tylko fakt, że za tydzień powinienem rozpoczynać kolejne rekolekcje dla sióstr. Ale musze poszukać zastępstwa i oby się to udało. Bo nie zniósłbym chyba sytuacji wystawienia sióstr do wiatru… Mój perfekcjonizm doprowadziłby mnie do śmierci…

A dziś rozmyślam o tym, że Królestwo ma w sobie wielką moc życia. Jest przemyślane i zaplanowane przez Boga. Jest oparte na Jego prawdzie. Ono zatriumfuje, nawet jeśli dziś wydaje się, że nic nie widać. Zasiane w ciemnej, wilgotnej glebie, potrzebuje czasu, żeby obumrzeć i uruchomić swoją moc. Nikt nie zdoła mu przeszkodzić…

Wczoraj gruchnęła wieść o 120 członkach Kościoła w Niemczech (również kapłanach i siostrach zakonnych), którzy dokonali coming outu i z dumą opowiedzieli o swojej orientacji homoseksualnej przed kamerami telewizyjnymi. Na naszych oczach więc dzieje się słowo zapisane przez Pawła - 18 Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. 19 Ich losem - zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne*. Flp 3, 18-19. Patrzę i nie dowierzam…

Ale ufam w moc Królestwa… Żadna ludzka nieprawość nie postawi mu tamy. Żaden ludzki grzech nie zdławi jego mocy. Żadne ludzkie szaleństwa nie przekreślą prawdy i życia, którego źródłem jest Bóg. Modle się za tych biedaków… A i Was o to proszę…

A i o mnie nie zapomnijcie, proszę… I o mojej ciotce Krystynie, która dziś miała również dość poważny zabieg chirurgiczny… Niech Pan udzieli każdemu tego, co nam prawdziwie potrzebne…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz