Jezus mówił do tłumów: „Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś
nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje
i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw
źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to
pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo”. Mówił jeszcze: „Z czym
porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono
jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze
wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych
jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego
cieniu”. W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją
zrozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał
wszystko swoim uczniom.
Mili Moi…
Wróciłem dziś z rekolekcji
od sióstr służebniczek… Powinienem wrócić jutro, ale musiałem je przerwać przed
końcem… Otóż złapałem znowu Covid. Niemal po roku od poprzedniego zachorowania.
Nie wiem kto kogo zainfekował. W każdym razie dziś okazało się, że część sióstr
przyjechała już „przeziębiona”, a niektóre nawet legły podczas rekolekcji. No
tak, czy owak, nie mam żadnych uciążliwych objawów poza gorączką 38 stopni. Była
już u mnie moja niezawodna lekarka przyjaciółka Kasia, która wymazała mnie
jeszcze raz fachowo, przyniosła leki. Czuwa nade maną, a ja dzięki niej czuje
się nieco bezpieczniej. Choć obaw mi nie brakuje… Pamiętam jako żywo moje
dziewięć dni w szpitalu w Poznaniu. Mam nadzieje, że tym razem się to tak nie
skończy. Ale dziesięć dni izolacji dostałem właśnie w prezencie…
Swoją drogą, nie rozpaczam…
Wspominałem, że przeprowadziłem się do nowego pokoju, w którym nie miałem
jeszcze okazji pomieszkać. Teraz będę miał, aż mi „bokiem wyjdzie”. A poza tym naprawdę
potrzebuję kilka dni na nadrobienie pisaniny. Mam nadzieję, że mój stan na to
pozwoli… Msza w pokoju – będzie okazja odprawić intencje przyjaciół z Ameryki. Wydaje
się, że same plusy… Choć znając siebie – po czterech dniach będę tu dostawał
szału. Nic jednak poradzić na to nie mogę…
Martwi mnie tylko fakt, że
za tydzień powinienem rozpoczynać kolejne rekolekcje dla sióstr. Ale musze poszukać
zastępstwa i oby się to udało. Bo nie zniósłbym chyba sytuacji wystawienia sióstr
do wiatru… Mój perfekcjonizm doprowadziłby mnie do śmierci…
A dziś rozmyślam o tym, że
Królestwo ma w sobie wielką moc życia. Jest przemyślane i zaplanowane przez
Boga. Jest oparte na Jego prawdzie. Ono zatriumfuje, nawet jeśli dziś wydaje się,
że nic nie widać. Zasiane w ciemnej, wilgotnej glebie, potrzebuje czasu, żeby
obumrzeć i uruchomić swoją moc. Nikt nie zdoła mu przeszkodzić…
Wczoraj gruchnęła wieść o
120 członkach Kościoła w Niemczech (również kapłanach i siostrach zakonnych),
którzy dokonali coming outu i z dumą opowiedzieli o swojej orientacji homoseksualnej
przed kamerami telewizyjnymi. Na naszych oczach więc dzieje się słowo zapisane
przez Pawła - 18 Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża
Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. 19 Ich
losem - zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się
wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne*. Flp 3, 18-19. Patrzę i nie
dowierzam…
Ale ufam w moc Królestwa…
Żadna ludzka nieprawość nie postawi mu tamy. Żaden ludzki grzech nie zdławi
jego mocy. Żadne ludzkie szaleństwa nie przekreślą prawdy i życia, którego
źródłem jest Bóg. Modle się za tych biedaków… A i Was o to proszę…
A i o mnie nie
zapomnijcie, proszę… I o mojej ciotce Krystynie, która dziś miała również dość poważny
zabieg chirurgiczny… Niech Pan udzieli każdemu tego, co nam prawdziwie
potrzebne…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz