sobota, 8 maja 2021

mamona i najemnicy...


(J 10,11-16)
Jezus powiedział do faryzeuszów: Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz.

 

Mili Moi…
No i od wczoraj jestem w Międzyrzeczu, gdzie głoszę krótkie rekolekcje dla wspólnoty ewangelizacyjnej Galilea. A właściwie rekolekcje, które są otwarte dla wszystkich i przeznaczone dla wszystkich. Mówi się znakomicie… Jak zawsze, kiedy zapraszają mnie ludzie, którzy rzeczywiście chcą słuchać. Kończymy dziś wieczorem, a jutro wracam do domu i już sobie planuję popołudnie… Ma być przecież piękna pogoda… A ja zamierzam wybrać się na dłuuuugi spacer z kijkami i przewietrzyć solidnie głowę. Tym bardziej, że wczoraj kupiłem sobie nowe kije… Taki prezent po 15 latach używania poprzednich. Jutro, jak Pan pozwoli, będę je testował i trochę odpoczywał w ruchu. Bardzo już czekam na te cieplejsze dni. Bo choć chłód i slota nie stanowią przeszkody w uprawianiu tego sportu, to jednak znacznie przyjemniej jest wędrować w słoneczku i cieple.

A od poniedziałku zaczynam rekolekcje dla sióstr boromeuszek w Trzebnicy. To też mnie cieszy. Piękne miejsce u boku świętej Jadwigi. I dalsza praca nad rekolekcjami. Choć ta została ostatnio spowolniona przykrym doświadczeniem internetowym. Nie lubię zamawiać rzeczy przez internet, ale co do książek nie miałem dotąd żadnych problemów. Tym razem jednak czuję, że zostałem wyrolowany. Zamówiłem komentarz do Listu do Hebrajczyków… I od dwóch tygodni na niego czekam. Na maile nikt nie odpowiada, infolinia nie działa… Taka mała nauczka – nigdy nie płacić za coś zanim się nie otrzymało towaru. Nawet gdyby miało to kosztować kilka złotych więcej. Myślę, że mogę się pożegnać z nie tak wielką, ale jednak kilkudziesięciu złotową kwotą. A komentarz muszę znaleźć gdzie indziej.

Dziś święty Stanisław, patron Polski. Musze wyznać szczerze, że nie umiem tych naszych patronów jakoś serdecznie traktować. Ani Wojciech, ani Stanisław nie są mi szczególnie bliscy. Może to nic dziwnego – jak z każdą relacją – z jednymi ludźmi nam „po drodze” z innymi nie. I nie chodzi nawet o odległość czasową, bo ze świętym Franciszkiem przecież nie mam takich problemów i czuję z nim bliska więź.

Ale Słowo dziś przypomina o pasterzowaniu… Spotkałem dziś w jakimś komentarzu takie zdanie, które mnie poruszyło – do pasterza należą owce, do najemnika należy zapłata. Przyznam szczerze, że to taki temat, który od dawna mi towarzyszy. Modlę się od lat, żebym „nie widział w ludziach chodzących banknotów”. Jasnym jest, że moje głoszenie jest również konkretną formą zarabiania na nasze życie. Zawsze przecież wiąże się z jakąś ofiarą składaną rekolekcjoniście. Jest dla mnie sporym wysiłkiem dbałość o to… żeby o tym nie myśleć. Z jednego jestem bardzo dumny i mam zamiar zadbać o to, żeby się to nigdy nie zmieniło – nigdy nie wybierałem sobie miejsc, gdzie będę głosił pod kątem zyskowności. Zawsze kolejność „zgłoszeń” decyduje o tym, gdzie jadę i nigdy nie przeszło mi przez głowę – tam nie jadę, bo nie będzie z tego pieniążka.

Niemniej ten wysiłek, żeby mieć przed oczami dobro owiec, a nie swój własny, czy szerzej, zakonny zysk, jest dla mnie ważny. Czasem udaje mi się lepiej, czasem gorzej. Często zależy to od samych słuchaczy. Tam, gdzie widzę zainteresowanie Słowem, znacznie łatwiej wyjść mi poza kontekst zleconej pracy – rodzi się relacja, która nie dba o pieniążek. Tam, gdzie słuchacze są bo są – trudniej nie myśleć o zapłacie… Takie małe, nieidealne, ludzkie przeżycia… Poza które nawet zakonnikowi, który ślubował ubóstwo, jak się okazuje, trudno wyjść…

Oby nie zapomnieć co najważniejsze. Owce i misja wobec nich. A wszystko niech dokonuje się nakładem sił własnych, własnym kosztem. To trochę wyzwala z wyrachowania właściwego najemnikom…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz