czwartek, 17 października 2019

zimna woda...


Photo by Jonatan Pie on Unsplash
(Łk 11, 47-54)
Jezus powiedział do faryzeuszów i do uczonych w Prawie: "Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. A tak jesteście świadkami i przytakujecie uczynkom waszych ojców; gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce. Dlatego też powiedziała Mądrość Boża: Poślę do nich proroków i apostołów, a z nich niektórych zabiją i prześladować będą. Tak na tym plemieniu będzie pomszczona krew wszystkich proroków, która została przelana od stworzenia świata, od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, który zginął między ołtarzem a przybytkiem. Tak, mówię wam, na tym plemieniu będzie pomszczona. Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli". Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby Go podchwycić na jakimś słowie.


Mili Moi…
Urlop, czyli „przekleństwo pracoholików” w moim przypadku dobiegł końca. Uśmiecham się trochę, bo to chyba właściwie nawet nie jest kwestia tego, że nie potrafię odpoczywać – owszem, odpoczywam i mówię to zupełnie świadomie. Ale co za dużo, to nie zdrowo. A miesiąc odpoczynku? To chyba jednak dla mnie za dużo… Tęskniłem już za wieloma sprawami – począwszy od mojego pokoju (biurka, fotela, łózka) a skończywszy na obowiązkach codziennych.

Wróciłem więc z urlopu dwa dni wcześniej i chłonę… Dom, wspólne modlitwy, obecność braci, nawet atmosferę tego dużego miasta, które wokół nas tętni swoim życiem. Pierwsze, po długim wakacyjnym czasie, odwiedziny u sióstr dominikanek – posługa. Dziś z kolei pierwszy dzień skupienia u sióstr franciszkanek. Powoli odżywam. Może jeszcze kiedyś przyjdzie taki czas, że będę zgłębiał wartość życia w jego istocie, którą z pewnością nie jest praca. Ale na tę chwilę po prostu cieszę się, że jestem przydatny, że mogę działać. I póki Pan mnie nie odwołuje z tego pola, zamierzam robić co do mnie należy.

A u nas w domu wielki remont. Ratowanie kościoła, który pęka. Lanie betonowych pali pod ziemię. Hałas, bałagan, utrudnienia różnorakie. Niektóre czynią nasze życie bardziej umartwionym (franciszkańskim). Na przykład w tym tygodniu nie ma ciepłej wody. Wyzwalające doświadczenie braku. I okazuje się, że można bez wielu ułatwień żyć. I może nawet duch staje się dzięki temu mocniejszy, bo należy wzmocnić odwagę wstawszy rano, w zimnym pokoju (wszak gaz ogrzewa nie tylko wodę, ale i resztę budynku), żeby włożyć głowę pod zimny prysznic. Nie mówiąc o całej reszcie ciała…

Ale to w jakimś sensie pozwala skorygować schematy myślowe. Na przykład ten, że coś „musi być”. Bo jak się okazuje, wcale nie musi… Skąd ten „mus”? Gdzie wyrabia się taki schemat myślenia? Łatwo przywyknąć do wygody i zacząć traktować ją jako coś naturalnego, oczywistego…

Dziś w Ewangelii Jezus zdaje się rewidować sposoby myślenia uczonych w Piśmie. Jakby mówił – zobaczcie, jak niewiele różnicie się od waszych ojców. Prorokom przez nich zabitym stawiacie grobowce, ale jak traktujecie proroków żyjących pośród was? Czy nie „pudrujecie” zaledwie tego samego schematu myślenia, a co za tym idzie, również działania, udając zaledwie, że coś się zmieniło, zachowując tymczasem skamieniałe serca? Skoro przejęliście idee waszych ojców, nic dziwnego, że jesteście raczej zawadą, niż pomocą dla tych, którzy szukają drogi do Boga. Wasze wysiłki są skoncentrowane na tym, żeby uzasadnić wasz sposób życia, wasze podejście do głosu proroków. Biada zaś tym, którzy decydują się was naśladować. Utkną w martwym punkcie i trudno im będzie ponownie wyruszyć…

Oby tydzień mycia w zimnej wodzie pozwolił mi dotrzeć do moich schematów myślenia. Zwłaszcza tych niebezpiecznych dla mnie i tych, którym usiłuję służyć…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz