czwartek, 25 kwietnia 2019

beczka miodu i łyżka octu...


Photo by Anthony DELANOIX on Unsplash
(Łk 24, 35-48) 
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: "Pokój wam!" Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: "Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam". Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: "Macie tu coś do jedzenia?" Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i spożył przy nich. Potem rzekł do nich: "To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma. I rzekł do nich: "Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego".


Mili Moi…
Muszę przyznać, że święta minęły mi nader spokojnie. Oczywiście pracowicie, ale spokojnie. Bez cienia napięć w klasztorze, a jednocześnie przy liturgii przeżywanej na najwyższym poziomie. Dużo radości i satysfakcji…

Zasadniczo najwięcej czasu pochłania mi ostatnio praca nad rekolekcjami. Obliczyłem, że w maju musze stworzyć „od zera” dwadzieścia siedem nauk. To sporo… Siedzę więc, obmyślam, piszę… Jutro rozpoczynamy weekend powołaniowy u sióstr franciszkanek, a potem jeszcze tydzień na pracę, której przede mną naprawdę dużo.

Wczoraj i dziś nagrania w Niepokalanowie… Strasznie dużo frajdy w związku z tymi działaniami… Raz, że dobre spotkania i dobre rozmowy. Poza tym, wieczorne spacery po Warszawie… Jak ja je lubię… Kocham duże miasta… Nawet dziś, po powrocie do domu, musiałem jeszcze wyjść na mały spacer, zobaczyć „czy wszystko jest na swoim miejscu”.

Wy jesteście świadkami tego… Coraz więcej świadków potrzeba… Świadectwo coraz trudniejsze… W Niedzielę Wielkanocną poszedłem na spacer do największego chyba poznańskiego parku… Piękna pogoda, mnóstwo ludzi… Zmęczyłem się wcale nie chodzeniem, ale zadawanymi konspiracyjnym szeptem przez dzieci pytaniami – mamo, a ten pan, to kto? Pomyślałem sobie – Jezu, my tu dziś radosne Alleluja światu ogłaszamy, a coraz więcej rodzin, w których dzieci nigdy nie widziały księdza… To tylko zwiastun tego, co nadciąga. Za chwilę może się okazać, że najbardziej fundamentalne prawdy nie są już zrozumiałe dla większości. Być może krąg kultury europejskiej, tej, która wyrosła z chrześcijaństwa lada moment zawęzi się do niewyobrażalnych dziś rozmiarów… Kościół nie zniknie, bo Pan nam to obiecał, ale… Smutno mi się robi, kiedy pomyślę, że za chwilę będzie trudno odnosić się do oczywistych i ciągle wspólnych wartości. Smutno mi się robi, kiedy coraz częściej wobec aksjomatów słyszę pytania – a dlaczego? A kto tak powiedział? Smutno mi, kiedy ludzie coraz częściej ubóstwiają swoje subiektywne przekonania, albo w ogóle nie decydują się używać rozumu…

Jedynie prawda o zmartwychwstaniu może przełamać ten smutek… Ona daje nadzieję… Skoro Pan pokonał śmierć, trwogę, lęk uczniów, ich zatwardziałość i otępienie umysłów, to w Nim możemy spodziewać się wszystkiego, co najlepsze… On żyje! A zatem z cierpliwością, wobec wszystkich dzieci, które tego nie wiedzą (a może i dorosłych, którzy tej dziecięcej niewiedzy nie pokonali) – jestem księdzem, zakonnikiem, franciszkaninem… W razie innych pytań – śmiało…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz