zdj:flickr/Roman Catholic Archidiocese of Boston/Lic CC
(J 13,1-15)
Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia
z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. W
czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona,
aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł
i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło
nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i
ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł więc do Szymona Piotra,
a on rzekł do Niego: Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? Jezus mu odpowiedział:
Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział.
Rzekł do Niego Piotr: Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał. Odpowiedział mu
Jezus: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną. Rzekł do Niego
Szymon Piotr: Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę. Powiedział do
niego Jezus: Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I
wy jesteście czyści, ale nie wszyscy. Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego
powiedział: Nie wszyscy jesteście czyści. A kiedy im umył nogi, przywdział
szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: Czy rozumiecie, co wam
uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim
jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni
sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak
czynili, jak Ja wam uczyniłem.
Mili Moi…
Tak trochę nieoczekiwanie
dla mnie samego końcówka Wielkiego Postu stała się czasem „postu” również od
pisania na moim blogu. Na szczęście pojawił się tylko jeden głos od człowieka, któremu
tego brakowało, więc ufam, że niewiele osób dostrzegło tę przerwę. Mnie trochę
tych wizyt tutaj brakowało, jak zresztą wielu innych rzeczy, których zaczyna mi
brakować w pędzie życia… Wielki Czwartek dziś, może czas na decyzję o
nawróceniu i powrocie do życia. Ale tego prawdziwego, zakonnego, pełnego pokoju
i zmierzającego w ściśle określonym kierunku…
Przeżyliśmy wiele różnych wydarzeń…
jednym z ważniejszych były pewnie rekolekcje wielkopostne. W tym roku głosił je
o. Tadeusz z Kenii. Powiedzieć o nim „człowiek dynamit” to pewnie mało.
Poruszył nas wszystkich. Przede wszystkim swoim entuzjazmem wiary, gorliwością świadka,
a mnie osobiście również swoim zaangażowaniem w modlitwę. Patrzyłem z podziwem
na jego rozkład dnia, w którym było miejsce i na lekturę i na zadbanie o sport
i swoje zdrowie, a nade wszystko baaardzo dużo czasu na modlitewne trwanie
przed Panem. Bardzo mi potrzeba takich świadków, którzy dowodzą, że można.
Dlatego to były ważne dni również dla mnie…
Od niedzieli mamy
kolejnego gościa, o. Piotr, który przybył z Polski i spędza z nami święta.
Pracowaliśmy razem w Gdyni tuż po moich święceniach, rozumiemy się świetnie,
tematów nam nie brakuje. No i oczywiście trzy dni zwiedzania Nowego Jorku za
nami. Mam szczególną radość w pokazywaniu tych wszystkich pięknych miejsc
ludziom, którzy potrafią się nimi ucieszyć. A o. Piotr do takich należy.
Podobało mu się bardzo, a ja miałem dużo radości z pełnienia funkcji
przewodnika.
Poza tym doroczne
przygotowania do liturgii tych świętych dni… Co my byśmy zrobili bez tych
wszystkich wspaniałych ludzi, którzy nam pomagają uczynić kościół pięknym, przygotować
ciemnice, grób, zadbać o liturgię… Tak strasznie się cieszę, że ich mamy, że im
się zawsze chce… Że znajdują czas… Mam szczerą nadzieję, że wiele osób
skorzysta z tej pracy i od dzisiejszego wieczora będą przybywać do naszego kościoła,
aby w tych świętych i najtrudniejszych zarazem dniach towarzyszyć Jezusowi… W
takich chwilach tak bardzo czuję, że jesteśmy parafialną rodziną, że jesteśmy
zjednoczeni wokół Niego…
No i jak zawsze Wielki Czwartek
budzi moje myśli dotyczące tego daru, który zupełnie bez mojej zasługi stał się
moim udziałem. Kapłaństwo… Wiele życzeń, tak pięknych i głębokich, które
nadchodzą od samego rana, każe mi myśleć o tych wszystkich, którzy kochają
kapłanów i towarzysza nam na drogach, które dla nas, jak dla wszystkich innych,
są niejednokrotnie mocno wyboiste… Kochani, przede wszystkim chcę podziękować
Wam za to, że chcecie korzystać z naszej posługi. Bóg nie powołał nas tylko po
to, żebyśmy służyli Jemu, ale rozesłał nas, abyśmy służyli Jego ludowi. Robimy
to bardzo różnie. Czasem z większym entuzjazmem, czasem zupełnie bez… Mamy
wiele sił i pomysłów, a bywa, że jesteśmy całkiem złamani na duchu… A wielu z
Was przychodzi i poprzez swoja otwartość, szczerość, święte pragnienia budzi nas na nowo do życia. Chcę Wam dziś powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo się
Wami cieszę… Każdym krokiem w wierze, który wykonujecie, a na który mogę patrzeć,
każdym pytaniem o Jezusa, na które mogę odpowiedzieć, każdym świętym,
sakramentalnym pragnieniem, które mogę zaspokoić w Jego imię…
Kocham moje kapłaństwo…
Niczego chyba w życiu tak bardzo nie kocham… I absolutnie nie wyobrażam sobie
życia bez niego… Wybaczcie mi jednak moją niecierpliwość i to, że chciałbym
czasem dać Wam więcej, niż możecie wziąć… Wybaczcie mi, że czasem nie potrafię
czekać i chciałbym widzieć owoce, które muszą jeszcze długo dojrzewać…
Wybaczcie mi, że czasem powiem coś za mocno na ambonie, albo nie przytulę
wówczas, kiedy uczynić to powinienem… Wybaczcie mi, jeśli zraniłem Was jako
proboszcz… Uczę się – pokory, służby, cierpliwości, dyspozycyjności, dyscypliny…
I wielu, wielu innych rzeczy… Dziękuję Wam, że towarzyszycie mi, mimo tak wielu
moich słabości…
Moim parafianom życzę w
tym dniu, żebyście w naszym kościele czuli się jak w domu… I żebyśmy razem
kochali Jezusa… Ja więcej od Was, a potem Wy więcej ode mnie… I znowu ja
bardziej… i Wy… Takie święte współzawodnictwo zalecał wszystkich święty kapłan
o. Maksymilian Maria Kolbe… Prześcigajmy się w tej miłości… Bo cel jest tego
wart…
Dziękuję Panu Bogu, ze Ojciec jest taki, jaki jest !
OdpowiedzUsuńDzis Wielki Czwartek, pamiatka ustanowienia Eucharystii i sakramentu kaplanstwa. jestesmy wdzieczni za Ojca obecnosc w naszym zyciu. za to ze zechcial Ojciec byc dla nas uchem, jezykiem i rekami samego BOGA. zyczymy wiele wytrwalasci, potrzebnych lask Bozych i blogoslawienstwa od JEZUSA Zmartwychwstalego. Pozdrawiamy Ewa i Darek Stankowscy
OdpowiedzUsuńTo ja chyba będę tym drugim i wybaczam Ci, że tak troszeczkę zaniedbujesz parafian internetowych.
OdpowiedzUsuńNiech Cię Prowadzi nasz Pan ojcze Michale.
Pokój i dobro