zdj:flickr/Waiting For The Word/Lic CC
(J 20,11-18)
Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy /tak/ płakała,
nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie
leżało ciało Jezusa - jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli
do niej: Niewiasto, czemu płaczesz? Odpowiedziała im: Zabrano Pana mego i nie
wiem, gdzie Go położono. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego
Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: Niewiasto, czemu
płaczesz? Kogo szukasz? Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do
Niego: Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go
wezmę. Jezus rzekł do niej: Mario! A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po
hebrajsku: Rabbuni, to znaczy: Nauczycielu. Rzekł do niej Jezus: Nie zatrzymuj
Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i
powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga
waszego. Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: Widziałam Pana i to mi
powiedział.
Mili Moi…
Święta za nami… Piękne,
jak zawsze, ale tak samo pracochłonne. Bardzo dużo przygotowań. Ale na
szczęście wielu dobrych ludzi dookoła, którzy oddawali swój czas, zupełnie
bezinteresownie, aby nasz kościół wyglądał pięknie, aby wzmocnić doznania
duchowe poprzez piękną liturgię, śpiew, dekoracje. Wielka wobec nich
wdzięczność… Nasz gość, o. Piotr, wziął na siebie głoszenie Słowa, co dla
naszych parafian też było swoistym oddechem od nas, którzy codziennie stajemy
na ambonie. Chrystus zmartwychwstał!!! I to jest najważniejsze… A ja spałem po
tych wszystkich duchowych przeżyciach wiele, wiele godzin…
Doszedłem już jednak do
siebie i próbuję mierzyć się z codziennością. Wiele spraw… Jak nie przegląda
auta, to wizyta u dentysty… Niby zwykłe, życiowe sprawy, ale w naszej
rzeczywistości wszystko trwa pięć razy dłużej, ze względu na odległości… A
wieczorami zastanawiam się gdzie uleciał ten cały dzień???
Dziś Pan Bóg przysłał nam
człowieka… Bardzo młodego, dwudziestoletniego kleryka z pobliskiego Milford,
który ma polskie korzenie, a po raz pierwszy przybył do naszego kościoła, choć
mieszka tak blisko. Pasjonat świętego Maksymiliana. Podzielił się z nami swoją
historią powołania – piękna dusza. Słuchałem zafascynowany – przede wszystkim tym,
jak prosta w wieku dwudziestu lat jest świętość. Ile entuzjazmu i radości nosi
w sobie ten człowiek, który zna tylko dobrego Boga. Taki go zachwycił, taki go
powołał i taki go prowadzi… Zaprosiłem go jutro na mszę wieczorną ze
świadectwem. Niech wielu usłyszy radość zmartwychwstania…
To pewnie coś z tej
radości, którą odczuła Maria Magdalena – kobieta, która chciała zatrzymać Pana.
Już raz Go straciła. Odszedł tak gwałtownie. Pozostawił po sobie tyle smutku i
żalu. Nigdy więcej… Tymczasem On nie pozwala się zatrzymać – plan Ojca trwa,
jeszcze się nie dopełnił. Jest inny… Niby to On, a przecież Go nie poznała. Ale
kiedy wypowiedział jej imię, nie miała wątpliwości… Najważniejsza jednak jest
misja powierzona jej przez Jezusa… Słowa, które ma zanieść Apostołom…
Idź i powiedz moim braciom…
Żadnego wyrzutu, żadnej oceny ich zachowania, żadnej krytyki… Kiedy czytam te
słowa, myślę o wszystkich moich zdradach, tchórzostwach i ucieczkach… A On
zawsze posyła do mnie tę samą wiadomość – czeka i nie potępia… Mój brat Jezus.
To jest przeogromna tajemnica, której nie umiem pojąć. To taki dar, którzy
rzuca na kolana. Mój brat Jezus…
Gdybym kiedyś pisał jakąś
książkę o moim życiu, to z pewnością tak chciałbym ją zatytułować… Mój brat
Jezus…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz