wtorek, 6 września 2016

o prawej ręce...


(Łk 6,6-11)
W szabat Jezus wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go. On wszakże znał ich myśli i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: Podnieś się i stań na środku! Podniósł się i stanął. Wtedy Jezus rzekł do nich: Pytam was: Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy źle, życie ocalić czy zniszczyć? I spojrzawszy wkoło po wszystkich, rzekł do człowieka: Wyciągnij rękę! Uczynił to i jego ręka stała się znów zdrowa. Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, co by uczynić Jezusowi.


Mili Moi…
Wczoraj dobiegły końca trzydniowe rekolekcje w Wappinger Falls, NY, które prowadziłem dla mojej, parafialnej wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Wybrało się trzydzieści osób, co jest imponującym wynikiem, biorąc pod uwagę zapracowanie wszystkich i liczne obowiązki. Miejsce cudowne, dom prowadzony przez franciszkanów, św. Franciszek na każdym kroku. A nade wszystko dom katolicki, co nie jest tu takie oczywiste. Niektóre domy rekolekcyjne prowadzone przez katolickie zakony są tak otwarte na wszystkie inne religie, że w ramach tej otwartości usuwa się wszystko, co mogłoby „urazić” uczucia religijne gości. Prowadziłem więc już rekolekcje w domu sióstr, w którym w kaplicy nie było Najświętszego Sakramentu. Bieda duchowa ogromna… Ale tu, choć dom otwarty dla wszystkich, nikt się nie kryje z tożsamością.

Piękny czas, choć treści trudne, wymagające. Ale budowanie wspólnoty w takich rekolekcyjnych okolicznościach jest nam wszystkim niesłychanie potrzebne. Nocne adoracje, wspólne śpiewanie Godzinek, Eucharystia i dużo dobrego bycia ze sobą. Ale i napięcie w słuchaniu Słowa. Dobre rekolekcje owocują zmęczeniem. Dziś, musze przyznać, przespałem niemal cały dzień. Sam nie mogłem uwierzyć, że mój organizm potrzebuje aż tyle snu. Ale czuję, że się zregenerowałem… A od jutra ruszamy z rekolekcjami dla Chicago. Oczywiście myślę o nich od dawna, ale proces spisywania myśli rozpocznie się niebawem. A jutro też odbieram z lotniska naszego nowego organistę, który przybywa z Polski. Kolejna rzecz, którą udało się zrealizować… Chwała Najwyższemu…

Dziś też maleńka rocznica… Druga… Mojego przybycia do USA. Dokładnie 5 września 2014 roku stanąłem na tej ziemi ze świadomością, że to chyba trochę na dłużej. Był pierwszy piątek miesiąca. Gorąco. Dotarłszy do kościoła, przywitany przez o. Stefana, pierwsze kroki skierowałem do konfesjonału. Wszystko nowe, wszystko pierwsze. I oto dwa lata gdzieś zginęły… Skończył się „miodowy miesiąc”, zaczęło wzajemne poznawanie. Sporo radości, trochę smutków. Życie… Tu… Dziś niektórzy życzyli mi kolejnych dwudziestu lat w naszej parafii… Ale to chyba taki żart… Nikt ze mną tyle nie wytrzyma…

A w Słowie dziś Pan przywraca człowiekowi władzę nad jego życiem. Łukasz podkreśla, że ów uzdrowiony miał uschłą prawą rękę, czyli tę, którą zdecydowana większość ludzkości organizuje sobie świat. Nie móc działać prawą ręką, oznaczało w wielu wypadkach niesamodzielność. Ten biedak musiał pewnie prosić o pomoc w najprostszych sytuacjach codzienności. Krępujące… Czasem może wręcz upokarzające… A Jezus w jednej chwili pozwala mu przejąć kontrolę nad jego własnym życiem, pozwala mu odzyskać władze nad sobą i materialnym otoczeniem.

Rzecz jasna niewielu z nas ma pewnie podobne schorzenia. Po co nam więc ta Ewangelia? A gdyby tak spróbować w uschłej ręce dostrzec naszą wolność, poprzez którą my sami organizujemy nasze życie. Otwiera się całkiem szeroki temat. Uschła, czy żywa? Działająca, czy uśpiona? Mocna, czy słaba? Nasza wola – jedna z naszych życiowych władz, takich „rąk”, które dał nam Pan, wciąż musi być przez Niego diagnozowana, wyciągana z ukrycia i leczona Jego miłością. Nasza wola ma być silna. Jej kondycja decyduje o tak wielu rzeczach… O tak wielu…

1 komentarz:

  1. Proszę się dobrze zajmować nowym organista :) Beti

    OdpowiedzUsuń