Może to jest dzisiejszy Piotr… Nie poszło. Ani ryby. Ani pieniądza. Tylko
frustracja i zmęczenie. Pogłębiane jeszcze niewątpliwym sukcesem Jezusa. Ludzie
to nie ryby. Nie On ich szuka. Oni sami Go znajdują. Pięknie byłoby, gdyby tak
do łodzi Piotra ryby wskakiwały same. Pięknie, gdyby w jakiś zrozumiały sposób
dawały mu znać – chcemy być w twojej łodzi, jesteś najlepszym rybakiem, ufamy
ci i właśnie ciebie szukałyśmy. Ale przecież ryby takie nie są. Trzeba się
wysilać, szukać ich, przechytrzyć czasem. Nocą żerują, dlatego rybak nie śpi.
Nie zabija ich jednak i nie niszczy dla przyjemności. Jedynie po to, żeby
samemu mógł żyć. Wszystko jest włączone w ten Boski obieg życia, zaplanowany
przez Najwyższego.
Ale te refleksje mają pewnie mniejsze znaczenie, kiedy oczy się zamykają, a
jeszcze trochę roboty do zrobienia, gdy tymczasem przychodzi dziwne polecenie
Nauczyciela – wypłyń na połów. Co było dalej, dobrze wiemy. A zapowiedź z końca
tej historii pokaże Piotrowi, że to, czego nauczył się na morzu, okaże się
przydatne również w relacjach z ludźmi, których będzie trzeba szukać tu i
ówdzie, ale wielu z nich przyjdzie samodzielnie – ze Wschodu i Zachodu – i powiedzą
– chcemy znaleźć się w twojej sieci, w sieci Kościoła – bo to bezpieczne
miejsce. Na to Piotr jednak jeszcze musi poczekać… Dziś ma tylko zrobić coś
wbrew swojemu zmęczeniu, coś nielogicznego, coś ponad to, co robił zwykle. Dziś
ma się odważyć i zaufać…
A u mnie… Urlop stał się już tylko wspomnieniem. Ostróda to zawsze
nadrabianie zaległości. Wróciłem też do pisana rekolekcji internetowych o
świętym Franciszku, bo jeszcze sporo przede mną pracy. Sycę się obecnością we
własnym domu, bo za chwile znów migracja. Od soboty Nowe Miasto nad Pilicą i
dobre siostry Honoratki, które będą mnie słuchać przez tydzień.
Co ciekawe, Pan kieruje moje kroki w jakieś nowe dla mnie obszary. Nie
tylko rekolekcje, ale również wykłady… Niepokalanów przewidział dla mnie
godziny na mariologicznych studiach doktoranckich, gdzie mam opowiadać o miejscu
Maryi w kaznodziejstwie. Równolegle, w Instytucie Maryjnym mam opowiedzieć o
roli Maryi w walce duchowej według tradycji franciszkańsko – kolbiańskiej. A
dziś dobre siostry Klaryski ze Słupska poprosiły o cykl spotkań nad dokumentem
o życiu konsekrowanym „Congragavit nos in unum Christi amor”. Oczywistym jest,
że kolejna porcja lektur przede mną, a głowa będzie musiała pracować na jeszcze
wyższych obrotach. Ale… Odpoczniemy w grobie… A teraz, dopóki nogi noszą…
Amen 🙏
OdpowiedzUsuń