Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie sądźcie, że przyszedłem
znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę
bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani
jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc
zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten
będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać,
ten będzie wielki w królestwie niebieskim".
Mili Moi…
Fascynuje mnie, że Jezus niczego nie zaczyna od początku, a jednak wszystko
czyni nowym. To, co było do tej pory, ma znaczenie. Być może należy to nieco odkurzyć,
przywrócić właściwe rozumienie, odkryć na nowo. Ale z pewnością nie odrzucić.
Ja ze zdumieniem stwierdzam, że, być może z wiekiem, jest mi coraz bliżej do
tego, co piękne, a stare. Nie, nie staję się tradycjonalistą, ile raczej
miłośnikiem prawdy, która nie przemija. Mam czas „ojca, który wydobywa ze swego
skarbca rzeczy nowe i stare”. I chyba to stare mnie coraz bardziej intryguje.
Odczytuje to wielokrotnie jako lepiej odpowiadające ludzkiej naturze i przede
wszystkim prowadzące w głąb, a nie zatrzymujące się na powierzchni. Przyglądam
się samemu sobie i zastanawiam nad tą lekcją. Chcę ją dobrze przyswoić.
A u mnie? Cóż, jak i u Was… Minął piąty marca. Tyle że dla mnie to coroczna,
radosna rocznica przyjścia na świat i smutna refleksja o zbliżaniu się mojego
kresu. Oczywiście w perspektywie jest spotkanie z Bogiem. I nie to jest smutne.
Ile raczej towarzyszy mi obawa czy robię wszystko jak należy i nie marnuję danego mi czasu,
szansy, talentów i darów. Czterdzieści cztery lata minęły… Moja mam miała
czterdzieści sześć, kiedy opuściła ten świat. Ile jeszcze przede mną? Zagadka,
której nie usiłuję zgłębiać. Kocham „dziś” i cierpliwie czekam na „jutro”.
Dawno już nikt mi tak nie zorganizował urodzin jak księża w Luzinie. I tort
i podarunek i śpiewy i życzenia… Było niesamowicie miło. A w międzyczasie
oczywiście głoszenie. Pełen kościół ludzi. Duża otwartość. Serdeczne
komentarze. Przeżyłem dzieciaki. Dziś dwieście sześćdziesiąt z nich
zawierzyliśmy Maryi. I czuję się uczciwie zmęczony. Wieczorem wracam do domu. A
następne rekolekcje od soboty. Na szczęście w Levercusen, w Niemczech. Znacznie
spokojniejsze, więc nieco odetchnę. A dziś przyjąłem pierwsze rekolekcje na 2026 rok... Dzieje się :)
Wszystkim dziękuję za dobre słowa życzeń… Pokój Wam +
Szczęść Boże
OdpowiedzUsuńNiech Najświętsza Panienka czuwa nad Tobą i uprasza łaski u naszego Ojca.
Pokój i dobro