środa, 6 marca 2024

44


(Mt 5, 17-19)
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim".

 

Mili Moi…
Fascynuje mnie, że Jezus niczego nie zaczyna od początku, a jednak wszystko czyni nowym. To, co było do tej pory, ma znaczenie. Być może należy to nieco odkurzyć, przywrócić właściwe rozumienie, odkryć na nowo. Ale z pewnością nie odrzucić. Ja ze zdumieniem stwierdzam, że, być może z wiekiem, jest mi coraz bliżej do tego, co piękne, a stare. Nie, nie staję się tradycjonalistą, ile raczej miłośnikiem prawdy, która nie przemija. Mam czas „ojca, który wydobywa ze swego skarbca rzeczy nowe i stare”. I chyba to stare mnie coraz bardziej intryguje. Odczytuje to wielokrotnie jako lepiej odpowiadające ludzkiej naturze i przede wszystkim prowadzące w głąb, a nie zatrzymujące się na powierzchni. Przyglądam się samemu sobie i zastanawiam nad tą lekcją. Chcę ją dobrze przyswoić.

A u mnie? Cóż, jak i u Was… Minął piąty marca. Tyle że dla mnie to coroczna, radosna rocznica przyjścia na świat i smutna refleksja o zbliżaniu się mojego kresu. Oczywiście w perspektywie jest spotkanie z Bogiem. I nie to jest smutne. Ile raczej towarzyszy mi obawa czy robię wszystko jak należy i nie marnuję danego mi czasu, szansy, talentów i darów. Czterdzieści cztery lata minęły… Moja mam miała czterdzieści sześć, kiedy opuściła ten świat. Ile jeszcze przede mną? Zagadka, której nie usiłuję zgłębiać. Kocham „dziś” i cierpliwie czekam na „jutro”.

Dawno już nikt mi tak nie zorganizował urodzin jak księża w Luzinie. I tort i podarunek i śpiewy i życzenia… Było niesamowicie miło. A w międzyczasie oczywiście głoszenie. Pełen kościół ludzi. Duża otwartość. Serdeczne komentarze. Przeżyłem dzieciaki. Dziś dwieście sześćdziesiąt z nich zawierzyliśmy Maryi. I czuję się uczciwie zmęczony. Wieczorem wracam do domu. A następne rekolekcje od soboty. Na szczęście w Levercusen, w Niemczech. Znacznie spokojniejsze, więc nieco odetchnę. A dziś przyjąłem pierwsze rekolekcje na 2026 rok... Dzieje się :)

Wszystkim dziękuję za dobre słowa życzeń… Pokój Wam +

1 komentarz:

  1. Szczęść Boże
    Niech Najświętsza Panienka czuwa nad Tobą i uprasza łaski u naszego Ojca.
    Pokój i dobro

    OdpowiedzUsuń