Jezus powiedział do
faryzeuszów: "Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i
bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak
pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu
bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i
aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany.
Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza
na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij
Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo
strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że
za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on
tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie
ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani
stamtąd nie przedostają się do nas”. Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze,
poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże,
żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”. Lecz Abraham odparł: „Mają
Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł
tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”.
Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z
umarłych powstał, nie uwierzą”.
Mili Moi…
Wczoraj Mszą o 20.00
zakończyłem rekolekcje w Chwaszczynie. Bardzo sympatyczne doświadczenie. Księża
twierdzili, że przychodziło dużo ludzi. Ale może po prostu chcieli być mili…
To, co jednak ucieszyło mnie najbardziej, to fakt, że dzieciaki nie wyeksploatowały
mnie całkowicie. Kiedyś jakoś bardziej emocjonalnie przeżywałem te spotkania z
nimi. Dziś oczywiście też, ale na tyle spokojnie, że nie padałem na łóżko
codziennie z myślą – jak ja przeżyję kolejny dzień? Jedną z najprzyjemniejszych
rzeczy związanych z rekolekcjami w Chwaszczynie była jednak… możliwość powrotu
na noc do własnego klasztoru, z której skwapliwie korzystałem.
Teraz takiej możliwości nie
mam… Wczoraj chwyciłem wieczorem walizkę, spakowałem kilka rzeczy i o 2.30
powstawszy, skierowałem się w kierunku lotniska, żeby po kilku godzinach wylądować
w Billund, w Danii (z międzylądowaniem w Warszawie). A na lotnisku czekał już
na mnie ksiądz Winek (Wieńczysław), który zabrał mnie do swojej parafii w
Herning. W domu już czekał ktoś z problemem, więc pierwsze trzy godziny pobytu
to dobra rozmowa i modlitwa wstawiennicza. A pod wieczór pierwsza msza i,
uwaga!!! Trzydzieści pięć osób w kościele. Mój gospodarz zachwycony. Spodziewał
się najwyżej ośmiu. Wcale nie żartuję. Ludzie żyją tu w sporym rozproszeniu.
Dziś jedna rodzina przejechała niemal sto kilometrów, żeby być na Mszy. Bardzo
to wszystko dla mnie ciekawe, choć głosowo wysiadłem dzięki samolotowym
nawiewom i gada mi się bardzo trudno. Niemniej charakter misyjny tej posługi
Winka mnie urzeka. Ten niemal sześćdziesięcioletni ksiądz ma w sobie dobrego
ducha i jest całkowicie oddany swojej parafii. Wkrótce zacznie się rozbudowa
kościoła. Drugi w innym miejscu, zakupiła im od baptystów diecezja. Ten rozwój trzeba
podkreślać, bo zbyt chętnie mówimy o tym, że Kościół się w tylu miejscach
zwija, zapominając jakby o innych miejscach, gzie jest wręcz odwrotnie. Oczywiście
to nie wyłącznie polska parafia. Przychodzą Duńczycy, Wietnamczycy, Tamilowie.
Jestem bardzo ciekaw dalszych wrażeń. Zostanę tu do poniedziałku i czuję, że będzie
to czas odpoczynku.
Jak bardzo odpoczywać
musiał Łazarz na łonie Abrahama. Z tym kojarzy mi się niebo. Z odpoczynkiem. Przeciwny
stan to wieczny niepokój, zaaferowanie, lęk, niemożliwa do okazania i
realizacji troska. Oto bogacz z przypowieści, którego imienia nawet nie
poznajemy, tak, jakby każdy mógł się nim stać. Ale ta różnica w przyszłym losie
jest niesłychanie znacząca. To znak, że w „Bożym zeszycie” wszystko jest
zapisane. I choć brzmi to jak groźba, to chyba tak naprawdę może stanowić
również obietnicę. Bo przecież Bóg nie zapomni nam żadnego, uczynionego przez
nas dobra. Ono będzie nam towarzyszyło na sądzie. Ono będzie stanowić naszą
obronę. Być może to właśnie ono, otulone Boża łaską, wprowadzi nas do
odpoczynku. Oby tak się stało, kiedy przyjdzie nasza godzina…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz