(Mt 17, 1-9)
Jezus wziął z sobą Piotra,
Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam
przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało
się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z
Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: "Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli
chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden
dla Eliasza". Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z
obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam
upodobanie, Jego słuchajcie!" Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i
bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł:
"Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli,
tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: «Nie
opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie".
Mili Moi…
Dziś mija czterdzieści
trzy lata od początku mojej szkoły życia. Chyba jedne z najsmutniejszych
urodzin. Jak wiecie, nigdy nie pałałem do tej uroczystości wielką sympatią. Ale
dziś mocno zapracowany dzień i choć wiele życzeń spłynęło do mnie różnymi drogami,
to właściwie nie było ani jednego człowieka, który na żywo podałby rękę i
powiedział – miej się dobrze. Niby nic – po prostu kolejne oblicze kapłańskiej
samotności, a jednak im człek starszy, tym dotkliwiej ją odczuwa. Niemniej wchodzę
w nowy rok życia z wieloma pytaniami – ku czemu mój Pan mnie poprowadzi i co z
tego wszystkiego wyniknie?
W czwartek nagraliśmy z
przeuroczą Panią Moniką trzy filmiki na Triduum Paschalne dla TVP Gdańsk. Mam
nadzieję, że ktoś na nie trafi i usłyszy kilka słów o tych cudownych dniach. To
było przesympatyczne wydarzenie…
Jestem w Chwaszczynie.
Dwadzieścia minut jazdy od domu. To daje mi komfort spania w swoim pokoiku. No
i nie musiałem pakować walizki. Dziś sześć Mszy. A od jutra po siedem spotkań
dziennie. Jeśli te rekolekcje nie skończą się zawałem, to może i kolejne jakoś przeżyję.
Wydaje mi się, że te będą najintensywniejsze. Głosi się znakomicie. Nowy
kościół ze wspaniałym nagłośnieniem. Jasny, piękny i skłaniający do modlitwy.
Jednonawowy, więc wszystkich widzę, co ma tez duże znaczenie dla głosiciela.
Tak czy owak, czeka mnie pracowity czas.
A chciałbym tak sobie siąść
z Jezusem na górze i posłuchać. I popatrzeć. Po prostu z Nim pobyć. Nie wiem
kiedy taką łaskę otrzymam. Może dopiero po śmierci. W każdym razie tęsknota
narasta. Tabor mnie nęci. To miejsce wielkiej pociechy dla Apostołów, a ja
jestem jej spragniony jak przysłowiowa kania dżdżu. Czuje się zmęczony. Ale staram
się nie rozczulać nad sobą. Wszak to stan właściwy dla wszystkich, którzy starają
się pracować i mnie on z pewnością nie wyróżnia spośród wielu. Ufam, że jeszcze
dziś, w tych ostatnich godzinach dnia, Pan pozwoli mi się choć trochę ucieszyć.
Tymczasem biegnę na jeszcze jedną Eucharystię… Trzymajcie się.
Ojcze, pora wziąć się za siebie. Te 43 lata i otyłość nie sprzyjają zdrowiu. Czy Bóg nie chce zdrowia czyli dobra?
OdpowiedzUsuńMiej się dobrze, nie tylko z okazji urodzin
Niech Ci Pan błogosławi drogi ojcze Michale a rękę mogę podać tylko wirtualną .
OdpowiedzUsuńPokój i dobro