niedziela, 5 marca 2023

43


(Mt 17, 1-9)
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: "Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!" Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: "Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie".

 

Mili Moi…
Dziś mija czterdzieści trzy lata od początku mojej szkoły życia. Chyba jedne z najsmutniejszych urodzin. Jak wiecie, nigdy nie pałałem do tej uroczystości wielką sympatią. Ale dziś mocno zapracowany dzień i choć wiele życzeń spłynęło do mnie różnymi drogami, to właściwie nie było ani jednego człowieka, który na żywo podałby rękę i powiedział – miej się dobrze. Niby nic – po prostu kolejne oblicze kapłańskiej samotności, a jednak im człek starszy, tym dotkliwiej ją odczuwa. Niemniej wchodzę w nowy rok życia z wieloma pytaniami – ku czemu mój Pan mnie poprowadzi i co z tego wszystkiego wyniknie?

W czwartek nagraliśmy z przeuroczą Panią Moniką trzy filmiki na Triduum Paschalne dla TVP Gdańsk. Mam nadzieję, że ktoś na nie trafi i usłyszy kilka słów o tych cudownych dniach. To było przesympatyczne wydarzenie…

Jestem w Chwaszczynie. Dwadzieścia minut jazdy od domu. To daje mi komfort spania w swoim pokoiku. No i nie musiałem pakować walizki. Dziś sześć Mszy. A od jutra po siedem spotkań dziennie. Jeśli te rekolekcje nie skończą się zawałem, to może i kolejne jakoś przeżyję. Wydaje mi się, że te będą najintensywniejsze. Głosi się znakomicie. Nowy kościół ze wspaniałym nagłośnieniem. Jasny, piękny i skłaniający do modlitwy. Jednonawowy, więc wszystkich widzę, co ma tez duże znaczenie dla głosiciela. Tak czy owak, czeka mnie pracowity czas.

A chciałbym tak sobie siąść z Jezusem na górze i posłuchać. I popatrzeć. Po prostu z Nim pobyć. Nie wiem kiedy taką łaskę otrzymam. Może dopiero po śmierci. W każdym razie tęsknota narasta. Tabor mnie nęci. To miejsce wielkiej pociechy dla Apostołów, a ja jestem jej spragniony jak przysłowiowa kania dżdżu. Czuje się zmęczony. Ale staram się nie rozczulać nad sobą. Wszak to stan właściwy dla wszystkich, którzy starają się pracować i mnie on z pewnością nie wyróżnia spośród wielu. Ufam, że jeszcze dziś, w tych ostatnich godzinach dnia, Pan pozwoli mi się choć trochę ucieszyć. Tymczasem biegnę na jeszcze jedną Eucharystię… Trzymajcie się.

2 komentarze:

  1. Ojcze, pora wziąć się za siebie. Te 43 lata i otyłość nie sprzyjają zdrowiu. Czy Bóg nie chce zdrowia czyli dobra?
    Miej się dobrze, nie tylko z okazji urodzin

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Ci Pan błogosławi drogi ojcze Michale a rękę mogę podać tylko wirtualną .
    Pokój i dobro

    OdpowiedzUsuń