poniedziałek, 23 stycznia 2023

odloty...


(Mk 3, 22-30)
Uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili o Jezusie: "Ma Belzebuba i mocą władcy złych duchów wyrzuca złe duchy". Wtedy Jezus przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: "Jak może Szatan wyrzucać Szatana? Jeśli jakieś królestwo jest wewnętrznie skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc Szatan powstał przeciw sobie i jest z sobą skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i dopiero wtedy dom jego ograbi. Zaprawdę, powiadam wam: Wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego". Mówili bowiem: "Ma ducha nieczystego".

 

Mili Moi…
Po trzech dniach przerwy w domu, od soboty jestem w Gnieźnie. To znaczy, tu się zatrzymałem, dzięki uprzejmości moich współbraci, ponieważ prowadzę misje maryjne przed peregrynacją Ikony Jasnogórskiej w dwóch maleńkich parafiach Strzyżewo Kościelne i Jankowo Dolne. Owe dwie parafie otacza duszpasterską pieczą ksiądz Sebastian, którego znam od czasów nowicjackich (on wówczas był młodym, gnieźnieńskim klerykiem). Pochodził z naszej, franciszkańskiej parafii i był bardzo częstym gościem w naszej, nowicjackiej wspólnocie. Poza tym, próbował, jak tylko mógł, „wprowadzać nas na salony” – to znaczy usiłował nowicjuszy franciszkańskich wplatać w różne uroczystości katedralne, których w tamtym czasie, na przełomie wieków nie brakowało. Mnie Pan Bóg dał nieco talentu wokalnego, więc Sebastian wmawiał wszystkim wybitnym kapłanom odpowiedzialnym za służbę liturgiczną, że… śpiewałem w Poznańskich Słowikach. To miało na nich zrobić wrażenie. I, co najzabawniejsze, chyba czasem robiło. Dziś się z tego śmiejemy, ale ja wówczas byłem przerażony, bo przecież nigdy w tym chórze nie śpiewałem… Bałem się, że ktoś to niewinne kłamstwo kiedyś zdemaskuje i obaj najemy się wstydu. Ale cóż – młodość chmurna i durna… Dziś Sebastian na twarzy się zaokrąglił a na szczycie głowy włos mu się przerzedził. O sobie nie wspominam. Więc jak na dziadków przystało trochę różnych rzeczy ze śmiechem wspominamy. Niemniej możliwości lokalowe w jego plebanii są nader ograniczone, więc nie mogłem zatrzymać się na miejscu i muszę codziennie dojeżdżać. Ale też i plan misji uwzględnia miejsce i możliwości parafian, więc nie jest szczególnie napięty i ogranicza się do wieczornych spotkań w obu kościołach.

A dziś, nie mogłem oprzeć się pokusie… Jestem wszak godzinę od Poznania. A tam moja ulubiona trasa spacerowa – z centrum na lotnisko. Cóż z tego, że zero stopni na termometrze, cóż z tego, że w rozpuszczonym śniegu brnąć trzeba po kolana – pokonałem tę trasę, nawiedziłem Pana Jezusa w lotniskowej kaplicy, posiedziałem na tarasie widokowym i wróciłem sobie autobusem do miasta, a potem autem do Gniezna. Tak, wiem, to ociera się o jakąś formę szaleństwa, ale kto z nas jest dziś tak do końca normalny? 😊 Chcąc być zupełnie szczerym, musze przyznać, że mam jeszcze inne ulubione miejsca w Poznaniu, a jestem w Gnieźnie do czwartku… Ale poważnie mówiąc – nie mogę sobie pozwolić na wycieczki, bo internetowe rekolekcje wielkopostne za pasem – wkrótce trzeba je nagrywać, a ja jeszcze jestem daleko „w polu”. Niemniej już obmyślanie treści zainicjowałem.

A dziś ta irracjonalna scena, w której pojawia się zarzut, że Jezus działa w mocy złego ducha. Mówimy dziś w takich sytuacjach o „odwracaniu kota ogonem” i trochę przywykliśmy już chyba do tego, że tęgie głowy wypowiadają absurd za absurdem z częstotliwością karabinu maszynowego. Niestety bardzo często te absurdy materializują się w wojnach, uciskach, prześladowaniu czy śmierci innych, bo okazuje się, że ci siewcy absurdu pociągają również za sznurki w globalnej polityce. Najgorzej dzieje się jednak wówczas, kiedy głupiec zaczyna wierzyć głęboko w wypowiadane przez siebie brednie – to go bowiem zamyka na jakiekolwiek otrzeźwienie. I wówczas jest już blisko czegoś, co Pan dziś nazywa grzechem przeciwko Duchowi Świętemu. Nie sposób go popełnić przypadkowo, ani łatwo, wszak z nim związana jest utrata szansy na zbawienie. Ale jak człek bardzo się postara, to i w ten sposób zdoła zgrzeszyć. Obyśmy więc okazali się odporni na absurdy, bo jeśli i my zaczniemy w nie wierzyć, albo, co gorsza, sami je powielać, możemy znaleźć się w poważnym niebezpieczeństwie. Trzymajcie się prawdy Ewangelii, co i ja zamierzam w dalszym ciągu czynić. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz