Uczeni w Piśmie, którzy
przyszli z Jerozolimy, mówili o Jezusie: "Ma Belzebuba i mocą władcy złych
duchów wyrzuca złe duchy". Wtedy Jezus przywołał ich do siebie i mówił im
w przypowieściach: "Jak może Szatan wyrzucać Szatana? Jeśli jakieś
królestwo jest wewnętrznie skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I
jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać.
Jeśli więc Szatan powstał przeciw sobie i jest z sobą skłócony, to nie może się
ostać, lecz koniec z nim. Nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu
zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i dopiero wtedy dom jego ograbi.
Zaprawdę, powiadam wam: Wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie
dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi
Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu
wiecznego". Mówili bowiem: "Ma ducha nieczystego".
Mili Moi…
Po trzech dniach przerwy w
domu, od soboty jestem w Gnieźnie. To znaczy, tu się zatrzymałem, dzięki
uprzejmości moich współbraci, ponieważ prowadzę misje maryjne przed
peregrynacją Ikony Jasnogórskiej w dwóch maleńkich parafiach Strzyżewo
Kościelne i Jankowo Dolne. Owe dwie parafie otacza duszpasterską pieczą ksiądz
Sebastian, którego znam od czasów nowicjackich (on wówczas był młodym,
gnieźnieńskim klerykiem). Pochodził z naszej, franciszkańskiej parafii i był
bardzo częstym gościem w naszej, nowicjackiej wspólnocie. Poza tym, próbował,
jak tylko mógł, „wprowadzać nas na salony” – to znaczy usiłował nowicjuszy
franciszkańskich wplatać w różne uroczystości katedralne, których w tamtym
czasie, na przełomie wieków nie brakowało. Mnie Pan Bóg dał nieco talentu
wokalnego, więc Sebastian wmawiał wszystkim wybitnym kapłanom odpowiedzialnym
za służbę liturgiczną, że… śpiewałem w Poznańskich Słowikach. To miało na
nich zrobić wrażenie. I, co najzabawniejsze, chyba czasem robiło. Dziś się z
tego śmiejemy, ale ja wówczas byłem przerażony, bo przecież nigdy w tym chórze
nie śpiewałem… Bałem się, że ktoś to niewinne kłamstwo kiedyś zdemaskuje i obaj
najemy się wstydu. Ale cóż – młodość chmurna i durna… Dziś Sebastian na twarzy
się zaokrąglił a na szczycie głowy włos mu się przerzedził. O sobie nie
wspominam. Więc jak na dziadków przystało trochę różnych rzeczy ze śmiechem wspominamy. Niemniej możliwości lokalowe w jego plebanii są nader ograniczone,
więc nie mogłem zatrzymać się na miejscu i muszę codziennie dojeżdżać. Ale też
i plan misji uwzględnia miejsce i możliwości parafian, więc nie jest
szczególnie napięty i ogranicza się do wieczornych spotkań w obu kościołach.
A dziś, nie mogłem oprzeć
się pokusie… Jestem wszak godzinę od Poznania. A tam moja ulubiona trasa
spacerowa – z centrum na lotnisko. Cóż z tego, że zero stopni na termometrze,
cóż z tego, że w rozpuszczonym śniegu brnąć trzeba po kolana – pokonałem tę
trasę, nawiedziłem Pana Jezusa w lotniskowej kaplicy, posiedziałem na tarasie
widokowym i wróciłem sobie autobusem do miasta, a potem autem do Gniezna. Tak,
wiem, to ociera się o jakąś formę szaleństwa, ale kto z nas jest dziś tak do końca
normalny? 😊 Chcąc być
zupełnie szczerym, musze przyznać, że mam jeszcze inne ulubione miejsca w
Poznaniu, a jestem w Gnieźnie do czwartku… Ale poważnie mówiąc – nie mogę sobie
pozwolić na wycieczki, bo internetowe rekolekcje wielkopostne za pasem –
wkrótce trzeba je nagrywać, a ja jeszcze jestem daleko „w polu”. Niemniej już
obmyślanie treści zainicjowałem.
A dziś ta irracjonalna
scena, w której pojawia się zarzut, że Jezus działa w mocy złego ducha. Mówimy dziś
w takich sytuacjach o „odwracaniu kota ogonem” i trochę przywykliśmy już chyba
do tego, że tęgie głowy wypowiadają absurd za absurdem z częstotliwością
karabinu maszynowego. Niestety bardzo często te absurdy materializują się w
wojnach, uciskach, prześladowaniu czy śmierci innych, bo okazuje się, że ci
siewcy absurdu pociągają również za sznurki w globalnej polityce. Najgorzej
dzieje się jednak wówczas, kiedy głupiec zaczyna wierzyć głęboko w wypowiadane
przez siebie brednie – to go bowiem zamyka na jakiekolwiek otrzeźwienie. I
wówczas jest już blisko czegoś, co Pan dziś nazywa grzechem przeciwko Duchowi
Świętemu. Nie sposób go popełnić przypadkowo, ani łatwo, wszak z nim związana
jest utrata szansy na zbawienie. Ale jak człek bardzo się postara, to i w ten
sposób zdoła zgrzeszyć. Obyśmy więc okazali się odporni na absurdy, bo jeśli i
my zaczniemy w nie wierzyć, albo, co gorsza, sami je powielać, możemy znaleźć się
w poważnym niebezpieczeństwie. Trzymajcie się prawdy Ewangelii, co i ja zamierzam
w dalszym ciągu czynić. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz