zdj:flickr/Marcelino Rapayla Jr./Lic CC
(Mt 5,38-48)
Jezus powiedział do swoich
uczniów: Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko i ząb za ząb”. A Ja wam
powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy
policzek, nastaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją
szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa
tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć
od ciebie. Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a
nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych
nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie
synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego
wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i
niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za
nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie
tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie
więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.
Mili Moi…
Pisałem to już, ale
napisze jeszcze raz… Źle się dzieje, jeśli ja zaglądam na mojego bloga raz w
tygodniu. Sam zastanawiam się gdzie podziewa się mój czas? Kiedy łapię chwile,
zwykle zmęczenie bierze górę. A dzieje się wiele, również dobrych rzeczy…
Zacząłem pisać kolejny
rozdział. Niewiele napisałem w minionym tygodniu, ale każdy, kto kiedykolwiek
cokolwiek pisał wie, że najtrudniej zacząć. Mam nadzieję, że uda mi się kontynuować.
Różne rodzaje motywacji już przerabiałem. Tym razem to motywacja złości. Jestem
po prostu zły, że trwa to tak długo i że właściwie niczego nie mogę robić
dobrze i z przyjemnością, bo zawsze z tyłu głowy mam myśl, że przecież tracę
czas, który winienem wykorzystać na pisanie doktoratu. Mam już tego trochę dość.
Kończyć to jak najszybciej. Wystarczy tej naukowej przygody w życiu…
Wczoraj zwiedzałem Nowy
Jork… Niby godzina od nas, a właściwie chyba we wrześniu byłem tam ostatni raz.
Wczoraj nadarzyła się okazja. Ksiądz Mateusz z Rzymu, z którym podzieliłem się kilkoma
miejscami, które lubię. On zachwycony, a ja jeszcze bardziej. Strasznie się
cieszę, kiedy mogę kogoś oprowadzić po tym mieście. Brzmi to śmiesznie, bo
przewodnik ze mnie żaden, ale w kilka miejsc trafiam bezbłędnie. Niemniej dobry
czas i duży psychiczny oddech.
A poza tym trochę jeszcze
kolędujemy. Oczywiście w naszych warunkach trwa to długo, bo i kolęda wygląda
inaczej. Nie trwa 10 minut, ale zwykle 2-3 godziny. Dobry czas na poznawanie
parafian. Czasem te spotkania są bardzo odkrywcze dla obu stron. Z kłopotów
parafialnych – popsuła nam się winda w kościele i naprawa będzie kosztowała
sporo. Nawet nie chcę pisać ile, bo przeliczając na polskie złotówki to kwoty
absolutnie horrendalne… Nieprzewidywany wydatek, ale konieczny, bo sporo
starszych osób, które mają dużą trudność z wejściem po wysokich, kościelnych
schodach…
A w ramach komentarza do
dzisiejszego Słowa zamieszczam dzisiejszą homilię… Życzę miłego odbioru tym, którzy
poświęcą chwilę, żeby jej wysłuchać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz