Jezus począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów się
dokonało, że się nie nawróciły. Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido!
Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno
w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi
lżej będzie w dzień sądu niż wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być
wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które
się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam:
Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie.
Mili Moi…
Miasta grzechu. Miasta łaski. Miasta wybrane przez Pana. Miasta, które
lubił. Miasta, które mijał po drodze. Miasta, za które modlił się do swojego
Ojca. Jego ukochane Kafarnaum. Miasto – symbol - Sodoma. Miasta pogan – Tyr i
Sydon. Wszędzie tam są ludzie. Skupiska ludzi, którzy w lepszy czy gorszy
sposób próbują przeżywać swoją codzienność, odnajdywać się w tym świecie, budować
swoją teraźniejszość i przyszłość. Ocierają się o Pana – widzą Go, słyszą,
jedzą z Jego ręki, widzą wskrzeszenia i uzdrowienia. I co? No właśnie nic… Albo
niewiele…
Te nasze złudzenia – gdybym ja widział, słyszał, dotknął Jezusa, to już na
pewno… Im dłużej żyję, tym częściej myślę sobie, że jeśli człek utknie w
emocjonującym świecie znaków, poruszeń, cudów i doświadczeń, to bardzo trudno
iść mu w kierunku pogłębionej formacji, w kierunku krzyża i zmartwychwstania. Potupać,
poklaskać, łzę uronić… I tak co tydzień, bo musi być stały dopływ paliwa
emocjonalnego…
I chcę być dobrze zrozumianym – nie krytykuję ruchów czy stylów duchowości,
ile raczej ślepe uliczki, które w każdym z nich mają swoje miejsce. Te
emocjonalne są chyba szczególnie niebezpieczne, bo po pierwsze oznaczają uzależniającą
przyjemność, a po drugie mamią przekonaniem, że jest się wówczas szczególnie
blisko Boga. Gdy tymczasem może być dokładnie odwrotnie. A bliskość buduje się
nie z Bogiem, ale z samym sobą – potrzebami, pragnieniami, duchowymi impulsami.
Żeby przeczytać książkę, trzeba się zgodzić na przerzucanie stron. Wiara to
droga – zbawieni mają zostać ci, którzy po niej idą, a nie ci, którzy próbują
na niej mieszkać. Doświadczenie to jeszcze nie wiara. Wiara to decyzja, której
krytykowanym przez Jezusa „miastowym” wciąż brakowało – choć doświadczeń mieli
w bród.
W sobotę o poranku opuściłem Rzym. Dziewięć godzin później przywitałem się
ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej. Ostatnia faza mojego urlopu. Dwa
tygodnie relaksu w gronie dobrych, wypróbowanych przyjaciół. Z braćmi. Wśród
dobrych, duchowych rozmów. Planując zimowe aktywności. Oczywiście nie o narty w
Aspen idzie, ale o rekolekcje dla polskich sióstr benedyktynek, które mam tu
wygłosić w styczniu. A jak się okazuje, przy tej okazji chyba uda się
zorganizować weekend dla kobiet w Clifton i dzień skupienia dla małżeństw w
Bridgeport. Kilka pieczeni na jednym ogniu – a dla mnie radość – bo nie tylko
okazja do głoszenia wonnych słów mojego Pana, ale dodatkowo do własnego rozwoju
– wszak trzeba będzie się jakoś do tego wszystkiego przygotować…
Na razie jednak… Książka, klimatyzowany pokój, zimny napój i radość z
każdego spotkania… Przypominam pierwszą zasadę urlopową – nigdzie się nie
spieszymy.
Ewangelia ktora mocno mnie dotknęlą ..bo skierowana do mnie ..tyle cudow...cudow w moim zyciu a ja -chwila proby doswiadczenia ,zatrzymuje się ,zawracam albo poprzez grzech odwracam się plecami..
OdpowiedzUsuńDziękuję Panu aBoga za cierpliwosc ..bo On ciagle czeka i wybacza.....dotarlo do mbie ostatnio ,ze moze mi piwiedziec ...biadaCi...
Dziekuje za te ewangelię i krociutkie rozważanie.. pdpoczynku i blogoslawionego czasu na "wakacjach"za "wielką wodą"