sobota, 26 września 2020

czemu nie mówisz?


(Łk 9, 43b-45)
Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do swoich uczniów: "Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi". Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o to powiedzenie.

 

Mili Moi…
Miniony tydzień to wizyta w Radio Niepokalanów. Władze się zmieniły, ale nadal jesteśmy przyjmowani z wielką życzliwością. Zainteresowanych informuje, że 4 października wracamy na antenę. A druga część tygodnia to już praca w domu i to taka, której wprost nie znoszę (pewnie dlatego, że nie umiem, a uczyć się nie ma kiedy). Mianowicie na kilka dni stałem się sekretarką. Czas przywitać wspólnoty Rycerstwa Niepokalanej, zaprosić na listopadowy Zjazd, którego organizacją też się zajmuję, wyjaśnić ideę, stworzyć program. Napisać, zaprojektować, wydrukować. Zajmuje mi to wszystko długie godziny, a efekt i tak jest mizerny. Ale jeśli uda mi się poznać jeszcze kilka szczegółów edytorskich, to może w poniedziałek wyślę te listy.

Tymczasem jednak od wczoraj prowadzę weekend powołaniowy u sióstr franciszkanek. Siedemnaście dziewcząt, raczej młodszych (to znaczy na etapie szkół średnich) zastanawia się nad tajemnicą Boga w swoim życiu, a ja mam im w tym pomóc. Pomijając fakt, że głosi się zwykle bardzo dobrze, bo młodzież jest gotowa słuchać, to dodatkowym atutem jest fakt, że spotkanie ma miejsce w Poznaniu, co pozwala mi na noc wracać do klasztoru i spać we własnym łóżeczku.

Przedwczoraj byłem świadkiem osobliwego zdarzenia… To znaczy, w pierwszej wersji tak chciałem rozpocząć tę historię. Ale w „nowym świecie” takie zdarzenia chyba czas zacząć traktować jako całkowicie „normalne”. Miałem okazję spotkać na ulicach nowoczesnego miasta Poznań kilka homoseksualnych par jednego dnia. Za jedną z nich, w wersji żeńskiej, szedłem nawet chwilę, ale zatrzymały nas światła na przejściu dla pieszych. Panie (a raczej dziewczęta, biorąc pod uwagę ich wiek), nie zdawały sobie sprawy, że w ślad za nimi podąża reprezentant tej skrajnie opresyjnej i nietolerancyjnej grupy, jaką jest Kościół Katolicki. Ale w pewnej chwili się obejrzały i mnie dostrzegły. Przypływ czułości, którego na mój widok doznały, trudno mi porównać z czymkolwiek. Bałem się nawet, że jeśli czerwone światło zatrzyma nas dłużej, to będę musiał wezwać kościelną policję obyczajową z pistoletami na różańcowe kulki…

Oczywiście jedna z pań bardzo intensywnie sprawdzała jakie wrażenie to wszystko wywiera na mnie. Może oczekiwała reakcji, któż to wie. Ja natomiast nie mogłem przestać się uśmiechać, ponieważ po tym, co widziałem w Ameryce, czułe występy naszych rodzimych homoseksualistów są zaledwie dziecięcą igraszką i nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. A już z pewnością nie budzą skrajnych reakcji. Panie polecone Bożej Opatrzności, może kiedyś, jeszcze za życia, dane im będzie doznać prawdziwej czułości – świętej, czystej, bezgranicznej. Niech im Jezus tego łaskawie udzieli…

A dziś zastanawiam się nad tajemnicą Męki Pana. On dał dostęp do wiedzy o niej swoim uczniom na długo przed tym, jak miała ona miejsce. Ale oni tak bardzo bali się tej prawdy. Woleli jej nie słyszeć. I pomyślałem sobie – ileż to razy ja idę na modlitwę z gotowymi odpowiedziami, albo przynajmniej z wyobrażeniami, co też Pan na moje dylematy winien mi odpowiedzieć. A po modlitwie mówię – nie słyszę Cię, dlaczego nic nie mówisz? Tymczasem On powiedział ważne słowo, raz je powiedział, ale ja nie byłem gotów go usłyszeć. Nie dałem „wolności” mojemu Panu, nie byłem gotów przyjąć wszystkiego, co ma mi do powiedzenia. Nie dopuszczam przecież do siebie prawdy, że mógłby powiedzieć coś trudnego. Skoro Bóg to zawsze ma głaskać, pocieszać, umacniać. W żadnym wypadku zapowiadać rzeczy trudne, albo trudno tłumaczyć te, które już się dzieją. Od tych ma uwalniać, czyż nie? Czy nie po to jest Bogiem? Czy nie dlatego w Niego wierzę? Czy to właśnie nie są Jego zadania?

A On milczy. Rzeczywiście milczy. Bo nie może powiedzieć więcej, zanim nie przyjmę tego, co już powiedział. Ale On wie, że kiedyś się zmęczę i przestanę się miotać. I powiem Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz