Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do
swoich uczniów: "Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa: Syn Człowieczy
będzie wydany w ręce ludzi". Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było
ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o to
powiedzenie.
Mili Moi…
Miniony tydzień to wizyta
w Radio Niepokalanów. Władze się zmieniły, ale nadal jesteśmy przyjmowani z wielką
życzliwością. Zainteresowanych informuje, że 4 października wracamy na antenę.
A druga część tygodnia to już praca w domu i to taka, której wprost nie znoszę
(pewnie dlatego, że nie umiem, a uczyć się nie ma kiedy). Mianowicie na kilka
dni stałem się sekretarką. Czas przywitać wspólnoty Rycerstwa Niepokalanej,
zaprosić na listopadowy Zjazd, którego organizacją też się zajmuję, wyjaśnić
ideę, stworzyć program. Napisać, zaprojektować, wydrukować. Zajmuje mi to
wszystko długie godziny, a efekt i tak jest mizerny. Ale jeśli uda mi się poznać
jeszcze kilka szczegółów edytorskich, to może w poniedziałek wyślę te listy.
Tymczasem jednak od
wczoraj prowadzę weekend powołaniowy u sióstr franciszkanek. Siedemnaście
dziewcząt, raczej młodszych (to znaczy na etapie szkół średnich) zastanawia się
nad tajemnicą Boga w swoim życiu, a ja mam im w tym pomóc. Pomijając fakt, że
głosi się zwykle bardzo dobrze, bo młodzież jest gotowa słuchać, to dodatkowym
atutem jest fakt, że spotkanie ma miejsce w Poznaniu, co pozwala mi na noc
wracać do klasztoru i spać we własnym łóżeczku.
Przedwczoraj byłem
świadkiem osobliwego zdarzenia… To znaczy, w pierwszej wersji tak chciałem
rozpocząć tę historię. Ale w „nowym świecie” takie zdarzenia chyba czas zacząć
traktować jako całkowicie „normalne”. Miałem okazję spotkać na ulicach
nowoczesnego miasta Poznań kilka homoseksualnych par jednego dnia. Za jedną z
nich, w wersji żeńskiej, szedłem nawet chwilę, ale zatrzymały nas światła na
przejściu dla pieszych. Panie (a raczej dziewczęta, biorąc pod uwagę ich wiek),
nie zdawały sobie sprawy, że w ślad za nimi podąża reprezentant tej skrajnie
opresyjnej i nietolerancyjnej grupy, jaką jest Kościół Katolicki. Ale w pewnej
chwili się obejrzały i mnie dostrzegły. Przypływ czułości, którego na mój widok
doznały, trudno mi porównać z czymkolwiek. Bałem się nawet, że jeśli czerwone
światło zatrzyma nas dłużej, to będę musiał wezwać kościelną policję obyczajową
z pistoletami na różańcowe kulki…
Oczywiście jedna z pań
bardzo intensywnie sprawdzała jakie wrażenie to wszystko wywiera na mnie. Może
oczekiwała reakcji, któż to wie. Ja natomiast nie mogłem przestać się
uśmiechać, ponieważ po tym, co widziałem w Ameryce, czułe występy naszych
rodzimych homoseksualistów są zaledwie dziecięcą igraszką i nie robią na mnie
najmniejszego wrażenia. A już z pewnością nie budzą skrajnych reakcji. Panie
polecone Bożej Opatrzności, może kiedyś, jeszcze za życia, dane im będzie
doznać prawdziwej czułości – świętej, czystej, bezgranicznej. Niech im Jezus
tego łaskawie udzieli…
A dziś zastanawiam się nad
tajemnicą Męki Pana. On dał dostęp do wiedzy o niej swoim uczniom na długo
przed tym, jak miała ona miejsce. Ale oni tak bardzo bali się tej prawdy.
Woleli jej nie słyszeć. I pomyślałem sobie – ileż to razy ja idę na modlitwę z
gotowymi odpowiedziami, albo przynajmniej z wyobrażeniami, co też Pan na moje
dylematy winien mi odpowiedzieć. A po modlitwie mówię – nie słyszę Cię,
dlaczego nic nie mówisz? Tymczasem On powiedział ważne słowo, raz je
powiedział, ale ja nie byłem gotów go usłyszeć. Nie dałem „wolności” mojemu
Panu, nie byłem gotów przyjąć wszystkiego, co ma mi do powiedzenia. Nie
dopuszczam przecież do siebie prawdy, że mógłby powiedzieć coś trudnego. Skoro
Bóg to zawsze ma głaskać, pocieszać, umacniać. W żadnym wypadku zapowiadać
rzeczy trudne, albo trudno tłumaczyć te, które już się dzieją. Od tych ma
uwalniać, czyż nie? Czy nie po to jest Bogiem? Czy nie dlatego w Niego wierzę?
Czy to właśnie nie są Jego zadania?
A On milczy. Rzeczywiście
milczy. Bo nie może powiedzieć więcej, zanim nie przyjmę tego, co już
powiedział. Ale On wie, że kiedyś się zmęczę i przestanę się miotać. I powiem
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz