piątek, 18 maja 2018

dokąd nie chcesz...


zdj:flickr/Phil McIver/Lic CC
(J 21, 15-19)
Gdy Jezus ukazał się swoim uczniom i spożył z nimi śniadanie, rzekł do Szymona Piotra: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?" Odpowiedział Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego: "Paś baranki moje". I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?" Odparł Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego: "Paś owce moje". Powiedział mu po raz trzeci: "Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?" Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: "Czy kochasz Mnie?" I rzekł do Niego: "Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego Jezus: "Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz". To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: "Pójdź za Mną!"


Mili Moi…
To już ponad tydzień, jak jestem w Polsce. Moja nieobecność internetowa wiąże się z bardzo prozaiczną kwestią – internetu właściwie brak. Poza nielicznymi okazjami do skorzystania z sieci podczas odwiedzin, w moim własnym domu niestety nic nie działa. Jestem więc na odwyku. Z jednej strony nieco mi tego bieżącego kontaktu brakuje, ale z drugiej… Dzięki temu przeczytałem już niemal 1000 stron książek, a zanosi się na więcej…

Poza książkami jednak zmuszam się nieco do czytania artykułów stanowiących odpowiedź na tezy egzaminacyjne, które mam przed sobą, i z którymi muszę się zmierzyć w najbliższy czwartek. Jestem już w drodze do Lublina (przez Gdynię, Częstochowę i Kraków) i choć zakładka w głowie z napisem „doktorat” już mi się prawie zamknęła, to jednak usiłuje wykrzesać z siebie jeszcze nieco zapału, żeby nie wypaść tak zupełnie najgorzej. Przedwczoraj otrzymałem dwie recenzje mojej pracy pochodzące, według zasad, od recenzentów zewnętrznych i obaj profesorowie uznali jej wartość. Recenzje są więc pozytywne. Teraz tylko czekać na obronę. Choć jeszcze ostatni etap przygotowań przede mną…

Tymczasem zachwycam się przyrodą. Ewidentnie robię się coraz starszy, bo dostrzegam coraz więcej drobiazgów i fascynuje mnie ich piękno. Zasadniczo przyroda w Polsce była mniej więcej dwa tygodnie „do przodu” wobec przyrody z Bridgeport i okolic. Bujna zieleń i wszędobylskie w moich stronach kobierce z żółtego rzepaku czasem sprawiają, że wręcz muszę zatrzymać samochód, wysiąść i po prostu podziwiać…

Nad Słowem dziś trochę smutno… Jestem smutny smutkiem Piotra, którego Pan pyta trzykrotnie o miłość. Kiedyś wydawało mi się to prostsze (pewnie tak jak i Piotrowi). Myślałem sobie, że nawet gdybym nic w życiu nie zrobił ponad wychwalanie miłości Bożej, to moje życie i tak byłoby spełnione. Do dziś bardzo wierzę słowom bł. Jerzego Matulewicza, który prosił, żeby mógł być ścierką w Kościele, którą ktoś użyje i wrzuci w ciemny kąt. Wydawało mi się to zawsze możliwe i widziałem w tym jakiś rzeczywisty ideał. A potem przyszła wydajność, owocność, skuteczność i stały się źródłem ustawicznych rozproszeń. Pojawiła się pokusa, żeby robić więcej i więcej. A w ślad za nią – żeby robić to, co umiem najlepiej, żeby samemu wybierać… Jak wiele kosztuje nieuleganie tejże… Jak wiele wysiłku trzeba włożyć, żeby nie dać się opanować polityce kadrowej właściwej raczej dla korporacji, niż dla wspólnoty Kościoła. Może rozwiązanie podsunie sam Pan – przepaszą cię i poprowadzą tam dokąd nie chcesz… Czy jestem gotów?

1 komentarz: