zdj:flickr/Phil McIver/Lic CC
(J 21, 15-19)
Gdy Jezus ukazał się swoim uczniom i spożył z nimi śniadanie, rzekł do Szymona
Piotra: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?"
Odpowiedział Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do
niego: "Paś baranki moje". I znowu, po raz drugi, powiedział do
niego: "Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?" Odparł Mu:
"Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego: "Paś owce
moje". Powiedział mu po raz trzeci: "Szymonie, synu Jana, czy kochasz
Mnie?" Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: "Czy
kochasz Mnie?" I rzekł do Niego: "Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz,
że Cię kocham". Rzekł do niego Jezus: "Paś owce moje. Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie
chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i
poprowadzi, dokąd nie chcesz". To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią
uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: "Pójdź za Mną!"
Mili Moi…
To już ponad tydzień, jak
jestem w Polsce. Moja nieobecność internetowa wiąże się z bardzo prozaiczną
kwestią – internetu właściwie brak. Poza nielicznymi okazjami do skorzystania z
sieci podczas odwiedzin, w moim własnym domu niestety nic nie działa. Jestem
więc na odwyku. Z jednej strony nieco mi tego bieżącego kontaktu brakuje, ale z
drugiej… Dzięki temu przeczytałem już niemal 1000 stron książek, a zanosi się
na więcej…
Poza książkami jednak zmuszam
się nieco do czytania artykułów stanowiących odpowiedź na tezy egzaminacyjne, które
mam przed sobą, i z którymi muszę się zmierzyć w najbliższy czwartek. Jestem
już w drodze do Lublina (przez Gdynię, Częstochowę i Kraków) i choć zakładka w
głowie z napisem „doktorat” już mi się prawie zamknęła, to jednak usiłuje
wykrzesać z siebie jeszcze nieco zapału, żeby nie wypaść tak zupełnie
najgorzej. Przedwczoraj otrzymałem dwie recenzje mojej pracy pochodzące, według
zasad, od recenzentów zewnętrznych i obaj profesorowie uznali jej wartość. Recenzje
są więc pozytywne. Teraz tylko czekać na obronę. Choć jeszcze ostatni etap
przygotowań przede mną…
Tymczasem zachwycam się
przyrodą. Ewidentnie robię się coraz starszy, bo dostrzegam coraz więcej
drobiazgów i fascynuje mnie ich piękno. Zasadniczo przyroda w Polsce była mniej
więcej dwa tygodnie „do przodu” wobec przyrody z Bridgeport i okolic. Bujna
zieleń i wszędobylskie w moich stronach kobierce z żółtego rzepaku czasem sprawiają,
że wręcz muszę zatrzymać samochód, wysiąść i po prostu podziwiać…
Nad Słowem dziś trochę
smutno… Jestem smutny smutkiem Piotra, którego Pan pyta trzykrotnie o miłość.
Kiedyś wydawało mi się to prostsze (pewnie tak jak i Piotrowi). Myślałem sobie,
że nawet gdybym nic w życiu nie zrobił ponad wychwalanie miłości Bożej, to moje
życie i tak byłoby spełnione. Do dziś bardzo wierzę słowom bł. Jerzego Matulewicza,
który prosił, żeby mógł być ścierką w Kościele, którą ktoś użyje i wrzuci w ciemny
kąt. Wydawało mi się to zawsze możliwe i widziałem w tym jakiś rzeczywisty
ideał. A potem przyszła wydajność, owocność, skuteczność i stały się źródłem
ustawicznych rozproszeń. Pojawiła się pokusa, żeby robić więcej i więcej. A w
ślad za nią – żeby robić to, co umiem najlepiej, żeby samemu wybierać… Jak
wiele kosztuje nieuleganie tejże… Jak wiele wysiłku trzeba włożyć, żeby nie dać
się opanować polityce kadrowej właściwej raczej dla korporacji, niż dla wspólnoty
Kościoła. Może rozwiązanie podsunie sam Pan – przepaszą cię i poprowadzą tam
dokąd nie chcesz… Czy jestem gotów?
Wytrwałości życzę..
OdpowiedzUsuń