Mili Moi...
Takie dni radości przeżywam... Wczoraj byłem w Elblągu i spotkałem się ze wspólnotą Syjon, której przez cztery lata posługiwałem. Ile radości, kiedy widzę, że nie marnują łaski Bożej, że nieustannie się rozwijają, że trwają i są wierni... Powierzyłem ich modlitwom czas rekolekcji, które przede mną... Pan zwiastował mi przez nich swoje Słowo na ten czas... Piękny wieczór...
A dziś dotarłem do Słupska... A czekało tu na mnie bardzo wiele uścisków :) Jak wiadomo - przez wiele u(ś)cisków trzeba nam wejść do Królestwa Bożego :) Moje słupskie dzieciaki już na mnie czekały. Ile miłości jest w tych ludziach, ile Bożego piękna, ile chęci, żeby być razem, żeby słuchać, modlić się... Przyszło dziś wieczór około 30 osób. Radość dla mnie niesamowita. Mogę głosić i jest komu słuchać. Wierzę, że Duch Święty nie ominie nas w tym czasie, tym bardziej, że to o Nim chcę im poopowiadać. Jestem pod wrażeniem tego spotkania z nimi. I podziwiam siostrę, której się chciało o to wszystko zadbać... Wielcy ludzie wokół... Piękni...
A o poście myślę sobie dziś znów w kontekście miłości. Jezus dziś bardzo konkretnie pokazuje motyw, dla którego mamy przeżywać piątek jako wyjątkowy dzień. Nie pościmy dlatego, że Kościół nakazuje, że papież nakazuje, że biskup, czy ksiądz nakazuje... Nie... Pościmy, bo zabrano nam Oblubieńca. Bo zabito nam Ukochanego. Jeśli kocham, to rozumiem. Jeśli nie kocham, to pamiętanie o wyjątkowym charakterze piątku będzie dla mnie zawsze trudne. Jeśli kocham, to sama wstrzemięźliwość od mięsa mi nie wystarczy - będę szukał innych form i znajdę. Miłość znajdzie. Zawsze znajduje. Tysiące.
Mam takie wrażenie, że ci którzy dziś stawiają Jezusowi pytanie o post, sami owszem poszczą, ale nie bardzo chyba zastanawiają się nad jego sensem. Jest pewien nakaz, który trzeba zrealizować, a swojej gorliwości można zawsze użyć do jakiejś licytacji, tudzież do wykazania słabości innych. Jak bardzo to jest odległe od miłości. Jak bardzo inne... Może i ma jakąś wartość, ale o niebo mniejszą od tej, o której mówi dziś Jezus. Jego motywacja sprawia, że post i wszelkie wyrzeczenia służą rozwojowi człowieczeństwa. Post, Wielki Post naprawdę może stać się spotkaniem dwóch miłości... A wówczas to takie oczywiste, że w piątki nie podskakuję na dyskotece, że nie piję alkoholu, że odmawiam sobie innych, nawet godziwych rozrywek (każdy mógłby pewnie tu dopisać coś swojego), bo tego dnia mój Pan umarł, a miłość, moja miłość, nakazuje mi o tym pamiętać. I przeżyć ten dzień jakoś inaczej...
Kocham piątki. Jestem franciszkaninem. To był w założeniu Franciszka i jest do dziś Zakon Pokuty. Uczę się tego co tydzień na nowo. Myślę jak jeszcze mógłbym "ukochać Oblubieńca" w tym dniu, dowieść że pamiętam... Pokazać Mu, że kocham... Bo ON kochał wtedy i dziś tak mocno...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz