Photo by Ashlyn Smith on Unsplash
(Łk 10, 1-9)
Spośród swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i
wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam
przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale
robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje
żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa
ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy do jakiego
domu wejdziecie, najpierw mówcie: „Pokój temu domowi!” Jeśli tam mieszka
człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W
tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na
swoją zapłatę.Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta
wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy
tam są, i mówcie im: „Przybliżyło się do was królestwo Boże”.
Mili Moi…
No i rozpoczęliśmy historyczne,
bo pierwsze Wieczory dla zakochanych u poznańskich franciszkanów. Dziś dotarło
11,5 pary z 15 zgłoszonych. Pierwsze wrażenie na wskroś pozytywne, choć
przygotowania techniczne kosztowały nas ogromnie wiele wysiłku i zmęczenie jest
okrutne. Ale młodzi znów piękni, zapatrzeni w siebie, a co dla nas bardzo
znaczące – również chętni do pomocy. To o nich świadczy jak najlepiej. Nie wiem
wprawdzie czy „młodzi” to określenie pasujące do wszystkich, bo mamy klika
poważniejszych par, ale cieszymy się nimi wszystkimi. A z zabawniejszych
historii – nie jestem jedynym Michałem Nowakiem na sali. Jeden z uczestników
nazywa się tak samo i też człek brodaty… Już go lubię…
A ja w ostatnich dniach stworzyłem
20 medytacji na wielkopostne rekolekcje internetowe… Jeszcze jedna, czy dwie i
temat będzie można uznać za zrealizowany. Ale to nie koniec zmagań rzecz jasna.
Lada dzień trzeba będzie zacząć nagrania, a oko kamery jest bezlitosne. Poza
tym? Za tydzień skupienie dla sióstr serafitek podczas ich kapituły prowincjalnej – dwie konferencje
o Duchu Świętym. Przed nimi skupienie dla naszych kleryków w Łodzi – dwie konferencje
(Pan Bóg na razie wie o czym). A od jutra weekend dla małżeństw w Morasku, do którego
przygotowania już na szczęście także zamknięte.
Dziś Pan mnie zetknął z
tematem wspólnotowości w jej najmniejszym wymiarze – po dwóch. Jezus zadbał o
wszystko. Wiedział, że samotna owca między wilkami to nie to samo, co dwie owce
w tym samym środowisku. Zdawał sobie sprawę, że wsparcie, które uczniowie będą
sobie mogli okazać idąc we dwóch jest czymś dobrym. Ich świadectwo stanie się dzięki
temu mocniejsze, żywsze, skuteczniejsze. A będą i dla siebie wzajemnie stróżami
i korektorami. Same plusy… Gdyby nie ten ciężar wspólnej drogi. Trudna szkoła
kompromisów. Wymagające doświadczenie rezygnacji ze
swojego zdania, swoich racji, prawdy, która jest najlepsza, bo „najmojsza”.
Dziś pewnie zwykła praca
duszpasterska zawiera pewne elementy tego stylu, choć wędrownych głosicieli
coraz mniej, a jeśli są, to zwykle (jak ja) posyłani są w pojedynkę. I to mnie trochę
martwi. Jest to oczywiście wariant wygodniejszy z wielu względów, ale czy
lepszy? Czy bezpieczniejszy? Czy to dobrze konkurować z mądrością Bożą? Nie
mogę powiedzieć, żebym do końca był przekonany… Jedyna nadzieja w tym, że nie
same wilki wokół. I ci, do których idę dopełnią braku, który jest realny i
dotkliwy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz