(Mk 6, 53-56)
Gdy Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i
przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Ludzie biegali
po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak
słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli
chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego
płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.
Mili Moi…
Przeprowadziłem ostatnio
taką obserwację, że tak jak uwielbiam głosić Słowo na ambonie, tak samo mocno
nie lubię się zabierać za przygotowania do tego głoszenia. Im dłużej głoszę,
tym trudniej zdecydować mi się na to, co chcę powiedzieć. A czasem jest
dokładnie odwrotnie – mam tyle myśli w głowie, że wiedząc że nie powiem
wszystkiego muszę coś wybrać. I ten wybór jest naprawdę trudny. A czasem po
prostu pojawia się zwątpienie, czy służę dobrze, czy Pan może się mną swobodnie
posługiwać, czy te słowa, ograniczone moimi możliwościami mają rzeczywistą moc…
Takie to różne dylematy mnie dopadają, a tu czas zabierać się za internetowe
rekolekcje wielkopostne, których nagrywanie wkrótce musimy rozpocząć…
Z założenia mają być bardzo
proste, oparte na Słowie z dnia, bez fajerwerków i kontrowersji, poniedziałek,
środa i piątek – żeby nie zanudzić, a jednocześnie dać szansę na ich poważne
potraktowanie słuchaczom, którzy muszą mieć czas przemyśleć, a może nawet spróbować
zastosować to Słowo w życiu? Czy nie do tego właśnie powinny prowadzić rekolekcje?
Do ponownej próby życia Słowem? Do aplikacji bieżącej tego, co Bóg zechce mówić
do serca?
Dlatego tak wielkim
niepokojem napawa mnie nadmiar tego typu internetowych treści. A może jeszcze
bardziej „nieumiarkowanie” w korzystaniu z nich. W jaki sposób można bowiem
scalić usłyszane treści ze swoją codziennością, jak można je zaaplikować, jak
się w tym wszystkim nie pogubić słuchając po kilka, czy kilkanaście nauk dziennie?
Tu jest chyba podobnie jak z dietą… Jedni umierają z niedożywienia, inni z
przejedzenia. Zdrowy rozsądek w duchowości jest rzeczą wielce pożądaną.
A dziś Lourdes… Kiedy
myślę o moich duchowych marzeniach, to mieszczę je zwykle na niewielkiej
karteczce. Ale pośród nich jest zwykle spokojna (nie pielgrzymkowo turystyczna)
wizyta w Lourdes i Fatimie. Przyciągają mnie te miejsca i może jeszcze kiedyś
Pan pozwoli mi je nawiedzić…
Niepokalane Poczęcie chadzało
po tamtejszych ścieżkach. Niepokalane Poczęcie wzywało do bliskości ze swoim
Synem. Niepokalane Poczęcie prosiło o Różaniec. Niepokalane Poczęcie…
Do dziś Pan za Jej
przyczyną uzdrawia w tych szczególnych miejscach Jej obecności. Ale nie tylko
tam… Do dziś frędzle Jego szaty są na wyciągnięcie ręki. Dziś pomyślałem o tym
szczególnie, kiedy udzielałem podczas Eucharystii sakramentu namaszczenia
chorych. Jedna z kobiet z wiarą ucałowała ornat, w którym byłem odziany.
Prosiłem Jezusa, żeby mi nigdy nie zabrakło takiej wiary. W Jego obecność. W
Jego działanie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz