zdj:flickr/Marcus Meissner/Lic CC
(Łk
21,34-36)
Uważajcie na
siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk
doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask.
Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie
więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co
ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym.
Mili Moi...
No i wczoraj przeżyłem swoje pierwsze amerykańskie święto. Thanksgiving - Święto Wdzięczności. Choć związane z jedzeniem indyka, który koniecznie musi zagościć na stole, to uważam, że jest to święto bardzo sensowne. Dziękowanie sobie nawzajem i Bogu jest czymś naprawdę znaczącym.
Gościłem u dobrych ludzi i naprawdę uroczo spędziłem popołudnie i wieczór. A dodatkowo również w towarzystwie sióstr zakonnych, które już wczoraj przybyły do mnie na swój comiesięczny dzień skupienia. A odprawialiśmy go dziś, choć nie bez przygód...
Otóż przed 10 samoczynnie i nieprzewidzianie włączył się alarm przeciwpożarowy w kościele, którego ja oczywiście nie umiałem w żadnym wypadku wyłączyć. Natychmiast rzecz jasna zaczęły się telefony od firm chroniących nas, które otrzymały sygnał, że coś się dzieje. Po chwili u drzwi miałem patrol policji, który musiałem zapewnić, że wszystko jest w najlepszym porządku (próbując przekrzyczeć wyjącą syrenę). Potem rozpocząłem pielgrzymkę telefoniczną od przysłowiowego Annasza do Kajfasza licząc na jakąś poradę, a najlepiej na bardzo konkretną - co i gdzie przycisnąć. Wreszcie znalazł się jakiś ekspert, który zalecił nacisnąć przycisk znajdujący się w zupełnie innym miejscu, niż ja go szukałem. Cała zabawa trwała niemal godzinę i przysporzyła mi niemałych emocji.
W południe przybył ekspert, który orzekł, że coś się dzieje, ale nie bardzo wiadomo co i już raczej będzie dobrze i... Godzinę temu była powtórka z rozrywki... Tyle, że wspomniany wyżej przycisk już nie zadziałał. Przybył znów ekspert, który zastosował znacznie bardziej drastyczne rozwiązanie. Na dziś pozostaje się modlić, żeby nie wybuchł pożar w kościele, bo jeśli się to stanie, to ja prawdopodobnie dowiem sie o tym ostatni... W każdym razie czeka nas naprawa... A swoją drogą... Za spokojnie było... I komu to przeszkadzało?
Jutro 20 par małżeńskich przeżywa u nas swój dzień skupienia. Właśnie skończyłem pisać drugą konferencję dla nich. I... Nie wiem już jak się nazywam... Dlatego darujcie, ale w tym miejscu postawię kropkę. I zrobię to nosem, który już dotyka klawiatury ze zmęczenia... Dobrej nocy... Naprawdę lubię być księdzem :) Amen...
Mili Moi...
No i wczoraj przeżyłem swoje pierwsze amerykańskie święto. Thanksgiving - Święto Wdzięczności. Choć związane z jedzeniem indyka, który koniecznie musi zagościć na stole, to uważam, że jest to święto bardzo sensowne. Dziękowanie sobie nawzajem i Bogu jest czymś naprawdę znaczącym.
Gościłem u dobrych ludzi i naprawdę uroczo spędziłem popołudnie i wieczór. A dodatkowo również w towarzystwie sióstr zakonnych, które już wczoraj przybyły do mnie na swój comiesięczny dzień skupienia. A odprawialiśmy go dziś, choć nie bez przygód...
Otóż przed 10 samoczynnie i nieprzewidzianie włączył się alarm przeciwpożarowy w kościele, którego ja oczywiście nie umiałem w żadnym wypadku wyłączyć. Natychmiast rzecz jasna zaczęły się telefony od firm chroniących nas, które otrzymały sygnał, że coś się dzieje. Po chwili u drzwi miałem patrol policji, który musiałem zapewnić, że wszystko jest w najlepszym porządku (próbując przekrzyczeć wyjącą syrenę). Potem rozpocząłem pielgrzymkę telefoniczną od przysłowiowego Annasza do Kajfasza licząc na jakąś poradę, a najlepiej na bardzo konkretną - co i gdzie przycisnąć. Wreszcie znalazł się jakiś ekspert, który zalecił nacisnąć przycisk znajdujący się w zupełnie innym miejscu, niż ja go szukałem. Cała zabawa trwała niemal godzinę i przysporzyła mi niemałych emocji.
W południe przybył ekspert, który orzekł, że coś się dzieje, ale nie bardzo wiadomo co i już raczej będzie dobrze i... Godzinę temu była powtórka z rozrywki... Tyle, że wspomniany wyżej przycisk już nie zadziałał. Przybył znów ekspert, który zastosował znacznie bardziej drastyczne rozwiązanie. Na dziś pozostaje się modlić, żeby nie wybuchł pożar w kościele, bo jeśli się to stanie, to ja prawdopodobnie dowiem sie o tym ostatni... W każdym razie czeka nas naprawa... A swoją drogą... Za spokojnie było... I komu to przeszkadzało?
Jutro 20 par małżeńskich przeżywa u nas swój dzień skupienia. Właśnie skończyłem pisać drugą konferencję dla nich. I... Nie wiem już jak się nazywam... Dlatego darujcie, ale w tym miejscu postawię kropkę. I zrobię to nosem, który już dotyka klawiatury ze zmęczenia... Dobrej nocy... Naprawdę lubię być księdzem :) Amen...
i my sie cieszymy, ze Ojciec jest ksiedzem :) :) i dobrej nocy.. a jakby Ojciec potrzebowal porad jak najwygodniej spac na klawiaturze , to prosze zadzwonic, mam w tym calkiem spore doswiadeczenie :) pozdrawiam i zaluje, ze nie moge byc z na spotkaniu jutro....
OdpowiedzUsuń