piątek, 23 maja 2014

zima...


zdj:flickr/natur.echt/Lic CC
Mili Moi...
No i rozpocząłem dziś kolejny weekend w Kazimierzu Dolnym. Tym razem siostry betanki zaprosiły pod swój dach rodziców najmłodszych sióstr, a mnie wraz z nimi, abym im trochę poopowiadał... O czym? Ano właśnie. Tematem będzie wolność i jej konkretne przejawy. Przede wszystkim zaś ta decyzja, którą podjęły ich córki, a która dla wielu rodziców bywa dużym wyzwaniem (kto wie, czy nie większym, niż dla samej decydującej). Na razie prawie wszyscy się stawili i zażywają nadrzecznych spacerów. Jeszcze trochę spłoszeni, ale ufam, że już jutro będzie nieco lepiej...

Oczywiście "kradnie" mi to czas na naukę. Atmosfera bowiem z pewnością nie sprzyja zgłębianiu zagadnień posoborowej teologii homilii :) Mam jednak nadzieje, że Pan wejrzy litościwie na to, że zajmowałem się Jego sprawami i mimo wszystko pobłogosławi mi zdaniem tego egzaminu, który przede mną. Myślę o nim już dziś, choć zdajemy dopiero za 10 dni. Ale kolejny weekend w Gdańsku - znów na głoszeniu, więc czasu robi się jednak nieco mało :)

Dziś w naszym zakonie świętujemy rocznicę poświęcenia asyskiej bazyliki św. Franciszka. To taka matka wszystkich kościołów franciszkańskich. Czytamy Ewangelię świętego Jana, z rozdziału 10, w której Żydzi domagają się jawnego ukazania tożsamości przez Jezusa - dokąd będziesz nas trzymał w niepewności, jeśli ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam... Zatrzymały mnie te słowa, ponieważ natknąłem się dziś na komentarz, który wyraża treść tego zdania nieco innymi słowami - dokąd będziesz odbierał nam duszę? niszczysz nasze życie... A cały dialog Ewangelista poprzedza niewiele, wydaje się, znaczącą informacją - a było to w zimie... I znów komentatorzy twierdzą, że właściwie ta informacja mniej dotyczy warunków atmosferycznych, a bardziej odnosi sie do zimnych serc słuchaczy...

I to są dwie wskazówki, które składają się na obraz prawdziwej ludzkiej biedy. Moim skromnym zdaniem żadna inna nie może się z nią równać. Bieda duchowa. Zimne serce, które ciągle domaga się czegoś. Samo nie wie czego i nie potrafi tego nazwać - gdyby je zapytać. Uporczywie powtarza żądania dawno już spełnione (Jezus odpowiada pytającym - przecież już wam mówiłem, a nie wierzycie). Czego jeszcze oczekujecie, jak jeszcze mogę was przekonać?

Jaki ogromny niepokój musi towarzyszyć człowiekowi, który czuje, że ma do czynienia z ważnymi kwestiami w swoim życiu, z ważną Osobą, a nie umie, nie chce, nie jest w stanie otworzyć swojego serca, aby choć odrobinę je ogrzać. Nie jest mu dobrze. Cierpi. Ale nie wierzy, że jest Ktoś, kto mógłby mu pomóc... To jest dopiero dramat (Jezus mówi wprost - nie wierzycie). To rodzi moje współczucie. Nie tak dawno pisałem o tym współczuciu w kontekście tego właśnie fragmentu Ewangelii, ale dziś myślę sobie co ja w tym kontekście mogę? Jak jest moja rola, bo przecież spotykam takich ludzi. Zimnych. Obcych wobec wszystkich. Upartych. Zdeterminowanych. Zmierzających ku śmierci. Modlę się czasem za nich, może za rzadko. Ale ponadto, wydaje mi się, że jedynym ogniem, którym mogę im służyć, jest ogień mojego świadectwa. O tym, jak to jest żyć z Jezusem. Temu poniekąd służy to moje pisanie. Internet ma to do siebie, że daje dostęp do różnych treści. Może zdarzy się, że ktoś "zimny" trafi kiedyś i tu... Oby znalazł choć odrobinę ciepła, które stopi jego chłód...

Jeśli podzielacie moją nadzieję, to nie zapomnijcie, że jest dla was miejsce w komentarzach. Możecie się dzielić swoim życiem z Jezusem. Wy też możecie być dla... A gdyby ktoś zechciał założyć coś swojego... To czekam na sygnał... Chętnie poczytam... Bo i moje serce ma wciąż takie zakamarki, którym na imię "zima"...

1 komentarz:

  1. chciałam Ojcu polecić, a także wszystkim innym karmiącym się tutaj słowem, homilie o. Carlosa
    http://swaugustyn.pl/index.php/wiadomosci/homilie-ks-carlosa/
    polecam zacząć od 02.03.2014 r.
    Pozdrawiam i ściskam
    Mariola z Olsztyna

    OdpowiedzUsuń