zdj:flickr/miqul/Lic CC
43
Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a
nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. 44 A Ja wam powiadam: Miłujcie
waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; 45 tak
będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że
słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na
sprawiedliwych i niesprawiedliwych. 46 Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was
miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? 47 I
jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie
tego nie czynią? 48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz
niebieski. Mt 5, 43-48
Mili Moi...
Dzisiejszy dzień z tych bardziej zabieganych. Zresztą takie są chyba kapłańskie weekendy. Nie ma się co zdumiewać każdego tygodnia, tylko trzeba się brać za bary z tą rzeczywistością. Choć ma ona także swoje jasne chwile. Dziś na przykład w polskiej szkole był dzień wypominania ludziom ich wieku :) I mnie wypomniano... I nawet tort z tej okazji był. I świeczki. I dobre życzenia. I śpiewy piękne. Ojciec Michał się naprawdę nie spodziewał, więc efekt zamierzony chyba został osiągnięty. Tyle dobra wokół. I jak tu się nie cieszyć. I jak tu nie być wdzięcznym.
A dziś nasz drugi parafialny dzień skupienia. Właśnie niedawno się skończył. Nieco mniej osób, niż za pierwszym razem (około 60), ale duch ochoczy. Goście przybyli nawet z odległych stron. I to cieszy. Dziś nad powołaniem ucznia do relacji z Jezusem się zastanawialiśmy. Ufam, że Pan dotykał dziś swoje dzieci. Nieodmiennie modlitwa wstawiennicza cieszy się dużym zainteresowaniem. Widać, że wielu z nas potrzebuje, aby inni się w naszych sprawach pomodlili. I to mnie też cieszy. Bo to znakomita okazja dla naszej miejscowej wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym do służby. A jeszcze bardziej cieszy mnie, że chętni do tej służby są. Trzy godziny minęły niezauważalnie. I już rozpoczynam czas oczekiwania na kolejny taki dzień. Choć wcześniej jeszcze rozpoczynamy rekolekcje ewangelizacyjne. No dzieje się sporo. Trzeba stwarzać możliwości, żeby każdy mógł znaleźć coś dla siebie... A widać, że nasi parafianie mają wewnętrzny głód Boga. Trzeba zrobić wszystko, żeby go zaspokoić. Cieszę się, że Pan Bóg pozwala mi w tym uczestniczyć...
No i Słowo... Ten nakaz, który tak zdecydowanie odróżnia chrześcijaństwo od wszystkich innych religii - miłujcie waszych nieprzyjaciół. I niczego Pan Jezus nie tłumaczy. Ani sensu, ani jak pokonać opory, ani skąd brać siły... Jedyne co czyni, to pokazuje różnicę między nami, a poganami. No i jeszcze Ojciec jako punkt odniesienia. Swoisty wzór... Bo jego słońce świeci nad wszystkimi. I deszcz na wszystkich pada...
Staję więc niejednokrotnie przed moim Ojcem Niebieskim i pytam Go jak to zrobić? Bo ja zamiast ożywczego deszczu posłałbym czasami deszcz siarki. A zamiast ciepłych promieni słonecznych, raczej te radioaktywne. Ale to tylko czasami... Bo Ojciec mówi mi zawsze jedno i to samo. Z wielką cierpliwością i łagodnością... Chcesz kochać nieprzyjaciół? Chcesz się tego uczyć? To patrz na krzyż... Patrz na tego, który tam wisi. On ci wszystko wyjaśni... Bez słów.
I tak stoję. I patrzę. I wciąż mało rozumiem. Ale nie tracę nadziei...
Mili Moi...
Dzisiejszy dzień z tych bardziej zabieganych. Zresztą takie są chyba kapłańskie weekendy. Nie ma się co zdumiewać każdego tygodnia, tylko trzeba się brać za bary z tą rzeczywistością. Choć ma ona także swoje jasne chwile. Dziś na przykład w polskiej szkole był dzień wypominania ludziom ich wieku :) I mnie wypomniano... I nawet tort z tej okazji był. I świeczki. I dobre życzenia. I śpiewy piękne. Ojciec Michał się naprawdę nie spodziewał, więc efekt zamierzony chyba został osiągnięty. Tyle dobra wokół. I jak tu się nie cieszyć. I jak tu nie być wdzięcznym.
A dziś nasz drugi parafialny dzień skupienia. Właśnie niedawno się skończył. Nieco mniej osób, niż za pierwszym razem (około 60), ale duch ochoczy. Goście przybyli nawet z odległych stron. I to cieszy. Dziś nad powołaniem ucznia do relacji z Jezusem się zastanawialiśmy. Ufam, że Pan dotykał dziś swoje dzieci. Nieodmiennie modlitwa wstawiennicza cieszy się dużym zainteresowaniem. Widać, że wielu z nas potrzebuje, aby inni się w naszych sprawach pomodlili. I to mnie też cieszy. Bo to znakomita okazja dla naszej miejscowej wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym do służby. A jeszcze bardziej cieszy mnie, że chętni do tej służby są. Trzy godziny minęły niezauważalnie. I już rozpoczynam czas oczekiwania na kolejny taki dzień. Choć wcześniej jeszcze rozpoczynamy rekolekcje ewangelizacyjne. No dzieje się sporo. Trzeba stwarzać możliwości, żeby każdy mógł znaleźć coś dla siebie... A widać, że nasi parafianie mają wewnętrzny głód Boga. Trzeba zrobić wszystko, żeby go zaspokoić. Cieszę się, że Pan Bóg pozwala mi w tym uczestniczyć...
No i Słowo... Ten nakaz, który tak zdecydowanie odróżnia chrześcijaństwo od wszystkich innych religii - miłujcie waszych nieprzyjaciół. I niczego Pan Jezus nie tłumaczy. Ani sensu, ani jak pokonać opory, ani skąd brać siły... Jedyne co czyni, to pokazuje różnicę między nami, a poganami. No i jeszcze Ojciec jako punkt odniesienia. Swoisty wzór... Bo jego słońce świeci nad wszystkimi. I deszcz na wszystkich pada...
Staję więc niejednokrotnie przed moim Ojcem Niebieskim i pytam Go jak to zrobić? Bo ja zamiast ożywczego deszczu posłałbym czasami deszcz siarki. A zamiast ciepłych promieni słonecznych, raczej te radioaktywne. Ale to tylko czasami... Bo Ojciec mówi mi zawsze jedno i to samo. Z wielką cierpliwością i łagodnością... Chcesz kochać nieprzyjaciół? Chcesz się tego uczyć? To patrz na krzyż... Patrz na tego, który tam wisi. On ci wszystko wyjaśni... Bez słów.
I tak stoję. I patrzę. I wciąż mało rozumiem. Ale nie tracę nadziei...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz