poniedziałek, 12 stycznia 2015

Ochrzczony...


zdj:flickr/CameliaTWU/Lic CC
(Mk 1,6b-11)
Jan Chrzciciel tak głosił: Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym. W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie.

Mili Moi...
No i kolejna niedziela. Ostatnia w okresie Bożego Narodzenia. Na mnie dziś wypadły Msze Święte po polsku, a zatem wariant łatwiejszy. Choć czy rzeczywiście łatwiejszy? Czasem staję w wewnętrznej bezradności i myślę sobie co i jak powiedzieć, żeby dotrzeć do ludzkich serc. Ja naprawdę mam poczucie odpowiedzialności za powierzonych mi wiernych. I choć nie jestem proboszczem, ale zaledwie jego współpracownikiem, to jednak mam takie wewnętrzne przekonanie, że to co i jak powiem może mieć znaczenie dla naszych wiernych.

I czasem naprawdę czuję się bezradny. Bo myślę sobie - jeśli Ojciec wypowiadający Słowo nad Synem i posyłający Ducha nie był w stanie nawrócić wszystkich wówczas, podobnie jak nie jest w stanie nawrócić wszystkich dziś, to jaka straszna tajemnica musi się kryć w ludzkiej wolności. Człowiek potrafi być odporny na ważne słowa przy jednoczesnym bezkrytycznym wchłanianiu wielu słów całkowicie zbędnych, czy wręcz szkodliwych. Wolność jest faktem. Każdy z nas decyduj czego słucha i czym sie przejmie z tego, co usłyszy. To wcale nie zdejmuje ze mnie odpowiedzialności, ukazuje mi jedynie, że nie ja jeden mam wpływ na to, co stanie się z wygłoszonym przeze mnie słowem. Nawet bowiem jeśli zostanie przeze mnie przemyślane i przygotowane, nawet jeśli Pan zechce namaścić je mocą swego Ducha, to jeszcze słuchacz ma wiele do zrobienia. I w tym nikt go nie zastąpi...

Co usłyszeli nasi parafianie w Bridgeport? Macie na załączonym filmiku... A ja udaje się na spoczynek, bo dwie dzisiejsze wizyty duszpasterskie nastrajają mnie właśnie do takich działań :)



2 komentarze:

  1. Ojcze Michale, chcę tylko powiedzieć, że wyszłam z kościoła z zapamiętanymi słowami, które jeszcze brzmią mi w uszach "NIE MAM CZASU" . To co i jak " ja " mowię, robię - to Bóg też może mi odpowiedzieć identycznie. Bardzo dziękuję za to słowo, bo dało mi ono do myślenia, Ewa Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojcze, proszę się nie bać o to, czy Ojca słowa padną na skały czy na żyzną glebę. Ja od 2 lat nie byłam w kościele, nie przystępowałam do sakramentów, z Boga drwiłam lub nawet negowałam jego istnienie. Nie powiem, do spowiedzi jeszcze nie mam odwagi pójść, ale od tygodnia czytam tego bloga, żeby zacząć karmić się Słowem, a sama Ojca wytrwałość pisania - nawet w chorobie, pokazuje mi, że Kościół to nie tylko ludzie napychający kieszenie kasą i pchający łapy pod bluzki dziewczyn, ale także ludzie, którzy żyją Bogiem i dzielą się Nim z innymi jak Chlebem. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń