piątek, 17 października 2014

ziarna prawdy...


zdj:flickr/josephleenovak/Lic CC
(Łk 11,47-54)
Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. A tak jesteście świadkami i przytakujecie uczynkom waszych ojców, gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce. Dlatego też powiedziała Mądrość Boża: Poślę do nich proroków i apostołów, a z nich niektórych zabiją i prześladować będą. Tak na tym plemieniu będzie pomszczona krew wszystkich proroków, która została przelana od stworzenia świata, od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, który zginął między ołtarzem a przybytkiem. Tak, mówię wam, na tym plemieniu będzie pomszczona. Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli. Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby go podchwycić na jakimś słowie.

Mili Moi...
Musze sie z wami podzielić pewnym świadectwem.... Wczoraj doświadczyłem jakiegoś zupełnie niewytłumaczalnego bólu prawego nadgarstka. Był okropny i stawał się coraz gorszy. Kładłem się spać targany przez dreszcze i wiele razy w nocy budziłem się z bólu. Nie wiem skąd to. Nigdy wcześniej takich atrakcji nie przeżywałem. Ale doświadczyłem dobroci Bożej dziś. Wiem, kto jest sprawcą, nie wiem kto przyczyną. Wieczorem we wspólnocie modliliśmy się o uzdrowienie wszystkich cierpiących obecnych na spotkaniu, modliliśmy się wstawienniczo. Może więc Pan po prostu wysłuchał tej modlitwy. A może... Przekonany o mocy i potędze kapłaństwa, rozkazałem dziś demonowi, który "zaopiekował się" moim nadgarstkiem, żeby odszedł związany pod krzyż, aby Jezus uczynił z nim co zechce. Być może to właśnie łaska kapłaństwa i moc Przenajdroższej Krwi Chrystusa przyczyniły się do tego, że poruszam już ręką swobodnie, a ból prawie całkowicie ustąpił. Chwała Najwyższemu Bogu. Niby drobiazg, ale życie składa się z drobiazgów. Natomiast chcę oddać chwałę Temu, który jest sprawcą wszelkiego dobra. On się naprawdę troszczy i jest blisko... Słucha i wysłuchuje.

Zacząłem dziś gromadzić materiał na rekolekcje dla kobiet, które za trzy tygodnie mam poprowadzić w Chicago. Rekolekcje, to może nawet trochę za dużo powiedziane, bo to właściwie taki weekend skupienia, co nie zmienia faktu, że trochę pracy przede mną, bo niezależnie od nazwy, przygotować się trzeba tak samo dobrze. Temat maryjny - zdecydowanie nie mój ulubiony, bo choć kocham Matkę Bożą szczerze, to nie mówi mi się o Niej łatwo. Ale może właśnie dlatego te rekolekcje. Może to taki prezent od Niej, żeby pobudzić mnie do poszukiwań i do zmierzenia się z tym kaznodziejskim wyzwaniem.

A Słowo od kilku dni trudne... Jezus nie bardzo dba o psychologiczne ułatwienia. Nie zastanawia się jakby to wszystko powiedzieć, żeby nie urazić, żeby dotarło, żeby adresat się nie zamknął... Twarde słowa, ale niewątpliwie dyktowane miłością. W takich sytuacjach zwykle mi wraca taka refleksja o zdolności do wysłuchania słów krytyki, którą w sobie nosimy. Zwykle wydaje nam się, że gdyby Pan Jezus chciał nas krytykować, to z pewnością byśmy to przyjęli.  Na pewno zachowalibyśmy się inaczej, niż ci źli faryzeusze. Jedyny problem jest taki, że Pan Jezus dość rzadko nam się ukazuje, zarówno z pochwałami, jak i z krytyką. Ba, nawet aniołowie z nieba dość rzadko się pojawiają, żeby przekazać nam Boże słowa. Za to całkiem często Pan posługuje się w tym celu ludźmi. I właściwie czyni tak od zarania dziejów.

I nie mielibyśmy z tym właściwie większych problemów, gdyby Pan Jezus używał do tych misji ludzi... których my wskażemy. No bo może taki papież, albo co najmniej biskup, ich krytykę mógłbym jeszcze jakoś znieść. Nie bez trudu, ale... wszak jakieś autorytety mieć trzeba. Ale mąż? Żona? Zięć? Córka? Jakim prawem oni chcą mnie krytykować? Niech najpierw spojrzą na siebie i... I tu pojawia się cały, przebogaty arsenał tłumaczeń dlaczego ci właśnie ludzie nie powinni być naszymi krytykami...

A Pan Jezus konsekwentnie przypomina - myśli moje nie są myślami waszymi, ani moje drogi, waszymi drogami. I z uśmiechem miłości przysyła następnych. I ci następni zwykle też nie są tymi, których my sami byśmy wybrali. A zatem możliwości są dwie - czekać na "tych właściwych", albo szukać ziaren prawdy "u niewłaściwych". A wybór wcale nie jest taki prosty... Wie o tym każdy, kto bywał krytykowany...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz