środa, 3 września 2014

zrób ten krok...

zdj:flickr/Patrizio Cuscito/ Lic CC
Mili Moi...
Kiedy dziś obudziłem się rano, uświadomiłem sobie, że... to już pojutrze. Pojutrze wylatuję do Ameryki. Wciąż do wyjazdu było daleko i daleko, a nagle zrobiło się jakoś niesłychanie blisko. Ale to dobrze. Dobrze dlatego, że męczy mnie powoli czekanie i trwanie w jakimś zawieszeniu. Czas już brać się do dzieła, jakimkolwiek ono będzie. Ta zagadka zostanie właściwie rozwiązana dopiero na miejscu.

Nie powiem jednak, że się tak zupełnie nudzę. Wczoraj i dziś spowiedzi furtek. Każda z nich to około trzech godzin solidnej duchowej pracy. Mam z tego ogromnie dużo radości, bo to taka przestrzeń, w której bardzo mocno widać moc kapłaństwa i jego wartość. Wczoraj też moja kochana Ela z Elbląga, zajrzała w moje zębiska. Ta zacna kobieta ma wielkie serce dla kapłanów i leczy nasze zęby niestrudzenie. Ogromnie ją lubię. Wczoraj też arcymiłe spotkanie z Tomaszem, moim duchowym dziecięciem, który od jakiegoś czasu biega w habicie redemptorystowskim. W takich sytuacjach widać jak się człek starzeje. Ten zacny człowiek właśnie złożył swoje pierwsze śluby zakonne i idzie do seminarium. A dziś... Pakowanie walizki. Bo jutro już nocleg w Gdyni, żeby w piątek o poranku zameldować się na lotnisku... Ehhh... Nie mogę w to uwierzyć... Dobrze, że tylu wspaniałych ludzi się za mnie modli. Wczoraj wieczorem spotkałem całkiem sporą grupę moich dobrodziejów duchowych w naszej, franciszkańskiej parafii w Elblągu. Wiem, że ich modlitwy mnie niosą... Bez nich byłoby znacznie trudniej...

Od dwóch dni widzimy Jezusa zmagającego się z demonem. Wczoraj wprost wypędził go z człowieka w synagodze. Dziś pośród licznych uzdrowień są wspomniane także egzorcyzmy. Jakoś szczególnie mnie to porusza, bo to takie biblijne potwierdzenie, że moje ostatnie dwudniowe zmagania, mieszczą się w kluczu naśladowania mojego Pana. Nie jestem egzorcystą, ale jestem Jego kapłanem, który może modlić się o uwolnienie od złego ducha, co też ostatnio czyniłem. To zupełnie niezwykłe zdać sobie sprawę, że do tej walki staje wraz ze mną Maryja, staje Michał Archanioł, stają inni święci i aniołowie. Pomieszczenie, w którym się to dokonuje, "jest pełne" posłańców Boga. A ci, którzy doświadczają takiego wewnętrznego wyzwolenia, nie mogą powstrzymać radości. A ta udziela się zwykle i mnie...

Dziś Jezus mówi - pójdźmy gdzie indziej... No to idziemy... Zarys ogólny mamy - od Niego - innym miastom również muszę głosić Dobrą Nowinę... Ale konkret jest dopiero przed nami. Nie znam szczegółów. Widzę, że w moim życiu Pan lubi działać właśnie tak. Nie tłumaczy mi wszystkiego, ale raczej zaprasza do uczynienia kroku w ciemność, w zaufanie... To niesłychanie trudne - podkreślam to, bo może niektórym wydaje się, że księdzu to jakoś zupełnie łatwo :) Nie miejcie złudzeń. Trudno. Jak każdemu. Może to wynika z miary zadań. Każdego Pan stawia przed takimi zadaniami, które są trudne właśnie dla niego. Czy nie w ten sposób się rozwijamy? Czy to nie dlatego właśnie Ewangelia zdobywa nowe serca? Tak było od początku, kiedy Jezus oczekiwał od Apostołów sporej odwagi. Dziś jest podobnie... Bardzo podobnie...

Ta odwaga jest wezwaniem dla każdego. Takim ogólnym. Ale dla jednego jej wyrazem będzie wyjazd do USA, dla innego wzięcie za rękę nieznajomej osoby i odmówienie za nią modlitwy, jeszcze inny okaże się odważnym idąc do kościoła wbrew despotycznemu mężowi, a ktoś inny znowu dowiedzie swojej odwagi wstając z rana z łóżka i po prostu nie rezygnując z życia... Tak wiele odcieni, tak wiele wyzwań, tak wiele możliwości... I jeden Duch, który jest zawsze chętny do tej wymiany: oddaj mi swój lęk, zdaje się mówić, a ja dodam ci odwagi... Może to dziś jest ten dzień, żeby zrobić ten krok... Może to dziś...

4 komentarze:

  1. Pamiętam o Ojcu w modlitwie i nie tylko w modlitwie ;) Dobrej podróży i jeszcze lepszego czasu w Ameryce. Życzę dużo siły i wierności...
    pax!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Pan Bóg błogosławi Ojcze Michale! :)

    Angelika Zdanowicz

    OdpowiedzUsuń
  3. Duchowe dziecię pozdrawia Ojca serdecznie i życzy błogosławieństwa Bożego w pracy na innym kontynencie! Dzięki za ostatnie spotkanie!

    Tomek

    OdpowiedzUsuń