zdj:flickr/WolfS♡ul/Lic CC
(Łk 6,12-19)
Zdarzyło się,
że Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do
Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu,
których też nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego,
Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna
Alfeusza, i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza
Iskariotę, który stał się zdrajcą. Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na
równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei
i Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i
znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy
nieczyste, doznawali uzdrowienia. A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ
moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.
Mili Moi...
Dziś posługiwałem po polsku... A to oznacza różaniec o 6.30 z wystawieniem Najświętszego Sakramentu, Eucharystię, a po niej Koronkę do Bożego Miłosierdzia, również z wystawieniem Pana Jezusa. Ludzi może nie ma zbyt wielu, ale gdzie dwaj, albo trzej... Dziś było 12 osób. Po liturgii zaś i wspólnym brewiarzu z braćmi, postanowiłem poćwiczyć nieco jazdę autem i juz zupełnie samodzielnie nawiedzić kilka miejsc. Na razie wszystko wokół wygląda dokładnie tak samo, ale mam nadzieję, że z czasem się to zmieni. Niemniej, wszystko się udało i z przyjemnością poznawałem okolicę. No i obiad w wykonaniu naszej pani Jasi, (którą dziś poznałem, bo przychodzi tylko trzy razy w tygodniu) - palce lizać :)
Przyszli Go słuchać i znaleźć uzdrowienie... Pierwsza rzecz to nauczanie. Ono rodzi wiarę i przywraca nadzieję. Wczoraj rozmawialiśmy z moim proboszczem o planach nabożeństwa czterdziestogodzinnego, poprzedzającego nasz odpust (św. Michała Archanioła). Stwierdziłem, że koniecznie musi być jakaś dobra katecheza i nabożeństwo uwielbienia. Z radością na to przystał, więc teraz tylko przemyśleć temat. Mój proboszcz to w ogóle oddzielny temat - piekna dusza. Wczoraj w południe przybiegł i zabrał mnie do biura, żebyśmy mogli z panią sekretarką... odmówić Anioł Pański. Ale, że rozmawiała przez telefon, to odmówiliśmy modlitwę z tą osobą po drugiej stronie słuchawki :)
Przyszli, żeby słuchać... A mnie Pan Bóg powołał w Kościele do głoszenia. Może więc i tu, w Bridgeport, przyjdą, żeby słuchać Słowa, które ma moc... Ale uzyskiwali też uzdrowienie ze swoich słabości i to wydaje się być naturalną konsekwencją głoszenia Słowa. Dlatego cieszę się, że wczoraj wieczorem zostałem złapany przez przedstawicieli Odnowy w Duchu Świętym z naszej tutejszej parafii, którzy w ostatnim czasie nieco przycichli, ale wierzę, że znów wrócą do działania. W imię Boga. W mocy Ducha. Wierzę, że Pan zaprasza ich i mnie do ogłaszania Jego wielkich dzieł współcześnie. Bo przecież On tak jak wówczas, tak i dziś chce uzdrawiać i lubi to robić przez charyzmatyków. Jutro wieczorem więc pierwsze spotkanie organizacyjne, a od przyszłej środy ruszamy z konkretem...
Cieszę się, że Pan Bóg mnie znów posłał do duszpasterstwa. Odnajduję się w tej opowieści o powołaniu. Bo tak w istocie jest. Wezwał mnie na nowo. W nowe miejsce. Do nowych dzieł. Pośród nowych ludzi. I na tę chwilę dobrze mi z tym. To mi wystarcza... Ważne, żeby z Nim...
Mili Moi...
Dziś posługiwałem po polsku... A to oznacza różaniec o 6.30 z wystawieniem Najświętszego Sakramentu, Eucharystię, a po niej Koronkę do Bożego Miłosierdzia, również z wystawieniem Pana Jezusa. Ludzi może nie ma zbyt wielu, ale gdzie dwaj, albo trzej... Dziś było 12 osób. Po liturgii zaś i wspólnym brewiarzu z braćmi, postanowiłem poćwiczyć nieco jazdę autem i juz zupełnie samodzielnie nawiedzić kilka miejsc. Na razie wszystko wokół wygląda dokładnie tak samo, ale mam nadzieję, że z czasem się to zmieni. Niemniej, wszystko się udało i z przyjemnością poznawałem okolicę. No i obiad w wykonaniu naszej pani Jasi, (którą dziś poznałem, bo przychodzi tylko trzy razy w tygodniu) - palce lizać :)
Przyszli Go słuchać i znaleźć uzdrowienie... Pierwsza rzecz to nauczanie. Ono rodzi wiarę i przywraca nadzieję. Wczoraj rozmawialiśmy z moim proboszczem o planach nabożeństwa czterdziestogodzinnego, poprzedzającego nasz odpust (św. Michała Archanioła). Stwierdziłem, że koniecznie musi być jakaś dobra katecheza i nabożeństwo uwielbienia. Z radością na to przystał, więc teraz tylko przemyśleć temat. Mój proboszcz to w ogóle oddzielny temat - piekna dusza. Wczoraj w południe przybiegł i zabrał mnie do biura, żebyśmy mogli z panią sekretarką... odmówić Anioł Pański. Ale, że rozmawiała przez telefon, to odmówiliśmy modlitwę z tą osobą po drugiej stronie słuchawki :)
Przyszli, żeby słuchać... A mnie Pan Bóg powołał w Kościele do głoszenia. Może więc i tu, w Bridgeport, przyjdą, żeby słuchać Słowa, które ma moc... Ale uzyskiwali też uzdrowienie ze swoich słabości i to wydaje się być naturalną konsekwencją głoszenia Słowa. Dlatego cieszę się, że wczoraj wieczorem zostałem złapany przez przedstawicieli Odnowy w Duchu Świętym z naszej tutejszej parafii, którzy w ostatnim czasie nieco przycichli, ale wierzę, że znów wrócą do działania. W imię Boga. W mocy Ducha. Wierzę, że Pan zaprasza ich i mnie do ogłaszania Jego wielkich dzieł współcześnie. Bo przecież On tak jak wówczas, tak i dziś chce uzdrawiać i lubi to robić przez charyzmatyków. Jutro wieczorem więc pierwsze spotkanie organizacyjne, a od przyszłej środy ruszamy z konkretem...
Cieszę się, że Pan Bóg mnie znów posłał do duszpasterstwa. Odnajduję się w tej opowieści o powołaniu. Bo tak w istocie jest. Wezwał mnie na nowo. W nowe miejsce. Do nowych dzieł. Pośród nowych ludzi. I na tę chwilę dobrze mi z tym. To mi wystarcza... Ważne, żeby z Nim...
eh szczęściarze...Odnowa z Bridgeport...
OdpowiedzUsuń...też im zazdroszczę...Od-nowa i z takim Przewodnikiem... Prawdziwi szczęściarze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ojcze i dziękuję za dzielenie się życiem i Słowem. Omadlam Wasze posługiwanie tam, daleko od Ojczyzny.
OdpowiedzUsuńAgnieszka i Justyna... nie zazdrościmy... wspieramy się i dzielimy :) sercem zawsze z wami :) odległość nie przeeszkadza... serce pojemne :) Bartku... co tu dużo gadać... czekamy również na ciebie :) miejsca i pracy nie zabraknie... :) niech Pan obdarzy was wszystkich pokojem +
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńchciałam by wyszło ładnie, a wyszło jeszcze paskudniej...poczyniłam błąd literowy i próbowałam go naprawić - ale łaty widać
Usuńnie, nie zazdroszczę, działajcie na chwałę Bogu i pożytek ludzi
OdpowiedzUsuńsieroctwo mnie dopadło w emocjach, ot co...