(Mt 17,10-13)
Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa: „Czemu uczeni w Piśmie
twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?” On odparł: „Eliasz istotnie
przyjdzie i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie
poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od
nich cierpiał”. Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.
Mili Moi…
Mam chyba jakąś
umiejętność przyciągania kłopotów, albo znajdowania się w nieodpowiednim czasie
i nieodpowiednim miejscu. Dziś wybrałem się oczywiście w drogę do Legnicy,
gdzie głoszę rekolekcje. Do Wrocławia dojechałem bezkolizyjnie. Stamtąd
szynobus wyruszył już z lekkim opóźnieniem, oczywiście niemożliwie zapchany pasażerami.
No i w pewnej chwili dobrze mi znane pokrzykiwania jakiegoś kolesia około trzydziestki,
który zaczął miotać przekleństwa przeciwko grupie młodziaków ewidentnie
wracających ze szkoły. Znane mi, bo w „moich” sytuacjach kryzysowych, o których
wspominałem jakiś czas temu, wszystko zaczynało się tak samo…
Ale tym razem nie
skończyło się dobrze… Zaczęła się potężna szarpanina – krzyki, piski,
przepychanki, hamulce ręczne, telefony na policje. A agresor rozjuszony jak
młody byk – aż siny ze złości i targającej nim nienawiści. Kiedy zerwał młotek
ze ściany i zaczął z nim szarżować, wówczas trzech facetów rzuciło się na
niego, obezwładniło i wyrzuciło z pociągu na najbliższej stacji. Straszne doświadczenie.
Przerażająca agresja, wulgarność, pogarda… Gdybym miał opisać demona, to dziś
go widziałem w działaniu. Siedział z pewnością na plecach tego człowieka…
Coraz częściej zastanawiam
się jak reagować… Czy się bronić? Czy uciekać? Czy poddać się tej przemocy z
nadzieją, że Bóg nie pozwoli na nic, co nie mieści się w Jego planie? Jeśli
dziś Jezus mówi o Synu Człowieczym, który będzie cierpiał z ręki ludzi, to czy
godzi się, żeby Jego naśladowca używał pięści wobec tych, którzy nadal to
cierpienie chcą zadawać? Kumulacja tych zjawisk rodzi we mnie coraz więcej
pytań i choć dzisiejsze zdarzenia nie dotyczyły mnie bezpośrednio, to
zastanawiałem się co by było gdyby… Agresor stał obok mnie przez pierwsze
dziesięć minut podróży… A gdyby skierował swoją złość na mnie? Naprawdę nie
znam odpowiedzi na te pytania… A może znam, tylko się jej obawiam… Może jeszcze
raz muszę przeczytać dzisiejszą Ewangelię…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz