Jakżeż ci Izraelici czekali na Mesjasza… Przecież dookoła ten świat zwariował. Wolności
nie było, bo kraj po okupacją rzymską – poganie chodzący po świętym mieście
niczym panowie – to było prawdziwe upokorzenie. Kolaboranci na każdym
kroku – celnicy, którzy ściągali haracze niczym współcześni mafiosi, a
nie poborcy podatkowi. Ruch oporu słabo zorganizowany – występowały
poszczególne grupy powstańcze, ale przecież były natychmiast rozbijane w pył.
Rzymianie to znakomici żołnierze. A zeloci, czy sikaryjczycy nie byli w stanie
zadać im prawdziwych strat.
Religia
to również wielkie podziały – różne stronnictwa rywalizujące o wpływy – intrygi,
w których ludzie są tylko kartą przetargową. Szkoły rabinackie w samej
Jerozolimie, w których nie było zgody co do interpretacji podstawowych praw, a
im bardziej się różniły, tym wydawały się bardziej z tego dumne.
Mesjasz
musiał przyjść – przecież Daniel wyraźnie Go widział, zostawił po sobie
proroctwo –
13
Patrzałem w nocnych widzeniach:
a
oto na obłokach nieba przybywa
jakby
Syn Człowieczy6.
Podchodzi
do Przedwiecznego
i
wprowadzają Go przed Niego.
14
Powierzono Mu panowanie,
chwałę
i władzę królewską,
a
służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki.
Panowanie
Jego jest wiecznym panowaniem,
które
nie przeminie,
a
Jego królestwo nie ulegnie zagładzie. Dn 7, 13-14.
A kiedy On przyjdzie, zrobi porządek – z Jego mocą i potęgą nikt nie
będzie mógł dyskutować i wszyscy przekonają się, że Izrael jest wybranym Pana – wrogowie zostaną pokonani, religia oczyszczona i
wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.
Kiedy
sobie nad tym myślałem, to stwierdziłem, że tak wiele się znowu nie zmieniło. Żyjemy
współcześnie w kraju o największej liczbie ekspertów na świecie – wszyscy wiemy
jak należy rządzić, wszyscy wiemy jak należy sądzić, wiemy jak trzeba leczyć. Ale
kiedy spotkamy się w gronie innych ekspertów, to okazuje się, że jednak
wiemy to tylko my – ci pozostali mają tak abstrakcyjne pojęcie o tych
rzeczach, że nie daj Bóg, żeby te pomysły zrealizowali.
Jeśli chodzi o wiarę, to też właściwie szkoła rabinacka w każdym domu. Papieża nie ma co słuchać, bo on z Ameryki
Południowej, to co on tam wie, biskupi podzieleni i zajmują się właściwie nie
tym, co trzeba, o księżach to już nawet szkoda gadać – no może jeszcze ci z
internetu, ci mają coś do powiedzenia – a właściwie do powiedzenia ma coś tylko
ten, którego ja zdecydowałem się słuchać, bo inni to też nie za bardzo.
Czasy trudne jak nigdy i Boga potrzebujemy jak nigdy – silnego,
potężnego, takiego który pokaże im wszystkim, który rozpędzi naszych
przeciwników, który objawi wreszcie swoją chwałę i moc, który wsłucha się trochę w te nasze eksperckie plany
i zacznie je wreszcie realizować, bo przecież ten świat wokół nas oszalał…
A
tu znów trochę przerażająca wiadomość – Bóg się rodzi, moc truchleje, Pan
niebiosów obnażony… Znowu? Się rodzi? Czy nasz Bóg kiedyś dojrzeje, żeby się
zająć tymi wszystkimi problemami, które widzimy z taką wyrazistością? Czy
my rzeczywiście możemy na Niego liczyć? Bo kimże jest niemowlę – co ono tak
naprawdę może?
A i owszem, dojrzeje – w skrócie będzie to wyglądało tak… O pierwszych trzydziestu latach nie usłyszymy zbyt
wiele, ale kiedy tylko zacznie swoją działalność przyjdzie do Niego pewien
ekspert i powie – zmień ten świat w sposób cudowny – pokaż im kto tu
rządzi, a będą musieli w Ciebie uwierzyć…
Potem powoła grono dwunastu uczniów, którzy również okażą się
ekspertami. Jeden będzie go zapewniał, że do więzienia i na śmierć z Nim
pójdzie, ale jednocześnie będzie Go
przekonywał, że nigdy nie umrze, że Bóg na to nie pozwoli. Dwaj inni przyjdą
z gotowym projektem królestwa, w którym oni zgłaszają się na stanowiska
ministerialne, byle mogli siedzieć po prawej i po lewej Jego stronie.
Będzie wśród nich nawet i taki, któremu będzie się wydawało, że potrzeba
prowokacji i dokonując zdrady być może będzie myślał, że właśnie prowadzi
do wyzwolenia Izraela.
Będą przychodzić do Niego wycieczki uczonych w Piśmie, będą tworzyć
zagadki nie do rozwiązania, będą Go oskarżać, że działa w imię demona, będą z
Niego szydzić, a kiedy Go już
zawieszą na drzewie, kiedy pozbędą się fałszywego ich zdaniem mesjasza, kiedy
Go już oplują, zelżą i odrzucą… wówczas zaczną się ich prawdziwe problemy…
Bo
On to wszystko zniesie, a w międzyczasie z dwunastu ekspertów zrobi dwunastu
prawdziwych uczniów, którzy w dwunastu wstrząsną ówcześnie znanym światem –
zdobędą ten świat dla Chrystusa – przemienią Go z Nim.
Ale nie zrobią tego siłą własnych mięśni, ani ludzka przebiegłością,
czy sprytem, nie zrobią tego za
pomocą szerokich kontaktów i ludzkich sojuszów, nie w oparciu o ludzki plan, o
logiczne rozwiązania, o przewidywania i sondaże.
Zrobią to swoją wiarą
zrodzoną z uczestnictwa w Jego życiu, śmierci i zmartwychwstaniu; zrobią to
w ścisłym zjednoczeniu z Nim; zrobią to traktując Go poważnie – jak należy
traktować Boga, zrobią to wreszcie – swoim własnym kosztem, ponosząc
przy tym niemałą ofiarę – zrobią to jako uczniowie Pana, a nie jako
wszystkowiedzący eksperci.
Nie
ma wątpliwości – świat wokół nas ogarnia szaleństwo. Demon dwoi się i troi,
bo metoda „dziel i rządź” okazuje się nader skuteczna… Więcej sporów,
krzyczcie głośniej, jak nie słuchają, to użyjcie pięści. Nie szczędźcie słów
obelżywych, wulgarnych, nie strońcie od podstępu – pokażcie światu, że macie
coś do powiedzenia, prawdy trzeba bronić rozdając ciosy na prawo i lewo, prawdy
trzeba dowodzić niszcząc kłamców – świat trzeba zdobyć nie zważając na
metody – wszak czynicie to wszystko dla Boga, a cel uświęca środki…
W
tym samym czasie Bóg mówi do anioła – idź i przyprowadź do mojego
nowonarodzonego Syna ludzi o mentalności pasterzy, przyprowadź ludzi prostych,
zapomnianych, którzy jeszcze potrafią się czymś zdziwić, zachwycić, a przede
wszystkim usłyszeć kogokolwiek innego, niż samych siebie. Z nich spróbujemy
uczynić uczniów – bo tylko uczniowie zdobędą dla mnie ten świat. Wszystkowiedzący
eksperci się do tego nie nadadzą…
Czy
więc hufców anielskich i krwawej rozprawy z wrogami potrzeba dla przemiany tego
świata? Dla zrobienia porządku w tej rzeczywistości, która nas otacza? Czy
trzeba wyciąć w pień grzeszników? Czy trzeba ciągłej walki z kimś i przeciwko
komuś?
A może po prostu potrzeba uczniów, którzy w ciszy pochylą się nad tym
żłobem i uwierzą, że to Niemowlę, to wszechmocny Bóg, który nie przyszedł po to, aby świat potępić, ale po
to, aby świat został przez Niego zbawiony.
Może potrzeba gorliwców po tej i po tamtej stronie ołtarza, którzy
pójdą do tego świata jak owce między wilki, w pozornej słabości, jak nasz Pan i
Zbawiciel – pozyskiwać, a nie
porządkować – w pokoju, bo przecież przemocą jeszcze nikt nigdy nikogo nie
nawrócił.
Choćby
Kościół Katolicki składał się z siedmiu księży, dwóch braci zakonnych i stu
pięćdziesięciu ludzi, to i tak moglibyśmy potrząsnąć tym światem, skoro
Dwunastu się to udało. Potrząsnąć miłością, którą przynosi dziś na ten
świat Jezus
Może zmiany potrzeba w nas – w naszych przekonaniach, w naszym
podejściu do drugiego człowieka, w
naszym rozumieniu misji, którą wobec tego świata zleca nam Jezus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz