(Mt 26,14-25)
Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł:
Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści
srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać. W pierwszy dzień
Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: Gdzie chcesz, żebyśmy
Ci przygotowali Paschę do spożycia? On odrzekł: Idźcie do miasta, do znanego
nam człowieka, i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie
chcę urządzić Paschę z moimi uczniami. Uczniowie uczynili tak, jak im polecił
Jezus, i przygotowali Paschę. Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem
z dwunastu . A gdy jedli, rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie
zdradzi. Bardzo tym zasmuceni zaczęli pytać jeden przez drugiego: Chyba nie ja,
Panie? On zaś odpowiedział: Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie
zdradzi. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada
temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla
tego człowieka, gdyby się nie narodził. Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić,
rzekł: Czy nie ja, Rabbi? Odpowiedział mu: Tak jest, ty.
Mili Moi…
I tak właśnie zrobiła nam
się Wielka Środa… Zupełnie nieoczekiwanie… Spowiadamy na cztery ręce i nogi, co
oznacza, że zmieniamy się co godzinę słuchając w trzech, czterech konfesjonałach.
Rzecz jasna wczoraj i dziś nawiedziłem jeszcze spowiedniczo moje siostry, które
jak zawsze niezawodne… Nie w grzeszeniu rzecz jasna, bo tu wszyscy jesteśmy
ekspertami, ale w wałówkach świątecznych. Ciasta, inne słodycze, wszystko pięknie
popakowane, ozdobione… Tego poziomu kultury mogę im tylko zazdrościć…
Wśród tych wszystkich
zadań udało mi się dziś napisać pierwszą konferencję maryjną na rekolekcje u
sióstr klarysek. Pierwszą z piętnastu… przeraża mnie ta liczba. Ale Duch Święty
pracuje… Gdyby jeszcze doba miała kilka dodatkowych godzin – jest tyle do
zrobienia… Dziś po Mszy podszedł do mnie elegancki młody człowiek z zapytaniem…
Jestem tu dziś wyjątkowo – powiada – i po odprawionej przez ojca Mszy chcę wyrazić
mała prośbę… Reprezentuję oazę rodzin, mamy krąg, ale ksiądz nam poważnie zachorował…
Nie chciałby ojciec nam pomóc, to tylko raz w miesiącu..
Uśmiechnąłem się szeroko…
I powiedziałem – zgodnie z prawdą – że bardzo bym chciał… Ale naprawdę już nie
jestem w stanie… I Pan Bóg mi świadkiem, że to było najtrudniejsze wydarzenie
tego dnia – odmówić temu sympatycznemu człowiekowi. Mam nadzieję, że siedem lat
czyśćca będę miał darowane – odmawianie jest dla mnie najtrudniejszą
czynnością. Zwłaszcza jeśli dotyczy posługi… Ale wyraźnie czuję, że jeśli
cokolwiek jeszcze na siebie wezmę, to albo zejdę na zawał, albo cos mnie
przerośnie… Robota szuka człowieka…A
robotników mało…
A jeszcze niektórym przydarzają
się tak poważne wpadki jak bohaterowi dzisiejszej Ewangelii. Gdyby wziąć pod
uwagę ostatnie dni Jezusa, to Jego Apostołowie nie bardzo mają się czym
pochwalić. Dominują wzniosłe słowa i całkiem nieliche przekonanie o własnych
możliwościach. Ich serca jakby schłodzone – dużo wolniej odczytują Jego stany emocjonalne.
Ale o ile u większości nieco chłodniej, o tyle u Judasza prawdziwe
zlodowacenie. Kalkulacje, coraz więcej zniecierpliwienia i wreszcie decyzja,
dzięki której stał się już na zawsze symbolem zakłamanej nieprawości…
Żal mi Judasza. Żal mi pozostałych.
Żal mi siebie. Wszak tak niewiele mnie od nich różni… Życie nam przecieka przez
palce. Ocieramy się o Najważniejszego. Nie potrafimy docenić Prawdy. Nie
potrafimy wyjść ze skupienia na sobie. Nie potrafimy… A tu znów Wielka Środa… Niespodzianka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz