Photo by Anthony DELANOIX on Unsplash
(Łk 24, 35-48)
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy
łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do
nich: "Pokój wam!" Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą
ducha. Lecz On rzekł do nich: "Czemu jesteście zmieszani i dlaczego
wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja
jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak
widzicie, że Ja mam". Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz
gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich:
"Macie tu coś do jedzenia?" Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby.
Wziął i spożył przy nich. Potem rzekł do nich: "To właśnie znaczyły słowa,
które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co
napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy
oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma. I rzekł do nich: "Tak jest
napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię
Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom,
począwszy od Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego".
Mili Moi…
Muszę przyznać, że święta minęły
mi nader spokojnie. Oczywiście pracowicie, ale spokojnie. Bez cienia napięć w
klasztorze, a jednocześnie przy liturgii przeżywanej na najwyższym poziomie.
Dużo radości i satysfakcji…
Zasadniczo najwięcej czasu
pochłania mi ostatnio praca nad rekolekcjami. Obliczyłem, że w maju musze stworzyć
„od zera” dwadzieścia siedem nauk. To sporo… Siedzę więc, obmyślam, piszę… Jutro
rozpoczynamy weekend powołaniowy u sióstr franciszkanek, a potem jeszcze
tydzień na pracę, której przede mną naprawdę dużo.
Wczoraj i dziś nagrania w
Niepokalanowie… Strasznie dużo frajdy w związku z tymi działaniami… Raz, że
dobre spotkania i dobre rozmowy. Poza tym, wieczorne spacery po Warszawie… Jak
ja je lubię… Kocham duże miasta… Nawet dziś, po powrocie do domu, musiałem
jeszcze wyjść na mały spacer, zobaczyć „czy wszystko jest na swoim miejscu”.
Wy jesteście świadkami
tego… Coraz więcej świadków potrzeba… Świadectwo coraz trudniejsze… W Niedzielę
Wielkanocną poszedłem na spacer do największego chyba poznańskiego parku… Piękna
pogoda, mnóstwo ludzi… Zmęczyłem się wcale nie chodzeniem, ale zadawanymi
konspiracyjnym szeptem przez dzieci pytaniami – mamo, a ten pan, to kto? Pomyślałem
sobie – Jezu, my tu dziś radosne Alleluja światu ogłaszamy, a coraz więcej
rodzin, w których dzieci nigdy nie widziały księdza… To tylko zwiastun tego, co
nadciąga. Za chwilę może się okazać, że najbardziej fundamentalne prawdy nie są
już zrozumiałe dla większości. Być może krąg kultury europejskiej, tej, która
wyrosła z chrześcijaństwa lada moment zawęzi się do niewyobrażalnych dziś rozmiarów…
Kościół nie zniknie, bo Pan nam to obiecał, ale… Smutno mi się robi, kiedy
pomyślę, że za chwilę będzie trudno odnosić się do oczywistych i ciągle wspólnych
wartości. Smutno mi się robi, kiedy coraz częściej wobec aksjomatów słyszę
pytania – a dlaczego? A kto tak powiedział? Smutno mi, kiedy ludzie coraz
częściej ubóstwiają swoje subiektywne przekonania, albo w ogóle nie decydują się
używać rozumu…
Jedynie prawda o
zmartwychwstaniu może przełamać ten smutek… Ona daje nadzieję… Skoro Pan pokonał
śmierć, trwogę, lęk uczniów, ich zatwardziałość i otępienie umysłów, to w Nim
możemy spodziewać się wszystkiego, co najlepsze… On żyje! A zatem z
cierpliwością, wobec wszystkich dzieci, które tego nie wiedzą (a może i
dorosłych, którzy tej dziecięcej niewiedzy nie pokonali) – jestem księdzem,
zakonnikiem, franciszkaninem… W razie innych pytań – śmiało…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz