(Mt 1, 16. 18-21.
24a)
Jakub był ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany
Chrystusem. Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego,
Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za
sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie
chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy
powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu
Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha
Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię
Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. Zbudziwszy się ze snu, Józef
uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański.
Mili Moi…
Powoli lądujemy z
rekolekcjami w parafii Narodzenia Pańskiego w Poznaniu. Jutro ostatni dzień…
Jest różnie… Zasadniczo frekwencja podobno dobra. Ale dziś na przykład, na
spotkanie dla związków niesakramentalnych przybyła jedna para. Ale walczymy i
robimy co w naszej mocy, a owoce ma w swej dłoni Pan. Jak pisze Paweł – jeden sieje,
drugi podlewa, ale oni niewiele znaczą. Liczy się Bóg, który daje wzrost… Niech
więc zasiane ziarno rośnie pod Jego czujnym okiem…
Czwartek i piątek to dwa
dni przerwy, choć rzecz jasna nie do końca, bo Wieczory dla zakochanych trwają,
a i powierzone mojej trosce siostry zakonne wypada w tym tygodniu wyspowiadać.
A w sobotę ruszam na kolejne rekolekcje. Tym razem parafia pw. Zesłania Ducha
Świętego w Malborku i księża orioniści…
Dziś też zakończyliśmy w
naszym klasztorze wizytację kanoniczną prowadzoną przez naszego prowincjała, o.
Jana. Pod koniec każdej czteroletniej kadencji, nasz wyższy przełożony zakonny
ma obowiązek odwiedzić wszystkie domy zakonne i zbadać poziom życia duchowego i
karności zakonnej braci. Po wizytacji przysyła zalecenia – co należy zmienić,
czy poprawić. Oczywiście przede wszystkim jest to spotkanie braterskie, podczas
którego jest okazja do rozmów i braterskiego bycia razem…
A dziś czcimy świętego
Józefa. Urzeka mnie ten człowiek swoją zdolnością elastycznego dostosowywania
swoich planów do Bożej wizji rzeczywistości jego życia. Mam głębokie
przekonanie, że Józef żył marzeniami o domu, rodzinie, dzieciach, przyszłości…
Nie umiem go sobie wyobrażać jako starca, który poślubia Maryję. Myślę, że
jednak był młody… A to czyni jego ofiarę jeszcze bardziej czytelną, wyrazistą,
a jednocześnie dramatyczną… Czym byłoby bowiem wyrzeczenie się choćby zwykłego
współżycia, czy gromadki dzieci w życiu starca? Młody mąż z całą pewnością
przeżywałby to intensywniej. I myślę sobie, że tak właśnie było w życiu Józefa.
Dziś podczas medytacji niemal namacalnie czułem jego cierpienie, które wiązało
się z akceptacją woli Bożej. A jednocześnie ukojenie i wewnętrzny pokój, kiedy
już podjął decyzję, że w to wchodzi… Imponuje mi i chciałbym mieć te
umiejętność, gotowość, dyspozycyjność… Bo chrześcijaństwo nie jest dla
mięczaków… O nie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz