(Mk 10, 28-31)
Piotr powiedział do Jezusa: "Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za
Tobą". Jezus odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza
domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu
Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci,
sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie
przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich
pierwszymi".
Mili Moi…
Zastanawiam się na ile
opuściłem wszystko, żeby pójść za Jezusem. Z pewnością niektóre z tych „opuszczeń”
były całkiem oczywiste i naturalne i nie miałem z nimi najmniejszego problemu.
Małżeństwo, fizyczne ojcostwo, pełna niezależność – także finansowa… I pewnie
wiele innych. Przyjmowałem i przyjmuję je jako coś oczywistego. Czasem wiążą
się z solidna ofiarą. Czasem stanowią jakiś ciężar. Dziś jednak myślę o wielu
subtelniejszych „opuszczeniach”, które się jeszcze we mnie nie dokonały, albo
które wciąż we mnie żyją w jakichś tęsknotach… Mam tak na przykład ze zgodą na
samotność, z opuszczeniem ludzi, ku którym moja sangwiniczna osobowość lgnie z
wielkim uporem. Pan zafundował mi w ostatnich siedmiu miesiącach totalną
pustynię jeśli chodzi o relacje. Choć obracam się wśród ludzi, czasem
doświadczam serdeczności, to jednak są to kontakty zupełnie doraźne, często
związane z posługą. Pogłębionych relacji brak.
I choć w tej najszerszej
warstwie słowo Jezusa jest prawdziwe w moim życiu, bo wiele mam domów w których
czeka na mnie życzliwość, w których mogę się zatrzymać, w których otrzymam
łyżkę strawy, to tymczasem jestem zapraszany, czuję to wyraźnie, do złożenia ofiary
z tego, co tak bardzo lubię i co do tej pory stanowiło bardzo istotny element
mojej codzienności. Jeśli to Boże zaproszenie, to pewnie w jednym, najważniejszym
celu – żeby jeszcze bardziej pójść za Nim, żeby jeszcze głębiej wejść w
przyjaźń z Nim…
Za godzinę skończę
trzydzieści dziewięć lat. Dziś będziemy świętować z Jezusem… Chyba pierwszy raz
w życiu tylko z Nim… Doczekać się nie mogę…
A od jutra zapraszam Was
na wspólną podróż przez Wielki Post… Na internetowych łączach…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz