Photo by Jorge Luis Ojeda Flota on Unsplash
(Łk 9,1-6)
Jezus zawołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i
władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali
chorych. Mówił do nich: „Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby
podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też po dwie suknie. Gdy do
jakiego domu wejdziecie, tam pozostańcie i stamtąd będziecie wychodzić. Jeśli
was gdzie nie przyjmą, wyjdźcie z tego miasta i strząśnijcie proch z nóg
waszych na świadectwo przeciwko nim”. Wyszli więc i chodzili po wsiach, głosząc
Ewangelię i uzdrawiając wszędzie.
Mili Moi…
Czas jest krótki… Dopiero
tu, w USA, zdałem sobie sprawę, że dwa tygodnie, to z całą pewnością za krótka
wizyta. Nie sposób spotkać się ze wszystkimi, porozmawiać, ucieszyć się wzajemnie swoją obecnością. Ale robimy, co możemy.
Opadł kurz emocji… Tak,
tak… Samopoczucie wróciło do normy. I właściwie, muszę przyznać, że jestem
gotów już wracać. I wydaje mi się, że tej wizyty wystarczy mi na długo. Cudowny
czas, życzliwi ludzie, trochę przyjemności. Ale od roku to nie jest mój dom i
choć w polskim nie do końca wszystko mi pasuje, to jednak… wracam.
Jechałem tu z myślą, że
być może ta wizyta pozwoli mi domknąć roczną „żałobę” po Ameryce. Nie ukrywam
bowiem, że trochę tęskniłem. A może nawet bardziej niż trochę. I chyba Pan
odpowiedział na moje modlitwy. Bo widzę, że ku temu to właśnie zmierza. Do
takiego szczerego i bez żalu wypowiedzianego – „żegnaj”. Oby tak właśnie to
wszystko się skończyło.
Wszak naszym losem
wędrowanie. Święty Franciszek tak doskonale wpisał tę Ewangelię w zakon, który
założył, w nasz zakon. Nie żyjemy wprawdzie dosłownie tak, jak Apostołowie, czy
pierwsi franciszkanie, ale zmiany są częste, a ja… je lubię. I mimo, że jestem
coraz starszy, wcale mi ta sympatia wobec zmian nie słabnie. Zwykle, gdy komuś
o tym mówię, to słyszę, że nie jestem do końca normalny. Ale jednak przesłanie
Jezusa w Ewangelii jakby nieco mnie „unormalniało”. Póki wystarczy sił, chcę być
dyspozycyjny dla Niego. Tam, gdzie mnie pośle, chcę iść. Nie mieć zbyt wiele –
i to jest chyba dużo większy wyzwanie…
Dlatego przygotowania do przyszłorocznej,
pieszej pielgrzymki do Santiago de Compostella chyba czas zacząć. Chodzi to za mną
już od długiego czasu. Plecaczek na plecy, kij w rękę i doświadczenie drogi z Ewangelią
św. Łukasza czytaną codziennie na nowo. Oby Pan pozwolił…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz