Photo by yousef alfuhigi on Unsplash
(Mt 25, 1-13)
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: "Królestwo niebieskie
podobne jest do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na
spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych.
Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z
lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał,
zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie:
„Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie”. Wtedy powstały wszystkie owe
panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam
swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i
wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”. Gdy one
szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę
weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc:
„Panie, panie, otwórz nam”. Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę powiadam wam, nie
znam was”. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".
Mili Moi…
Próbuję ostatnimi dniami
nieco pracować, ale musze wyznać, że jakoś słabo mi idzie… Pojutrze jadę do
Pniew, gdzie sprawuje dla sióstr klarysek uroczystą Eucharystię z okazji
wspomnienia św. Klary. Wieczorem natomiast rozpoczyna się Triduum przed
uroczystością św. Maksymiliana w naszej świątyni, podczas którego to ja mam
poprowadzić nauczanie. Za kilka dni Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny i
dwa kazania w naszym parafialnym kościele św. Marcina (na terenie tej poznańskiej
parafii mieści się nasz klasztor), a za tydzień w sobotę kazanie na uroczystej
Eucharystii u dominikanów z okazji święta św. Jacka. Jest więc nad czym
pracować, a ja tymczasem…
Dziś doświadczyłem dużego
kryzysu… Trudno to opisać. Jakaś mieszanina poczucia bezsensu, nieadekwatności
miejsca i czasu, osamotnienie… i pewnie wiele innych uczuć. Zafundowałem sobie
wycieczkę… Na poznańskie lotnisko, na którym spędziłem cztery godziny licząc,
że popatrzę na startujące i lądujące samoloty, co bardzo lubię i co mnie
uspokaja. Ale zapomniałem, że to Poznań… No w każdym razie, coś tam
wystartowało, coś wylądowało, a ja spędziłem dobrą godzinę przed Panem w lotniskowej
kaplicy, w której, inaczej niż w krajach zachodnich, jest tabernakulum i
Najświętszy Sakrament. Jest trochę lepiej, ale nadal towarzyszy mi jakiś
smutek. Święty Franciszek mawiał – bracie, jeśli jesteś smutny, idź do
spowiedzi… I może to jest lekarstwo.
Dziś natomiast Ewangelia o
mądrych i głupich pannach (tak pisze o nich wprost Ewangelista Mateusz). W
sumie, możny by je uznać nawet za ofiary… Nieżyczliwe koleżanki nie chcą im
pożyczyć oliwy, a złośliwy pan młody nie chce im otworzyć drzwi. A przecież one
nic złego nie zrobiły… Znając jednak żydowskie zwyczaje weselne, wiemy, że
druhny i druhowie mieli ściśle określone zadania, których niewypełnienie
groziło wielkim skandalem. Panny nieroztropne po prostu zawiodły, lekceważąc
sobie zasady, które były im doskonale znane. Co z tego wynika?
Po pierwsze – świadomość
istnienia zasad i odpowiedzialności za ich przestrzeganie. A co za różnica? –
słyszymy coraz częściej, również w dziedzinie wiary… Ano jest różnica. Są
zasady, które powodują, że jedne zachowania są właściwe, inne nie; jedne są
dobre, inne nie; jedne są akceptowalne, inne nie… A co za tym idzie – drzwi albo
się otworzą, albo usłyszymy chyba najboleśniejsze ewangeliczne słowa – nie znam
was… Naiwnością jest sądzić, że Pan na końcu czasów machnie ręka i powie – a,
chodźcie wszyscy do nieba, przecież nie będziemy się skupiać na dawnych,
ziemskich drobiazgach. W takiej wizji nasze ziemskie życie nie ma żadnej
wartości… Tymczasem Bóg, także dziś, mówi – od tego jak żyjesz zależy twoja
przyszłość… Bądź więc mądry… Póki czas…
Nie wiedziałam, że św. Franciszek tak mówił ale moje doświadczenie potwierdza, że jak coś nie tak w środku to warto do spowiedzi. Świat potem wygląda inaczej a życie staje się inne. :-)
OdpowiedzUsuń