zdj:flickr/gfpeck/Lic CC
Mili Moi...
Są takie dni, że człowieka nawet powietrze wnerwia. I chyba dziś jeden taki nadszedł. A każdy człowiek, który ma czelność owo powietrze poruszać swoją obecnością, jest w niebezpieczeństwie. Ale przetrwałem i nikomu krzywdy nie zrobiłem :) Jedynie ciśnienie miałem dziś z pewnością wyższe, niż przeciętnie. A że zwykle mam wysokie, to... No czaszka mi nie pękła na szczęście...
A zaczęło się tak pięknie... Bo dziś o znakach Ewangelia. I na porannej medytacji uświadomiłem sobie jak wiele mi Pan ich w życiu dał. Cała moja posługa jest ich pełna i nawet gdybym nie dostrzegł już ani jednego, to mam za co dziękować do końca życia. No właśnie... Bo to przecież nie jest tak, że znaków w naszym życiu nie ma... To raczej kwestia otwartych oczu i właściwej interpretacji. Mogę bowiem się obijać o znaki Bożego działania, a po prostu tego nie widzieć, albo traktować je jako najzwyklejszą rzecz pod słońcem, ciągle oczekując na to coś... Sam nie wiem na co, ale czekam...
Ja pojąłem dziś, że jednym z największych znaków dla mnie jest potęga głoszonego Słowa. Widziałem to wielokrotnie, jak pod Jego wpływem ludzie się przemieniali, jak stawali się niczym wosk, jak ulegali Jego mocy. Moje usta mówiły, a świat wokół się zmieniał. Byłem i jestem tym niesłychanie zdumiony. To są dla mnie cuda. Przemienione życiorysy. Przebudzeni ludzie. Wiara w rozkwicie. Zachwyt bliskością i prostotą Boga. To są cuda. To znaki! I błogosławię Pana, że dał mi w nich udział. I wcale nie potrzebuję większych, bo nie uważam, żeby postawienie kogoś schorowanego na nogi było cudem większym. Nie ma nic większego i ważniejszego, niż odkrycie Boga i doświadczenie Jego zbawienia.
Szkoda, że nie wszyscy mogą to pojąć... Przyczyn pewnie tyle, ile ludzi. Ale Jezus sam dziś zwraca uwagę na jedną z nich. Zatwardziałość serca. Jeśli ono jest harde, jeśli w nim nie ma tęsknoty za Bogiem, jeśli ono jest zamknięte na łaskę, to choćby człowiek wobec cudu największego stał twarzą w twarz, to nie zobaczy. A nawet jeśli zobaczy, to nie uwierzy. Czyż nie to właśnie przydarzyło się Piłatowi? Stał twarzą w twarz z największym cudem tego świata. I nic... Czyż nie właśnie dlatego w przypowieści o ubogim Łazarzu i bogaczu, Abraham wypowiada te znane słowa - jeśli Mojżesza nie słuchają, choćby kto z martwych powstał, nie uwierzą... Najpierw wiara, a potem okazuje się, że świat jest pełen cudów...
Byle tylko nie próbować manipulować Bogiem. Byle nie starać się uczynić Go bożkiem na swoich usługach. Byle samemu nie próbować decydować jaki cud i komu... Jeśli człowiek uwierzy w swoją szczęśliwą gwiazdę i zaczyna mu się wydawać, że Bóg będzie czynił o co ten tylko poprosi, to... prędzej, czy później ta czarodziejska różdżka w jego mniemaniach zostanie złamana... Na Bogu niczego nie da się wymusić. A ci, którzy próbują doświadczają czasem solidnych upokorzeń... Do "cudotwórstwa" potrzeba jednak odpowiedniej kondycji serca... Może dlatego jest ich ciągle tak mało... A może również dlatego z każdym dniem coraz więcej... :)
PS. Ale że przekroczone pierwsze dziesięć tysięcy wejść??? Naprawdę mi miło :)
Są takie dni, że człowieka nawet powietrze wnerwia. I chyba dziś jeden taki nadszedł. A każdy człowiek, który ma czelność owo powietrze poruszać swoją obecnością, jest w niebezpieczeństwie. Ale przetrwałem i nikomu krzywdy nie zrobiłem :) Jedynie ciśnienie miałem dziś z pewnością wyższe, niż przeciętnie. A że zwykle mam wysokie, to... No czaszka mi nie pękła na szczęście...
A zaczęło się tak pięknie... Bo dziś o znakach Ewangelia. I na porannej medytacji uświadomiłem sobie jak wiele mi Pan ich w życiu dał. Cała moja posługa jest ich pełna i nawet gdybym nie dostrzegł już ani jednego, to mam za co dziękować do końca życia. No właśnie... Bo to przecież nie jest tak, że znaków w naszym życiu nie ma... To raczej kwestia otwartych oczu i właściwej interpretacji. Mogę bowiem się obijać o znaki Bożego działania, a po prostu tego nie widzieć, albo traktować je jako najzwyklejszą rzecz pod słońcem, ciągle oczekując na to coś... Sam nie wiem na co, ale czekam...
Ja pojąłem dziś, że jednym z największych znaków dla mnie jest potęga głoszonego Słowa. Widziałem to wielokrotnie, jak pod Jego wpływem ludzie się przemieniali, jak stawali się niczym wosk, jak ulegali Jego mocy. Moje usta mówiły, a świat wokół się zmieniał. Byłem i jestem tym niesłychanie zdumiony. To są dla mnie cuda. Przemienione życiorysy. Przebudzeni ludzie. Wiara w rozkwicie. Zachwyt bliskością i prostotą Boga. To są cuda. To znaki! I błogosławię Pana, że dał mi w nich udział. I wcale nie potrzebuję większych, bo nie uważam, żeby postawienie kogoś schorowanego na nogi było cudem większym. Nie ma nic większego i ważniejszego, niż odkrycie Boga i doświadczenie Jego zbawienia.
Szkoda, że nie wszyscy mogą to pojąć... Przyczyn pewnie tyle, ile ludzi. Ale Jezus sam dziś zwraca uwagę na jedną z nich. Zatwardziałość serca. Jeśli ono jest harde, jeśli w nim nie ma tęsknoty za Bogiem, jeśli ono jest zamknięte na łaskę, to choćby człowiek wobec cudu największego stał twarzą w twarz, to nie zobaczy. A nawet jeśli zobaczy, to nie uwierzy. Czyż nie to właśnie przydarzyło się Piłatowi? Stał twarzą w twarz z największym cudem tego świata. I nic... Czyż nie właśnie dlatego w przypowieści o ubogim Łazarzu i bogaczu, Abraham wypowiada te znane słowa - jeśli Mojżesza nie słuchają, choćby kto z martwych powstał, nie uwierzą... Najpierw wiara, a potem okazuje się, że świat jest pełen cudów...
Byle tylko nie próbować manipulować Bogiem. Byle nie starać się uczynić Go bożkiem na swoich usługach. Byle samemu nie próbować decydować jaki cud i komu... Jeśli człowiek uwierzy w swoją szczęśliwą gwiazdę i zaczyna mu się wydawać, że Bóg będzie czynił o co ten tylko poprosi, to... prędzej, czy później ta czarodziejska różdżka w jego mniemaniach zostanie złamana... Na Bogu niczego nie da się wymusić. A ci, którzy próbują doświadczają czasem solidnych upokorzeń... Do "cudotwórstwa" potrzeba jednak odpowiedniej kondycji serca... Może dlatego jest ich ciągle tak mało... A może również dlatego z każdym dniem coraz więcej... :)
PS. Ale że przekroczone pierwsze dziesięć tysięcy wejść??? Naprawdę mi miło :)
Oczy, uszy i serce - chyba mało doceniane. A szkoda...
OdpowiedzUsuń"Nie ma nic większego i ważniejszego, niż odkrycie Boga i doświadczenie Jego zbawienia." - dodałabym jeszcze, że nie ma nic piękniejszego choć wymagającego...
Ps. Nie powiem kto ten licznik wejść nakręca :) a tzw. podnoszenie ciśnienia to zjawisko znane wielu, ale że mężczyzn to też dotyczy... ;)
oj dotyczy dotyczy :) a za nakręcanie licznika dziękuję wszystkim czytającym... aż chce się pisać więcej, kiedy widać, że komuś chce się to czytać :)
OdpowiedzUsuńOj chce się czytać :)
Usuńtak tak, więcej, jeszcze...
OdpowiedzUsuń