(J 16,5-11)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Teraz idę do Tego, który Mnie posłał, a
nikt z was nie pyta Mnie: "Dokąd idziesz?" Ale ponieważ to wam
powiedziałem, smutek napełnił wam serce. Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne
jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do
was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was. On zaś gdy przyjdzie, przekona świat o
grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu, bo nie wierzą we Mnie; o
sprawiedliwości zaś, bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie,
bo władca tego świata został osądzony”.
Mili Moi…
Doświadczyłem w ostatnich
dniach wielkiej Bożej troskliwości. Wspominałem, że przygotowania majowych
rekolekcji są dla mnie bardzo absorbujące i, co tu dużo gadać, dość wyczerpujące.
W minionym tygodniu bardzo intensywnie pracowałem nad rekolekcjami „W imię Ojca”,
które miałem poprowadzić w Gdańsku. Kiedy byłem mniej więcej w połowie, ale
moje zmęczenie sięgało zenitu, zadzwonił dyrektor domu rekolekcyjnego odwołując
spotkanie z powodu… bardzo niewielkiej liczby zainteresowanych. Z jednej strony
odbieram to jako wyraz Bożego miłosierdzia nade mną, bo rzeczywiście
potrzebowałem chwili oddechu. Z drugiej – usłyszałem, że rekolekcje „o Panu
Bogu” nie cieszą się zainteresowaniem. Musi być jakiś problem. I to najlepiej
kontrowersyjny… Ja się już chyba do tego świata nie nadaję…
Ale poza tym napływają
zaproszenia na przyszły rok, głownie od sióstr. Serafitki, klaryski, betanki,
obliczanki, siostry św. Rodziny z Bordeaux będą mnie prawdopodobnie słuchać w
2020 roku. Na tę chwile mam 14 tur rekolekcji przyjętych, a większość z nich to
tygodniowe, albo i dłuższe eskapady. Dla mnie to jakiś coraz bardziej czytelny
znak, że Pan Bóg błogosławi mojemu powrotowi do Polski, a roboty mi nie
zabraknie, bo zapotrzebowanie, jak się okazuje, bardzo duże.
Trwa nasza kapituła
generalna. Wybrano nowego generała – zupełnie nieznany mi Argentyńczyk. Dobrze
mu z oczu patrzy. O. Carlos jest sto dwudziestym następcą świętego Franciszka w
przewodzeniu naszej zakonnej rodzinie. Ale, jak to mówią – bliższa koszula
ciału… Są i wybory, które dotykają jakoś bardziej mojego serca. Wikariuszem
Zakonu, czyli zastępcą Generała, został nasz Prowincjał, o. Jan Maciejowski.
Sekretarzem Generalnym zaś, mój rocznikowy współbrat, o. Tomasz Szymczak. Z
jednej strony wielka radość, z drugiej – pożegnanie. A te nigdy nie są miłe…
Dziś ważne pożegnanie trwa
w Ewangelii. Jezus próbuje podprowadzić swoich uczniów do lepszego zrozumienia
sensowności tego, co napełnia smutkiem ich serca. Nie mogą iść z Nim. Ciągle im
się chyba wydaje, że to chwilowa rozłąka, która skończy się proklamacją Bożego
Królestwa w jakimś szczególnym miejscu, do którego oni jednak ostatecznie
wkrótce dotrą. Tymczasem plan Jezusa jest inny. Królestwo już jest… Bardziej
wyraźnie nie da się go ogłosić i zainicjować. Ostatecznym aktem proklamacji
będzie Jego śmierć i zmartwychwstanie. Mniej więc chodzi o miejsce, a bardziej
o następstwa tych wydarzeń. Duch Pocieszyciel – nadchodzi Jego godzina…
Dziś myślę o relacji z Nim…
Wielki Nieodkryty. Modlę się, wołam do Niego, ale pojmuje chyba niewiele z Jego
działania w moim życiu. Bardzo bym chciał mieć tę wrażliwość, która pozwoliłaby
mi odczytywać Jego subtelne znaki i natchnienia. Nie nabywa się jej jednak
inaczej, jak przez ciche trwanie w Jego obecności… Ruszam więc na modlitwy
poranne, bo dzień się dopiero zaczyna… Niech On zstąpi dziś i na Was. Pocieszy.
Umocni. Poprowadzi +
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz