Photo by Warren Wong on Unsplash
(Łk 14,15-24)
Gdy Jezus siedział przy stole, jeden ze współbiesiadników rzekł do Niego:
„Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym”. Jezus mu
odpowiedział: „Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu. Kiedy
nadszedł czas uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym:
"Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe". Wtedy zaczęli się wszyscy
jednomyślnie wymawiać. Pierwszy kazał mu powiedzieć: "Kupiłem pole, muszę
wyjść, aby je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego".
Drugi rzekł: "Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię,
uważaj mnie za usprawiedliwionego". Jeszcze inny rzekł: "Poślubiłem
żonę i dlatego nie mogę przyjść". Sługa powrócił i oznajmił to swemu panu.
Wtedy rozgniewany gospodarz nakazał słudze: "Wyjdź co prędzej na ulice i
zaułki miasta i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych".
Sługa oznajmił: "Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest
miejsce". Na to pan rzekł do sługi: "Wyjdź na drogi i między opłotki
i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony. Albowiem powiadani wam: Żaden
z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty".
Mili Moi…
Zacznę od smutnej
obserwacji. Wczoraj nawiedziłem siłownię, ale w porze zupełnie innej, niż zwykle.
Poszedłem tam wieczorem. Pewnie ostatni raz… Dużo więcej ludzi, niż przed
południem, kiedy zwykłem chadzać. Większość obecnych to ludzie młodzi. Z rozmów
wynikałoby nawet, że studenci. Ale trudno mi w to uwierzyć, bo poziom wulgarności
tych młodych sięgał szczytów. Czy to naprawdę przyszłość narodu? Nasza przyszła
inteligencja? Ta polska siła, którą będziemy się chwalić w świecie? Jeśli tak,
to widzę te przyszłość raczej w czarnych barwach. To takie przykre – oni naprawdę
nie potrafią ze sobą rozmawiać. I wcale nie chodzi mi o to, żeby tematami
rozmów był Chopin, czy najnowsza ekspozycja w pobliskiej galerii, ile raczej o
ludzki język. Polski język. Piękny język.
Myślę o tym, bo w
najbliższy weekend mam mówić do młodzieży o świętości. Wprawdzie do młodzieży żeńskiej
(czyli takiej, której wczoraj w męskiej szatni nie było), ale jednak głęboko zanurzonej
w tym świecie. To dzieci swojej epoki. One obcują codziennie z tym, wobec czego
ja wczoraj doznałem takiego smutku. Być może jest to również ich język. I mam
im opowiadać o tym jaką wartością jest On – Najpiękniejszy z Synów Ludzkich, Ten,
który pozwolił zajaśnieć niebiosom, który niebo rozpostarł nad wodami, który karmi
ptactwo niebieskie, a do człowieka woła – bądźcie świętymi, bo ja jestem święty…
Tylko moc Świętego Ducha może wprowadzić to słowo do ich serc…
A po co? No właśnie po to,
żeby mogli cieszyć się ucztą w niebie. Żebyśmy wszyscy mogli się nią cieszyć.
Żeby nie szli w banał, w obojętność, w pokrętne tłumaczenia. Zapraszający ma
mnóstwo cierpliwości, ale Jezus nigdy nie ukrywał, że kiedyś nadejdzie jej
kres. Bóg nie pozwoli z siebie szydzić. Świat doświadcza tego niemal w każdym
zakątku i nadal idzie w zaparte. Katastrofa za katastrofą, kolejne próby
otwarcia oczu, a w odpowiedzi cyniczne pytania – gdzie jest Bóg? A gdzie jesteś
ty, mój świecie? Gdzie jesteś ty, człowiecze? Kupiłeś pole (teren pod nowy dom)?
Testujesz woły (twój nowy samochód)? Relaksujesz się z żoną („partnerką”)? Nie
masz czasu? Pomyślisz o tym jutro, kiedyś, w przyszłości? Obyś zdążył… I oby
nikt nie zajął twojego miejsca…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz