Photo by Massimo Virgilio on Unsplash
(Mk 12,38-44)
Jezus nauczając mówił do zgromadzonych: „Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z
upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku,
pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy
wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok”.
Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze
do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i
wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i
rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze
wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im
zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe
utrzymanie”.
Mili Moi…
Dziś zakończyłem kolejny
weekend powołaniowy u sióstr w Poznaniu. Tym razem ponad dwadzieścia młodych
dziewczyn w nim uczestniczyło. Przyjrzałem się im dziś w kaplicy i zdałem sobie
sprawę, że teoretycznie mógłbym być ojcem niemal każdej z nich. To robi
wrażenie, kiedy człek uświadomi sobie z całą wyrazistością upływ czasu. To moje
głoszenie to siew na przyszłość. Czuję to wyraźnie, że jeśli jakieś owoce
kiedyś z tego ziarna się zrodzą, to kto inny będzie się nimi cieszył. To trochę
jak z budowniczymi katedr w średniowieczu
– zaczynali budowę i wiedzieli, że z pewnością za ich życia się ona nie skończy…
Przedwczoraj zaś poczułem
się trochę jak… katocelebryta… Zapisałem bowiem pierwsze rekolekcje na Adwent
przyszłego roku. Uśmiecham się do tego, bo któż jest w stanie przewidzieć gdzie
będzie za rok. Ale to miłe, że duszpasterze ze Szczecinka pomyśleli o mnie
robiąc dalekosiężne plany. Zapisane, zaklepane, a jeśli Pan zechce, to będzie i
wygłoszone.
Dziś cudowny dzień setnej
rocznicy odzyskania niepodległości przez nasz kraj. Powiedziano już tak wiele słów,
że nie mam w zasadzie potrzeby komentowania tego wydarzenia. Jedynie o swoich
odczuciach. Jestem poruszony – liczbami uczestników w marszu warszawskim,
liczbą ludzi dziś mijanych na ulicach naszego miasta. Tysiące i tysiące tych,
którzy otarli się o mnie dziś ramieniem. I tylko jeden, młody człowiek
pozdrowił Pana Jezusa. Prezydent naszego miasta powiedział, że tu się świętuje
nowocześnie…. Zaiste. Chwała Bogu za Polskę. Za taką jaka jest dziś. Za jej
kształt geograficzny i duchowy. Za jej historię. Ojczyzna…
Dziś nad Słowem myślę sobie
o wszystkich zabezpieczeniach, które nie pozwalają mi całkowicie zaufać
Jezusowi. Bo przecież sprawa rozbija się o zaufanie. Niezależnie od tego, czy
wdowa dałaby dwa, czy dwieście dwa grosze, to przecież dała wszystko, bo ufała Bogu.
Ja daję trochę. Czasami więcej, czasami mniej. Ale czy wszystko? Chyba nie…
Trochę zostawiam sobie. Tłumacząc to zdrowym rozsądkiem, jakąś
zapobiegliwością, zaradnością i Bóg wie czym jeszcze. Zapominam, że ten, który
jest Bogiem dziś, będzie nim również jutro. Jeśli dziś troszczy się o mnie z miłością,
to przecież jutro nie przestanie. A ja zawierzając Jemu nic nie tracę… O Panie,
jak to trudno zastosować w codzienności. Niby człek wszystko rozumie, niby to
takie oczywiste, wielokrotnie potwierdzone, a tak trudno rozluźnić pięść i wypuścić
kurczowo zaciśnięte w niej życie…
Jutro ruszam do
Niepokalanowa odprawić doroczne rekolekcje. Sporo spraw do przemodlenia i
ułożenia w sobie. Proszę o westchnięcie modlitewne. Jeśli zdołam, to się odezwę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz