zdj:flickr/pasotraspaso/Lic CC
(Mt
6,1-6.16-18)
Jezus
powiedział do swoich uczniów: Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie
wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli
nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie
trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie
chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty
dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja
jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach
ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam:
otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej
izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec
twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni
jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą.
Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść
sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu,
który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Mili Moi...
Jak zawsze po powrocie, całe mnóstwo spraw do nadrobienia. I kto by pomyślał, że tylko dwa dni mnie nie było. Ale udało się dziś pchnąć kilka spraw. Przede wszystkim zaczęliśmy w naszej parafii rekolekcje, które prowadzi nasz współbrat z Ekwadoru, Michał. Frekwencja dziś bardzo dobra. Ale to Środa Popielcowa, więc wiele twarzy widziałem po raz pierwszy w kościele, a pół roku już w nim bywam. No ale może jakiś wzmożony turystycznie okres i tylu gości najechało :)
Poza tym pchnąłem do Polski pieniądze z rozprowadzonych płyt, które swego czasu nadesłali mi bracia z seminarium. Rozeszły się wszystkie, z czego się bardzo cieszę, a każdy uzyskany grosz przeznaczony jest na utrzymanie naszego seminarium (tak było zresztą zawsze, odkąd je zaczęliśmy rozprowadzać).
A wieczorem spotkanie z Odnowa i krótka katecheza na temat teologicznego znaczenia Wielkiego Postu, a potem indywidualne błogosławieństwo na jego przeżywanie. Jak dobrze być księdzem. Jak dobrze błogosławić. Dziś też kolejna osoba zgłosiła się na spowiedź furtek. Tym razem z Manhattanu. New York przybędzie w nasze wiejskie progi :) Najważniejsze, że znów jest szansa posłużyć...
A w dzisiejszym Słowie słyszę nade wszystko - "w ukryciu". Ojciec widzi w ukryciu, stąd wiele rzeczy może w ukryciu pozostać. Nie jest to łatwe, kiedy jest się księdzem, bo tak całkiem ukryć się nie można. Ale tak troszkę... Najpierw myślałem, żeby przestać pisać bloga na okres Wielkiego Postu. Ale potem pomyślałem, że być może są tacy, dla których byłoby to jakoś przykre, a skoro od początku traktuję to miejsce jako moją "internetową parafię", to parafii nie można tak po prostu zamknąć...
Zastanawiałem się więc jak przeżyć to ukrycie. I dziś Pan pokazał mi, że najlepiej podejmować te wyrzeczenia, które niesie samo życie. Jednym z trudniejszych doświadczeń emigracyjnych dla mnie, które się w moim życiu powtarza (bo tego samego doświadczyłem w Irlandii), jest powolne, ale konsekwentne pogrążanie się w ludzkim zapomnieniu. To właściwie naturalne, że kiedy człowiek znika z horyzontu, to po prostu powoli się o nim zapomina. Telefon milczy, inne formy kontaktu też jakoś słabną. Niby jeszcze coś, gdzieś... ale... Moja towarzyska natura, która nie lubi rozstań raczej źle to znosi...
Ale dziś Jezus powiedział mi - wejdź w to zapomnienie, zaakceptuj je, odnajdź słodycz w tym, czego się boisz, co tak trudno przyjąć. Daj o sobie zapomnieć. Wyjdź na pustynię i trwaj we mnie, bo choćby najważniejsi dla ciebie o tobie zapomnieli, to ja nie zapomnę... Ojciec widzi w ukryciu. Ojciec nie zapomina. Ojciec jest zawsze...
Mili Moi...
Jak zawsze po powrocie, całe mnóstwo spraw do nadrobienia. I kto by pomyślał, że tylko dwa dni mnie nie było. Ale udało się dziś pchnąć kilka spraw. Przede wszystkim zaczęliśmy w naszej parafii rekolekcje, które prowadzi nasz współbrat z Ekwadoru, Michał. Frekwencja dziś bardzo dobra. Ale to Środa Popielcowa, więc wiele twarzy widziałem po raz pierwszy w kościele, a pół roku już w nim bywam. No ale może jakiś wzmożony turystycznie okres i tylu gości najechało :)
Poza tym pchnąłem do Polski pieniądze z rozprowadzonych płyt, które swego czasu nadesłali mi bracia z seminarium. Rozeszły się wszystkie, z czego się bardzo cieszę, a każdy uzyskany grosz przeznaczony jest na utrzymanie naszego seminarium (tak było zresztą zawsze, odkąd je zaczęliśmy rozprowadzać).
A wieczorem spotkanie z Odnowa i krótka katecheza na temat teologicznego znaczenia Wielkiego Postu, a potem indywidualne błogosławieństwo na jego przeżywanie. Jak dobrze być księdzem. Jak dobrze błogosławić. Dziś też kolejna osoba zgłosiła się na spowiedź furtek. Tym razem z Manhattanu. New York przybędzie w nasze wiejskie progi :) Najważniejsze, że znów jest szansa posłużyć...
A w dzisiejszym Słowie słyszę nade wszystko - "w ukryciu". Ojciec widzi w ukryciu, stąd wiele rzeczy może w ukryciu pozostać. Nie jest to łatwe, kiedy jest się księdzem, bo tak całkiem ukryć się nie można. Ale tak troszkę... Najpierw myślałem, żeby przestać pisać bloga na okres Wielkiego Postu. Ale potem pomyślałem, że być może są tacy, dla których byłoby to jakoś przykre, a skoro od początku traktuję to miejsce jako moją "internetową parafię", to parafii nie można tak po prostu zamknąć...
Zastanawiałem się więc jak przeżyć to ukrycie. I dziś Pan pokazał mi, że najlepiej podejmować te wyrzeczenia, które niesie samo życie. Jednym z trudniejszych doświadczeń emigracyjnych dla mnie, które się w moim życiu powtarza (bo tego samego doświadczyłem w Irlandii), jest powolne, ale konsekwentne pogrążanie się w ludzkim zapomnieniu. To właściwie naturalne, że kiedy człowiek znika z horyzontu, to po prostu powoli się o nim zapomina. Telefon milczy, inne formy kontaktu też jakoś słabną. Niby jeszcze coś, gdzieś... ale... Moja towarzyska natura, która nie lubi rozstań raczej źle to znosi...
Ale dziś Jezus powiedział mi - wejdź w to zapomnienie, zaakceptuj je, odnajdź słodycz w tym, czego się boisz, co tak trudno przyjąć. Daj o sobie zapomnieć. Wyjdź na pustynię i trwaj we mnie, bo choćby najważniejsi dla ciebie o tobie zapomnieli, to ja nie zapomnę... Ojciec widzi w ukryciu. Ojciec nie zapomina. Ojciec jest zawsze...
Ta... telefon milczy, może dzwonek trzeba włączyć, bo się poczta głosowa odzywa ;o)))
OdpowiedzUsuńZaprzestać pisać blog?
OdpowiedzUsuńJuż i tak ciekawych blogów chrześcijańskich jest co kot napłakał :/
Bardzo dużo nieaktywnych.
Dlatego namawiam do pisania i pozdrawiam :)
Ojcze Michale jestem Twoim pełnoprawnym parafianinem, co prawda mieszkam te kilka tysięcy kilometrów od Ciebie, ale proszę porzuć te myśli o zaprzestaniu pisania blooooga na czas "nawet" Wielkiego Postu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Tomek
nie, nie, przerw na blogu nie można robić,
OdpowiedzUsuńprzecież to często jedyny kontakt z rzeczywistością dla wielu ludzi zamkniętych w domu, z różnych powodów..
że już nie wspomnę, iż to jedna z niewielu przyjemności jakich sobie nie odmówiłem w Poście ;)
dzięki Wam wszystkim za dobre słowo... niech Pan obdarzy Was swoim pokojem na ten czas... +
OdpowiedzUsuńOjcze ten blog tak bardzo mi pomaga, nie wyobrażam sobie tu nie zaglądać.
OdpowiedzUsuńWierna czyteliniczka